 |
|
Nigdy nie pomyślałabym, że zakocham się w Tobie z taką siłą, z jaką to zrobiłam .
|
|
 |
|
Podkurczone nogi, dłonie wciśnięte pod Jego bluzę i wodzące po gorącym brzuchu, głowa oparta o Jego pierś i bicie serca dobiegające uszu. Jedną ręką masuje moje plecy, drugą włosy. Szepcze o tym, co czuje. Oddychanie jest zbyt trudne.
|
|
 |
|
Pidżama party, twarz już boli mnie od śmiechu i mimowolnie pojawia się wspomnienie podobnych nocy sprzed roku czy dwóch lat. Gdzieś między atakami tej euforii była masa rozkmin, były pytania, opowieści, marzenia nieśmiało wypowiadane na głos. Wszystkim tym niepewnym wyznaniom przewodziła jeden człowiek - On. Szeptem mówiłam o wspomnieniach wcześniejszych wydarzeń. Obezwładniała mnie tęsknota. Życzenia. Miałam wtedy jedno, największe życzenie: mieć Go znowu. Dziś jest inaczej. Dziś zasypuje mnie wiadomościami. Dziś pachnę Nim i jestem szczęśliwa, najbardziej.
|
|
 |
|
Wymieniasz mi Jego mankamenty, tak jakbym w ogóle miała jakieś prawo mieć wyrzuty za to, co było, tym bardziej, że moje zachowanie nie odstawało na zbyt dużą skalę. Przedstawiasz mi zaciekle, o dziwo nie na piśmie, szereg Jego wad. Mówisz mi, jaki to nieidealny jest, jak wiele brakuje Mu do człowieka jaki marzy się Tobie, a ja uśmiecham się ironicznie - dobrze, kochanie, bo to dla mnie ma być najlepszy, nie dla Ciebie.
|
|
 |
|
Trzy miesiące temu? "I znów słyszę jego imię z Twoich ust, popierdoliło Cię", "rób co chcesz, ale wiesz jak to się skończy", "Twoja sprawa, lecz zobaczysz, będziesz cierpieć". Wszyscy, którzy wątpili w Niego, we mnie, w nas, w tą więź, w te uczucia - z wiernością wśród priorytetów, którą stawialiście pod największym znakiem zapytania, pierdolcie się.
|
|
 |
|
nie widzieliśmy się od mojej imprezy pożegnalnej po zakończeniu roku, było tyle okazji do spotkania się ale widocznie ktoś u góry chciał żebyśmy spotkali się dokładnie 1 listopada przed wejściem na cmentarz. Wiedział jak strasznie nienawidzę tego dnia, jakie to wszystko jest dla mnie trudne, a teraz wszystko jest jeszcze gorsze bo nie mieszkam na miejscu. W sumie to nawet się ucieszyłam, chwilę pogadaliśmy. Nie wytrzymałam, rozkleiłam się jak dziecko głupio tłumacząc że to wszystko przez ten dzień, oboje wiedzieliśmy że prawda jest inna.Przytulił mnie, pewnie stalibyśmy tam jeszcze chwile gdyby nie moje : kocham Cię, ale już Cię nie lubię. Łzy w jego oczach, rzuciłam tylko że mam jeszcze kawał drogi do domu, więc muszę iść. odjeżdżałam, a on dalej tam stał, płakał, a ja razem z nim.
|
|
 |
|
nie ma Ciebie, nie ma rodziny,śmiechu,płaczu,łez. nie ma miłości, ciepłego ogniska, rozchylonych ramion, kochającego serca, nie ma najlepszej herbaty, opiekuńczego całusa w czoło, nie ma zmarszczonych brwi, okularów na nosku i krzyżówek w ręce.nie ma wyprasowanych spodni, i posortowanych skarpet. nie ma głosu człapiących kapci, nie ma Ciebie,niczego nie ma, wszystko zgaslo. w twoim pokoju lampa już prawie się nie świeci, chodź był czas, gdy w ogóle nie gasła. brakuje mi Ciebie, bądź dla mnie tym Aniołem Stróżem którego tak potrzebuje, daj poczuć że czuwasz, Mamo.
|
|
 |
|
nie tak miało być, wiesz o tym?- wiem.
|
|
 |
|
nie całuje się tylko wargami, ale całym ciałem.
|
|
 |
|
zasypianie razem - bardziej intymne niż seks.
|
|
 |
|
A to, co było takie nie tak i co zmieniło się teraz, wpływając zarazem na całe moje życie, jest w pewnym stopniu dowodem na to jak kurewsko ważny dla mnie jest.
|
|
|
|