 |
Żebyś robił mi kakao jak mi zimno i kawę na śniadanie i całował we włosy po przebudzeniu i na dobranoc i pisał głupie wiadomości z dalekich podróży i zabierał na spacer w sobotnie popołudnie i czytał książki koło mnie przed snem i mówił, że boli że nie wiesz że przemija i że nie umiesz i całował w kinie i uczył jak się zmienia pas w popołudniowych korkach i leżał ze mną na słońcu nad wodą i mnie dotykał i podziwiał nową sukienkę i mówił, że beze mnie to bez sensu i głaskał po policzku i robił mi zdjęcia i oglądał ze mną ulubione filmy po raz piętnasty i śmiał się ze mną i przytulał kiedy płaczę bo ja ciągle płaczę, więc przytulaj mnie ciągle i zabierał na koncerty i leżał ze mną na ławce w parku i przynosił mi kwiaty i nie pozwalał rozpadać się na kawałki i zabrał mnie nad morze i tańczył ze mną i żebyś za mną tęsknił kiedy mnie obok nie ma i żebyś już wiedział żebyś był pewny.
|
|
 |
Idę na balkon, w ręku szlug,telefon w drugiej, i napisałbym do Ciebie,ale jakoś brakuje słów, zadzwoniłbym do Ciebie,ale wiem, że tego nie chcesz, wybełkotał, że Cię kocham,tu jest źle i serio tęsknię. / Bonson.
|
|
 |
Nigdy nie dziel się szczęściem. Nie mów skąd je masz i co sprawiło, że się uśmiechasz. Ludzie, to jebani egoiści i będą chcieli Ci to odebrać, pamiętaj.
|
|
 |
Ta iskra chyba znikła, magia prysła dzisiaj,
boję się zapytać, co to znaczy, gdy oddychasz i
odpycha nas w nas nawzajem dziś to samo,
co nas przyciągało i to było za mało.
|
|
 |
Burza myśli, gęste szare chmury kłębią się w głowie, jak dym w bańce mydlanej.
Zapatrzona w jeden punkt na białym suficie, wyszukuję wszystkich za i przeciw. Zapewne nie żałuję, bądź nie żałuję teraz. Zimna i obojętna, moje poglądy na życie się zmieniły, i jeżeli zranię... nie, nie możesz mieć pretensji. Nie chcę się zmieniać, jest mi dobrze taką jaką jestem. Udowadniając mi, zrozumiałam, że pewni ludzie się nie zmieniają. Tak na prawdę nie zmienia się nikt. Potrzebowałam tego, musiałam na własnej skórze, własnymi oczami zrozumieć. Wracając do przeszłości, czuję się gąbka wyciśnięta po umyciu ostatniego talerza, w środku czuję niewiarygodny ból i nie wiem czemu strach. Bo czego się bać? Obietnic? Kolejnych, kończących się wiadomo czym. I choć gdybym bardzo chciała, moja definicja ciebie, z przykrością stwierdzając, się nie zmieniła. Nie kłam, i tak to co chciałeś już masz...
|
|
 |
Spójrz na tego corocznego sylwestra. Nie od strony ilości alkoholu, która zwiększa się roku na rok, bo to nic nie znaczący banał. Zwróć uwagę na synchronizację, kiedy w tej samej sekundzie w niebo wystrzela setka fajerwerków. Ta cała masa ludzi potrafi się zgrać, zrozumieć, zrobić nagle to samo, tak perfekcyjnie. My nie potrafimy. My we dwójkę - robimy wszystko na opak, nasze serca biją w zupełnie zróżnicowanych rytmach.
|
|
 |
Czuła się,jakby nie istniała,jakby wyssano z niej duszę,zostawiając tylko skorupę,tylko łamliwe,wysuszone,zużyte widmo skóry i kości.
|
|
 |
Czuł,jak przeszyła go bezsilność,zostawiając w duszy ślad.
|
|
 |
Łatwo wmawiać sobie,że cały tunel jest oświetlony,gdy tymczasem widzi się jedynie promyczek na jego końcu.
|
|
 |
Nagle zaczęło jej się wydawać,że ten obcy pokój ją obejmuje.
Że jest bezpiecznym kokonem,macicą, w której żadne niebezpieczeństwo nie mogło jej dosięgnąć.Ukryta.Ocalona.
Właśnie tak.Zaczęła nasłuchiwać;jedynym dźwiękiem,jaki dobiegł
do jej uszu,był delikatny szum wentylatora - i jeszcze delikatniejszy oddech jej mężczyzny.
|
|
 |
Po raz kolejny zamarzyło się jej,żeby wszystko dało się zamknąć.Zakończyć.Może to byłby najlepszy wybór nawet dla niewinnych?Ostateczna nicość
|
|
 |
Jeżeli wszechświat ma się rozpaść
niech zrobi to teraz. Teraz.
|
|
|
|