 |
|
Siadam, wyciągam szluga, biorę bucha za tych, którym już nie ufam.
|
|
 |
|
pójdę z Tobą na parkiet wspomnień, jakiś rok w tył, gdy było całkiem dobrze
|
|
 |
|
biegnę we mgle, nie wiem gdzie, wybacz, czasem coś ma się kończyć, by mogło się zaczynać
|
|
 |
|
upiję się na wieczór, wyzeruję pamięć, rano na spokojnie pomyślę co dalej
|
|
 |
|
Oprócz Ciebie na tym świecie trzyma mnie grawitacja.
|
|
 |
|
Nie mam siły na zabawę w przyjaźń.
|
|
 |
|
wyglądasz ślicznie, gdy oblizujesz usta, dziś nasze cyfry to dziewiątka i szóstka.
|
|
 |
|
często mam takie chwile jak w najgorszym horrorze, myślę Boże, czy coś gorszego zdarzyć się może
|
|
 |
|
i myślę ile jeszcze mam kredytu w Twoim sercu, połamany ludzik, bez Ciebie wszystko nie ma sensu
|
|
 |
|
Jestem z tych co późno zasypiają, późno wstają. Ten kac jest moralny, ten stan jest fatalny, ten plan, który miałem nie staje się triumfalny.
|
|
 |
|
Widzę twoją twarz w obrazach naszej przeszłości, twoje oczy, gdy mówiłem szczerze o miłości... twoje oczy, gdy układaliśmy wspólne plany, te, w których nie było nienawiści i zdrady.
|
|
|
|