"I piszesz do niej. Trochę rozpaczliwie, na poły rozpaczliwie, na poły wiedząc, jak źle to brzmi, ale piszesz, bo masz w sobie taki głód który chcesz żeby tylko ona zaspokoiła, bo masz właśnie takie serce. Piszesz do niej “chodź, chodź, chodź do mnie, chodź, chcę, chodź, no chodź”, nawet bez “proszę” bo wiesz, że ono jest w każdym słowie.
Ona nie odpisuje. Jest daleko. Jest za daleko, za daleko jest zawsze, nawet kiedy suszy włosy w pomieszczeniu obok, nawet, gdy wstaje o szóstej rano po wodę, gdy pokazuje ci że i stanik i majtki mają kokardki i do siebie pasują, nawet, gdy ten stanik jej rozpinasz, lewą ręką, pierwszy raz, zakładając się że zrobisz to w mniej niż dziesięć sekund i robisz w trzy. Gdy ją całujesz, tak, jak chcesz, tak, jak musisz, to jest: łapczywie, to jest: głęboko. Ścigasz jej oddech, jej język, jej usta i jej oczy, patrzące, przymknięte, niewidzące, jej oczy, które całujesz w powieki, lewe, prawe, później nos, policzek, usta, usta, usta. (...)" /Ochocki
|