 |
strumień bez złudzeń zanim obudzę się we właściwym miejscu.
|
|
 |
płonęły oczy, żywy płomień.
twoja skóra jak plastelina.
|
|
 |
gdy jesteś tak blisko,
krew gotuje się gorąca jest jak magma.
|
|
 |
Ty jesteś mój barwnik, barwnik krwi, erytrocyt co wali mi o szpik.
|
|
 |
nie lubię budzić się
w niedokończonym śnie
a każdej nocy coś
mi się śni.
|
|
 |
gdy zamknęłam drzwi za tobą.
poczułam, że wiem czego chcę.
|
|
 |
czuję się jak we śnie, w którym tak trudno biec.
|
|
 |
bezdźwięczny mój głos, na wietrze.
|
|
 |
żałosne, brzydze się nawet o tobie myśleć
|
|
 |
co dzień słodzę miodem wspomnień gorzki wywar z przywar codzienności.
|
|
 |
polej kolejkę za te martwe marzenia,
za wszystko co miało tu być, czego nie ma.
|
|
 |
gubię się w słowach
które służą po to by nas zaczarować.
tak łatwo tu zwariować, minąć się z prawdą.
|
|
|
|