 |
chyba niewiele Nam zostało - bo resztki słów Naszej ostatniej kłótni, porozrzucanych po mieszkaniu, którego już razem nie dzielimy. chyba nie było sensu walczyć - bo oboje odbiliśmy się od ściany, próbując przeskoczyć wysoki mur Naszych wymagań. chyba się skończyliśmy - bo tak na prawdę chyba nigdy nie zaczęliśmy się dość dobrze. || kissmyshoes
|
|
 |
chore urojenia, Twoje, działają na mnie
|
|
 |
pokonuję te lęki i strach wierz mi, ale nie zrobię tego wszystkiego na raz, sama, nie mam tyle siły, jestem taka prawda
|
|
 |
odeszli do wspomnień i dziś już nie tęsknię, lecz wiem co się stanie, gdy trafi tam ktoś jeszcze
|
|
 |
złamałam wszystkie zasady, poddałam się postawionym barierom, dopasowałam do cholernej układanki żeby mieć to co okazało się najważniejsze, tak chcę, tak jestem szczęśliwa, ale muszę zachować coś, co świadczy o mnie, coś co oddam dopiero w dniu śmierci
|
|
 |
najgorsze jest gdy nie masz wszystkiego ale masz kogoś kto jest dla Ciebie wszystkim, najgorsza jest myśl że możesz stracić wszystko
|
|
 |
każdy ma swoje demony, ale zamiast żądać aby ktoś je pokonał, pomóż mu, wesprzyj, nie zostawiaj z tym sam na sam
|
|
 |
myślisz, że nic nie wie, ale nie trzeba patrzeć żeby widzieć, słuchać by wiedzieć o co chodzi, dotykać aby czuć ból, niektóre sprawy są intuicyjne, wynikają z doświadczenia, wspomnień, strachu
|
|
 |
[cz.2]'-powiedziałam,trzymając się za klatkę piersiową,i próbując się uspokoić.po chwili wycofała się-chwilę potem zniknęła już za drzwiami,a ja z sekundy na sekundę czułam się coraz lepiej.to niesamowicie chore,jak serce może działać na widok osoby,która wyrządziła nam tyle złego.||kissmyshoes
|
|
 |
[cz.1]w końcu do mnie przyszła-wiedziałam, że nie odpuści.'z chęcią bym Ci wyjebała teraz'-powiedziała,nie mając pojęcia jak zacząć rozmowę.spojrzałam na Nią obojętnie,po czym wrednie odpowiedziałam:'spróbuj'.chyba nie takiej odpowiedzi się spodziewała.'chyba musimy pogadać'- wydusiła w końcu z siebie coś choć trochę sensownego.'o czym?'-syknęłam.'o Nim,i o tym co się stało'-odpowiedziała.nagle poczułam jakby serce zaczęło walić mi milon razy szybciej niż zawsze.to nie był ten moment,nie ta chwila na wspominanie zmarłego przyjaciela.nie mogłam złapać powietrza,a w sobie czułam miliony wspomnień,emocji i żalu-do Niej,i do Niego.'wyjdź'- wydusiłam z siebie.'Żaklina,wszystko dobrze?'-podeszła do mnie przestraszona.napiłam się wody,po czym próbowałam ochłonąć.nagle krzyknęłam w Jej kierunku:'wyjdź, bo Cię zapierdolę'. patrzyła na mnie z przerażeniem.'Ty mi tego nigdy nie wybaczysz'-powiedziała, patrząc na mnie smutnymi oczami.'nigdy,kurwa.nigdy'-
|
|
 |
Robienie na złość strasznie mnie podnieca. Tak, kurwa, to była Bazinga!
|
|
|
|