 |
dopiero teraz do mnie dotarło, że to nie był błąd w obliczeniach losu, tylko miłość. niestety moje domysły zostały uzasadnione nieco za późno. moje serce się spóźniło. a Twoje uczucia już nie wrócą.
|
|
 |
pokochaj niebo za to, że płacze deszczem w ramach solidarności z Tobą, gdy ujrzy Twoje źrenice przepełnione łzami.
|
|
 |
bo to właśnie życie chwilą bez zważania na konsekwencje nadaje naszemu bytowi smaku. tylko nieliczni odważą się potraktować moment w jakim aktualnie obcują jakby był tym ostatnim.
|
|
 |
znaleźć tego jedynego. tego, którego spojrzenie będzie mi podnosić poziom adrenaliny we krwi, znacznie bardziej niż przejście z zamkniętymi oczami przez ruchliwą ulicę.
|
|
 |
już nawet nie mam ochoty na unikanie Twoje wzroku. na niewinne uśmieszki kiedy nasze spojrzenia się spotkają. nie mam ochoty na Twój speszony wzrok robiący mi złudną nadzieję. Twoje bladoniebieskie spojrzenie, nie robi już na mnie wrażenia. hektolitry łez które przez te przeszywające tęczówki, wypłakałam - robią swoje.
|
|
 |
gotowa byłam oddać mu ostatnią paczkę moich ulubionych żelek. bo miłość wymaga poświęceń.
|
|
 |
wieczorami staję na tarasie w za dużym swetrze i niesfornie upiętym koku. trzymając w ręku gorący kubek zielonej herbaty podsumowuję miniony dzień. przestałam analizować każde z przykrości jakie mi sprawiono. zaprzestałam szacować każdy z momentów, kiedy miałam ochotę wybuchnąć płaczem. rozmyślam o każdym z tych pięknych momentów. o każdej z chwil, kiedy na moich ustach pojawiał się uśmiech, a miałam ochotę krzyczeć z euforii. właśnie to jest recepta na szczęście. moja osobista, ale nie zawodna.
|
|
 |
zaczęłam słodzić kawę. skończyłam płakać rzewnymi łzami nad filiżanką, więc straciła smak.
|
|
 |
nadzieja i zagryzane wargi symbolizują moją naiwność. jednak z perspektywy czasu dochodzę do wniosku, że lepiej żyć przepełnionym naiwnością niż nie żyć wcale. droga przez życie z oczami zaślepionymi złudzeniami jest lepsze. lepsze niż żadne życie.
|
|
 |
kocham chwile kiedy zamykam oczy i siedząc na parapecie czuje delikatny wiatr podwiewający moje włosy. biorę papierosa do ręki i czując jak dym nikotynowy buszuje w moich płucach przenoszę się do innego, lepszego świata. cicho szepczę sama do siebie, że dla takich chwil warto żyć. warto żyć abstrakcją i złudzeniem. warto faszerować się nadzieją na lepsze jutro.
|
|
|
|