 |
mogę chyba określić to jako marzenie; małe, ledwo co znaczące cokolwiek, ale jednak - marzenie. chcę, żeby się starał i co do calu planował ten wieczór, żeby wyciągnął mnie na seans, a potem planował przechadzanie się po okolicy. chcę, żeby, zaraz po wyjściu z budynku kina, deszcz pokrzyżował mu plany. chcę go u siebie lub siebie u niego, cokolwiek. długie rozmowy, jego ciepłe ramiona i drewno pękające w kominku. chcę siedzieć na chłodnych płytkach balkonu witając wschód słońca, pijąc gorącą kawę i otulając się kocem pełnym jego zapachu, słysząc w oddali jego ciche chrapanie.
|
|
 |
Gdyby robienie jednego loda przedłużało życie o dzień to byłabyś nieśmiertelna, dziwko./esperer
|
|
 |
zastanawiałam się jak to wszystko ogarniał. niekiedy dopadała mnie myśl, że może ktoś stwarza mapę do każdego człowieka i on zdobył taką do mnie. byłam pewna - przejrzał moje wnętrze. widział namiastkę dziecka, które wciąż wiele opiera na marzeniach i wyczuwał tą delikatnie zakopaną wrażliwość. uśmiechał się, gdy kładłam się spać w piżamie z kłapouchym, przed zaśnięciem wypijając kubek kakao. traktował mnie mimo tego poważnie, poruszając rozmowy na każdy temat, począwszy od banałów aż po moralność człowieka. nie doceniałam tego? doceniałam, zawsze. i to niszczyło. poczucie, że odwdzięczam mu się za to wszystko tylko w minimalnym stopniu.
|
|
 |
dziecinada z okazji pierwszego czerwca i wymienianie się kartami z wymawianym numerem co do danego pytania czy zdania. dwójka od Niego i dające cholernie do myślenia: "nie baw się uczuciami innych", bo przecież miał być odpornym, nie czuć.
|
|
 |
Mówiłam bez sensu i to tak szybko, że nie dało się mnie zrozumieć, to wszystko przez stres. Staliśmy na przeciwko siebie, mimo, że jestem od niego niższa o dwie głowy, to moja buzia była skierowana ku dołowi. Nie widziałam jego niebieskich oczu i gładkich rys twarzy, ale wyczułam, że na jego twarzy zawitał uśmiech; chyba miał niezły ubaw słuchając mojego monologu. W momencie, gdy mieszałam temat pogody z tematami kartkówek, poczułam jak on się do mnie zbliżył. Odruchowo podniosłam głowę, a jego usta gwałtownie połączyły się z moimi, tym samym kończąc moją paplaninę. Miałam jeszcze tyle do powiedzenia, ale fala radości uderzyła w moje serce jak tsunami i odleciałam. Miałam wrażenie, że jeżeli natychmiast nie przestaniemy, zostanie po mnie tylko kałuża. Dłonie zaczęły topnieć, więc zamiast palców miałam bryły lodu. Objął mnie w talii i delikatnie odsunął od siebie. Ten to ma tupet.
|
|
 |
uczucia nie mają daty ważności.
|
|
 |
przyzwyczaiłam się już do niego, do częstych sprzeczek, uśmiechów i dziwnych spojrzeń.
|
|
 |
staram się, niech to wystarczy
|
|
 |
Nawet nie wiesz kiedy niszczysz ją słowem. Nie wiesz kiedy pod jej niewinnymi pytaniami kryję się odpowiedź, która znaczy dla niej wszystko.
|
|
 |
z nią jest coś nie tak. z reguły jest po części jak powiązanie, lecz kiedy coś idzie nie po Twojej myśli, nagle brakuje dokumentu, umowy, który mogłaby zmienić cokolwiek. niejednokrotnie zaczynasz się dusić i szukać adwokata, mogącego uwolnić Cię z tej pułapki. tylko nie ma papierka z którym można pójść do sądu. nie ma nic co można rozwiązać na zwykłej rozprawie. miłość ma ten mankament - zostaje, niekiedy już niechciana. do bólu wryta w serce tak, że każda próba amputacji jest śmiertelna.
|
|
 |
nie wierzyłam w przeznaczenie. cały ciąg wydarzeń, wszystkie kontuzje, mniejsze czy większe, dały mi jednak czas wstrzymania. z prawdopodobieństwem wstrząsu mózgu, hamowałam jedynie łzy, będące połączeniem bezsilności i irytacji. leżałam w łóżku, a głowa nie wytrzymywała czytania. rozmyślenia, analizowanie wszystkiego i jakiś obcy głos, który uświadomił mi, iż w całym tym braku czasu, pomyliłam w życiu zakręty.
|
|
 |
potrzebowałam tego kubła zimnej wody. jakiegoś plaska w twarz, który uświadomi mi, co robię. tej szczerości i wyrzucenia mi podłych posunięć, które zaczęły znajdować się na porządku dziennym w moim zachowaniu. i ruszyło mnie tam, w okolicach mostka - a jednak serce spełnia trochę ważniejszą rolę, niż umożliwianie egzystencji. mając przed sobą tak rzeczywistą perspektywę stracenia tego wszystkiego, z zaciśniętym gardłem przyjmowałam w końcu informację, że w pojedynkę nie dam rady w życiu. nie bez niej.
|
|
|
|