 |
|
przerwał nasze spacerowanie po parku siadając na ławce. zajęłam miejsce koło Niego pogrążając się w ciszy. - dlaczego nigdy nie mówisz o swoich marzeniach? - zagadnął. spuściłam głowę chcąc, żeby włosy zasłoniły mi twarz w tym płonące policzki. - bo są głupie. - wymamrotałam. - bardzo głupie. - cicho westchnął. - powiedz mi. - poprosił. czułam na sobie Jego przeszywające spojrzenie. - jeśli nie domyśliłeś się do teraz, mówienie Ci o nich nie ma sensu. - szepnęłam. - powiedz mi. - powtórzył. przeniosłam na Niego spojrzenie zgarniając opadające na twarz kosmyki. - co? że Cię kocham? że moim marzeniem jest, żebyś to uczucie odwzajemnił? - wydusiłam i zanim się zorientowałam pocałował mnie w kącik ust. - uznaj je za spełnione. - mruknął.
|
|
 |
|
w sporcie, żeby coś osiągnąć należy zaryzykować, jednak nigdy nie mamy gwarancji, że się uda. możemy ulec kontuzji, złamać rękę, nogę, bark, czy jeszcze inną część ciała. tak samo jest z miłością. musimy zaufać, zaangażować się i walczyć, bo mimo, iż po drodze narażamy się na uszkodzenie serca, jak i zaworu przez którego słone krople ciurkiem będą spływały po naszych policzkach, w efekcie - możemy zdobyć coś pięknego. najpiękniejszego. coś, czego nie da się zastąpić niczym innym.
|
|
 |
|
nie mogłam z Nim być. było to wbrew zasadom, wbrew oczekiwaniom rodziców, wbrew prośbom przyjaciół, wbrew błaganiom nauczycieli o to, abym trzymała się od Niego jak najdalej. wbrew wszystkiemu. mimo to mój świat zamykał się w Jego osobie, w ledwo widocznych szmaragdowych tęczówkach, które praktycznie w całości były zasłonięte przez rozszerzone źrenice, w pełnych ustach tak idealnie komponujących się z moimi, w ramionach, które szczelnie oplatały bez najmniejszego problemu moje ciało. powtarzano mi na każdym kroku, że nie powinnam, jednak nie potrafiłam inaczej. był moim wszystkim, bez Niego nic nie miało sensu.
|
|
 |
|
Im bardziej ci zależy tym większe prawdopodobieństwo, że wszystko spierdolisz.
|
|
 |
|
byliśmy na tej samej imprezie. około pierwszej kumpel uniósł w górę pustą butelkę po piwie. - gramy, pytanie albo wyzwanie! - zagaił. usiedliśmy w niedbałym kręgu, kolejne osoby zaczynały kręcenie. w końcu szkło trafiło w Jego dłoń, a kręcąca się butelka w końcu zatrzymała się wskazując na mnie. - wyzwanie. - wymamrotałam. uśmiechnął się do mnie, na co serce zabiło zdecydowanie za szybko. tak dawno tego nie robił. - pocałuj mnie. - polecił mi na co zareagowałam krótkim lękiem. zbliżyłam się do Niego i połączyłam nasze wargi w całość na dobrą minutę, delektując się na powrót Jego bliskością. wróciłam na swoje miejsce i zakręciłam niedbale, przyjmując współczujące spojrzenia znajomych, którzy doskonale wiedzieli jak bolało mnie rozstanie. butelka wykonała ostatni obrót i zatrzymała się, na Nim. - pytanie. - podrapał się po karku. przełknęłam ślinę. - kochasz mnie jeszcze? - wybełkotałam. - jak wariat. - odpowiedział po czym otworzył ramiona ze świadomością, że zaraz się w nich znajdę.
|
|
 |
|
Czasy kiedy mina kociaka ze Shreka dawała rezultaty, to czasy, kiedy moim jedynym problemem był wybór, pomiędzy zabawą w chowanego, a budowaniem zamku z piasku.
|
|
 |
|
Całe nasze życie to jedno wielkie spełnianie marzeń.
|
|
 |
|
Patrząc na ich starania, na to, jak wiele wkładają w to, by wywołać uśmiech na mojej twarzy, nawet przez nieprzewidziane sytuacje, niezaplanowane wcześniej akcje, które rozbawiają do łez, mam pewność, że znalazłam moje własne promyczki nadziei, nadziei na lepsze jutro.
|
|
 |
|
Mam swoją paczkę wspaniałych ludzi, którzy sprawiają, że każdego dnia, kiedy wstaję z łóżka na mojej twarzy pojawia się szczery uśmiech, bo wiem, że oni są obok, że będą zawsze, gdy poproszę o pomoc i kiedy będę w potrzebie, przyjdą z ratunkiem. Teraz wiem, że gdyby nie oni nic bym nie osiągnęła. Zupełne dno i wodorosty.
|
|
 |
|
Po pierwsze - chujowej muzyki nie dzierżę
|
|
 |
|
Jak Stephen King przelewam słowa na papier, horrorcore to literacka fikcja, łapiesz?
|
|
 |
|
Chłopaku nalej, to noc żywych zwłok, chcę się tak najebać, żeby na pięć minut stracić wzrok . ;D
|
|
|
|