|
No śmiało, wygarnij mi to wszystko , że przeze mnie odeszłaś. Że to wszystko przez mój jebany egoizm, który teraz zupełnie zanikł od kąd najważniejsza dla mnie stałaś się Ty. Wygarnij mi jak strasznie mnie nienawidzisz za to wszystko co zrobiłem a czego nie zdążyłem lub nie chciałem. Możesz mnie o wszystko obwinić , ale błagam, daj mi drugą szansę , poznaj mnie na nowo , zmieniłem się , tylko pozwól mi to udowodnić , spróbuje się we mnie zakochać . Daj mi jakąs nadzieje. Przywróć życie. [z.j.s.k]
|
|
|
A najgorsze jest to , że ona już nie wróci. Że już nigdy nie dotknę jej ust. Nie powiem jej jak strasznie ją kocham i nigdy tego od niej nie usłyszę. Najgorsze, że nie mogę jej przytulić, że nie umiem już nawet funkcjonować. Wszystko spieprzyłem. Nie wiem , na co teraz licze. [z.j.s.k]
|
|
|
Niby kocha się za nic , a ja kurwa kocham Cię za wszystko. [z.j.s.k]
|
|
|
Nosisz ją co najwyżej na rękach. Ja noszę ją w sercu. [z.j.s.k]
|
|
|
Całe ciepło w moim sercu gromadziło się podczas jej obecności. Teraz jej nie ma. Odeszła . Zabrala cale ciepło, zostawila tylko zlodowaciałe, poranione serce w środku psychicznie złamanego kolesia. [z.j.s.k]
|
|
|
Z dnia na dzień podnosisz się coraz wyżej. Zdobywasz kolejne doświadczenia i doskonalisz się. Uczysz się życia podczas gdy ja, uczę się jak umierać. [z.j.s.k]
|
|
|
Nie moja wina, że ją kocham. Nie moja wina, że bez niej sobie nie radzę. [z.j.s.k]
|
|
|
Przecież żyję. Oddycham. Jem. Pije. Czasem nawet się śmieję. Ale brak jej obecności mnie boli. Po prostu serce pękło. [z.j.s.k]
|
|
|
Patrzysz w góre i co widzisz? 'niebo.' a ja widze tu tylko ogromny plac błekitnego koloru. Mowisz 'zamieszkiwane przez Boga'. a ja kurwa pierdolę te słowa. Bo Boga nie ma. Bo przeciez istnieje cierpienie. Podobno nas kocha. A ja nie krzywdziłbym tych, których kocham. [z.j.s.k]
|
|
|
Serce kiedyś nie wytrzyma. Pierdolnie to wszystko w cholerę , bo bedzie zmęczone tym calym życiem. A póki co, dostaję ostre ciosy, tak na prawde od wszystkich , tak na prawdę to najbardziej od niej. [z.j.s.k]
|
|
|
Nie pierdol mi nic o współczuciu. Na prawdę, nie chcesz przejść tego co ja. [z.j.s.k]
|
|
|
Wciąż pamietam te chwile. Ja i żyletka. Sam na Sam. W towarzystwie jedynie miliona myśli, setek ran na sercu, dzięsiątek łez spływających po policzkach. Jeden powód - Ona. Nie umialem sobie radzić, czytałem tyle różnych wypowiedzi typu 'to na prawdę pomaga. nie czuję tego psychicznego bólu.'. Zaryzykowalem. Moje pierwsze cięcie. Troche paniki i plama krwi na bluzce. To pytanie matki co mi sie stało, tygodnie milczenia. Faktycznie, to pomagało, kurwa to nadal pomaga. Ale jak ktoś kiedyś spyta mnie 'czemu?' będę milczał,a jej twarz znów przebiegnie przez moje myśli, znów otworzą się te najgłębsze rany. Te w sercu. [z.j.s.k]
|
|
|
|