 |
Mijamy się, oceniamy nawzajem, nikt nie jest ideałem i każdy odstaje, patrzę na Ciebie, Ty na mnie, taki instynkt, codziennie walczę, trudno się tego wyzbyć.
|
|
 |
Kolejny życiowy zawód, kolejna porażka znowu zostałeś sam i nikt niczego nie wyjaśnia.
|
|
 |
dlaczego dzieje się tak a nie inaczej, jeden uśmiech na mordzie drugi nad swym losem płacze
|
|
 |
Tylko jedno hej masz się z czego śmiać to śmiej jak nie to wiej, bo nie mam czasu już ojej.
|
|
 |
żyjemy w czasach gdzie człowiek za nic ma człowieka, dobrze wiem, wszystkiego nagle nie da się naprawić.
|
|
 |
Nic do powiedzenia, wszystko się zmienia to bez wątpienia, czekałem na to by w końcu wyjść z cienia.
|
|
 |
Nikt nic nie chciał nam wyjaśnić za dzieciaka świat był wielką niewiadomą z perspektywy trzepaka.
|
|
 |
"Mocna rana tnie, od środka mnie rozwala."
|
|
 |
Wstaję w południe, odczytuję smsy i odkładam telefon, nie odpisuję, nie czuję takiej potrzeby. Włączam jedynie tryb offline, podchodzę do szafy, wyjmuję tabletki i wracam do łóżka. Mruczy żołądek, ale po co zaspokajać glód, żeby znów go czuć? Błędne koło. Zrezygnowana przekręcam się do ściany myśląć co mogę zrobić, żeby wyłamać tą rutynę, ten cały bezsens wokół mnie i nie przychodzi mi na myśl nic, poprostu nic. Tylko tabletki, żeby spać, żeby nie czuć nic. /incalculable/
|
|
 |
Odrodzenie nielota w okrzyku chwały.Tranzyt czasoprzestrzenny. Poezja nielota, rannego ptaka, któremu przyszłość została wymierzona w porcjach oddechów. Ptak ugodzony strzałą Hadesa, ranne zwierze czujące swąd spalenizny i azotu po zderzeniu z piorunem. Zabulgotało, świdrując otoczenie ostatnim spojrzeniem. Jeden czynnik wystarczył, żeby z drapieżcy zrobić ofiarę. Jak jedno słowo potrafi człowieka zepchnąc na dno./incalculable/
|
|
 |
mama ma racje, nie mam już normalnych kolegów, samych zjebów mam u boku, wokół siebie. ale przynajmniej tych zjebów moge być pewien
|
|
 |
i przeraża mnie to wszystko, każdy krok budzi chandre, a najcięższe co nosze, to ten wzrok ludzi na mnie.
|
|
|
|