 |
Poczekaj moment, daj sobie chwilę, drugą po niej. Czas upływa, godziny mijają nieuchronnie. Zmarnowane dni przekreślają nadzieję. Zmieniasz cele, wciąż omijając przeznaczenie.
|
|
 |
Świat zmienił Cię, bo nie chciałeś go zmieniać. Na drugi raz pod uwagę weź dalekie zbliżenia .
|
|
 |
Czuję to tak mocno jak jeszcze nigdy dotąd kiedy siedzę tutaj z fajkiem, z ciężkim kacem, późną nocą.
|
|
 |
Trafiłeś pod zły adres, nie ważne w co dziś wierzysz. Prawda ma to do siebie, po naszej stronie leży.
|
|
 |
Byliśmy tacy sam, jak odlani z takiej samej formy, tak samo zbuntowani, Ci którzy olali normy. Mieliśmy robić rap, jointy jarać, do końca życia bronki chlać, się opierdalać.
|
|
 |
Znasz mnie, ja Ciebie znam. Choć w oddali jesteśmy cały czas jakby na siebie skazani.
|
|
 |
Mam nawyki, mogę o nich mówić przy was, lubię popić, krzyknąć, się powyzłośliwiać.
|
|
 |
Mogę robić wszystko. Rozebrać się, nie czując zażenowania, kochać się na podłodze w kuchni czy na sianie, które poodciska się na ciele. Całować się bezwstydnie na środku ulicy. Pozwolić, by bezceremonialnie trzymał dłonie na każdych partiach mojego ciała i śmiać się na widok min przechodniów. Mogę wszystko i wszędzie, lecz wyłącznie z Nim.
|
|
 |
Ja, przypominając sobie większość Jego akcji, z solidarności względem innych kobiet powinnam to skończyć, zmiażdżyć Mu serce. On, znając gości, którzy mają do mnie masę "ale" i z chęcią wygłoszą opinie na mój temat, oraz wiedząc, że przeważnie to prawda, choć przerysowana raną w piersi - powinien mnie zostawić. Kolejny raz robimy coś na przekór, łamiąc następne moralne zasady i wierząc, że możemy wszystko.
|
|
 |
Największym błędem jaki popełniam jest chyba to, że istnieje. Nie robię za wiele poza tym - jestem, dużo mówię, często samych głupot, latam za piłką na zastępstwach wraz z chłopakami, śmieję się, często zamiast ogarniać przypały na przerwach zanurzam się w książce. Nic nadzwyczajnego, więc czemu przy tak wielu czynnościach, słyszę chrupot łamanego serca? Dlaczego ruch mojej ręki, skręt głowy, uśmiech musi mieć następstwo w ranieniu? Bo jestem i nieważne, że to nie ja ustalam ten porządek, nie ja decyduję o tym, co serca innych sobie uroiły. Nie, to po prostu moja wina i nikt tego nie podważa.
|
|
 |
Całuje Twoją szyję, a Ty nie pamiętasz już definicji słów: opór, odmowa, walka. Nie masz siły walczyć, nie potrafisz mu się przeciwstawić. Twoje serce upada. Staczasz się z lawiną swoich uczuć. Wbijasz mu paznokcie w kark, a on zaciska wargi na Twojej skórze, zasysając lekko. Łzy płyną Ci po policzkach. To te endorfiny, bo znów jest przy Tobie. Nie ogarniasz niczego, tak bardzo chcesz by to było prawdziwe, by Cię kochał.
|
|
 |
Płuca rozszerzają się i kurczą, przeprowadzając wymianę gazową, dla Ciebie. Są Twoje jak każda inna część mojego ciała. I nie, nie dam Ci amputować sobie ręki, ani nogi, ani serca, byś sprzedał je gdzieś w internecie, lecz mój organizm... zaczął wykazywać alergię na dotyk wszystkich, prócz Ciebie. A Ty, Ty jesteś antybiotykiem, tak zwyczajnie.
|
|
|
|