|
Siedziała w pokoju z przyjaciółką. Milczały. Dręczyło ja ostatnio wiele rzeczy, którymi nie potrafiła sobie poradzić....
-Co czujesz, kiedy jesteś z nim?-spytała przyjaciółka a kącik jej ust lekko drgnął ku górze
-Co czuję? Spokój... Bezpieczeństwo.... Ciszę... Zadowolenie... Lekkość... Pewność... Ukojenie...Podniecenie... Ciepło... Bo widzisz, kiedy się z nim spotykam moje ciało zaczyna reagować. Ja zaczynam reagować. Moje mysli nie błądzą po cięzkich sprawach. Czuję się ważna. I czuję ciepło... Tak ciepło, bo kiedy tylko mnie dotyka choćby było mi zimno jak na lodowcu zaraz się rozgrzewam...Uwielbiam koło niego zasypiać i budzić się, kiedy delikatnie muska moje ramie swoimi palcami...-A kiedy go nie ma....Kiedy wraca do siebie?
-Nienawidzę tego momentu...Wiem wtedy że będę musiała czekać kolejny cholerny tydzień za nim i zanim on wyjdzie to ja już tęsknię....Moje wszystkie mysli wracają na cięzkie tematy kiedy on wychodzi....Boję się....Czego? nie wiem....Boję się kiedy go nie ma
|
|
|
Część II: Nie chciała zderzyć się z tą rzeczywistością. Chciała być sama w swojej bańce mydlanej, którą stworzyła własnie teraz. Bała się ciszy, która za chwile miała nastąpić, kiedy otworzy oczy i zobaczy wszystko co się dzieje wokół niej... Podeszła do niej przyjaciółka i mocno ja przytuliła, nie pozwoliła się odepchnąć, weszła w jej bańkę mydlaną, która nie pękła i tkwiły w tym razem bez słów, tylko ze łzami, których ona nie miała siły już w sobie trzymać, łzami, które wcale nie dawały jej ukojenia tylko wiekszy ból..... Ale nie była z tym sama. Miała ją przy sobie.... Swoją przyjaciółkę....
|
|
|
Część I:Siedziała na środku w swoim ulubionym miejscu. Wcześniej nigdy nie była tu sama. Zawsze przychodziła tu z przyjaciółmi... A dziś była tu sama. Usiadła na środku betonowej pustelni, którą chciała tu mieć. Zaczęła wspominać. Miała z tym miejscem dobre wspomnienia. Jednak wszystkie dobre wspomnienia blakły przy jej ostatnich przejściach. W jej głowie zaczęły szaleć te złe wspomnienia z ostatniego czasu, te najświeższe, najgorsze dla niej. Podszedł do niej chłopak, kucnął obok niej i ją przytulił. Jednak jej złość zawrzała i odepchnęła go mocno od siebie. Jednak on sie nie poddał i wrócił, znów ją przytulił. Tym razem mocniej. Złość która krazyła po jej ciele rosła i znów go odpechnęła. Powtórzyło się to jeszcze kilka razy... On nie odpuszczał. A ona nie chciała być w poblizu kogokolwiek teraz. Chciała być sama. Bała się, że każdy kontakt z innym człowiekiem przywróci ją na ziemie i będzie musiała pogodzić się ze swoją stratą. Bała się, że będzie musiła to zaakceptować i zrozumieć.
|
|
|
"Przyznaj się, czasami chciałabyś, żeby pozwolili Ci być słabą. Żeby ktoś po prostu Cię przytulił, ukołysał jak małe dziecko i nie oczekiwał lepszego charakteru, lepszych ocen, szczuplejszego ciała i szczerszego uśmiechu. Pozwoliłby Ci się wypłakać i przez tą jedną chwilę mogłabyś się rozpaść w czyichś ramionach. Potem wstaniesz taka jak zawsze, ale każdy z nas potrzebuję takiego momentu. Kompletnego upadku, całkowitej akceptacji otoczenia i wtedy, kiedy już jest najbardziej żałosnym człowiekiem jakiego znasz, on odbija się od dna i znowu jest silny. Czasami pozwól komuś umrzeć na Twoich rękach."/ juleszka
|
|
|
Podobno ludzie się nie zmieniają tylko ich zachowanie przestaje odpowiadać innym... Tylko co, jeśli sama zauważasz, ze się zmieniłaś. Twoje zachowanie nie odpowiada samej sobie? Co wtedy? Zmieniłaś się? Czy po prostu nie akceptujesz samej siebie? A może nie dostrzegasz czegoś co było w tobie juz od dawna tylko po pewnych wydarzeniach się odezwało... Obudziło, wstało ze snu zimowego? A może po prostu naprawdę się zmieniłaś tylko nie każdemu jesteś w stanie to wszystko co sie w tobie zmieniło pokazać? A moze jesteś po prostu.... Może sama nie wiesz kim jesteś....
|
|
|
Siedziała w mieszkaniu pod swoimi drzwiami. Nie mogło uwierzyć w to co się stało... Tyle razy obiecywał i zapewniał, że ją kocha, że nigdy nie zostawi, że nie zdradzi.... O tak kolejny raz dzwoni, nagrywa się na pocztę głosową.... Miała tego dosć.... Wyłączyła telefon. Pukanie do drzwi i jego głos: "Otwórz skarbie. Wiem, ze tam jesteś". Wstała i otworzyła drzwi. "Masz rację. Jestem. Zabierz swoje rzeczy stąd. Nie chce mi się z tobą rozmawiać". "Ale.... Pozwól mi wytłumaczyć". "Nie ma co tłumaczyć. Widziałam to, co widziałam. I nie zamierzam dawać ci jakiejkolwiek szansy. Zabiesz swoje rzeczy albo sama się ich pozbędę." Zabrał swoje rzeczy. Tamtego dnia zabrał się cały z jej życia i już nie wrócił... Widuje go czasem na mieście, za każdym razem z inna panną... Nie żałuje, że z nim była... Żałuje, że pozwoliła mu się do siebie tak zbliżyć i być ze sobą...
|
|
|
Mówisz mi tyle czułych słów.... A ja? Ja nie potrafię ci powiedzieć nawet że mi na tobie zależy, że jesteś dla mnie ważny.... Boję się tych słów.... Przez długi czas wypowiadane te słowa z moich ust nie były odbierane tak, jak powinny... Były rzucone w eter i nikt ich nie był w stanie złapać... A teraz boję się powiedzieć tego co czuję, bo nie chce zznów mówić tego w pustkę... Boję się twojej reakcji....
|
|
|
Wiesz myślę czasem o tym jak mogło być z nami, gdybym na poczatku nie pozwoliła ci na tak wiele..... Gdybyś od początku szanował mnie i liczył się z moim zdaniem..... ale za chwilę sobie uświadamiam ze to nierealne, bo przecież ty taki byłeś zawsze i się nigdy nie zmienisz.... Myślę też o tym, czy kobieta, z którą będziesz.... Ta kolejna po mnie będzie miała lepiej ode mnie.... Czy po prostu doświadczenie ze mną nauczyło cię czegokolwiek.... I wiesz co? Myślę, ze to nierealne.... Nie potrafisz przyjąć krytyki i zawsze musisz mieć rację.... Możesz się wypierać ale masz charakter osoby, której tak bardzo nienawidzisz....
|
|
|
Chciałabym wpadać do mieszkania Twojego kumpla i podpitego zabierać Cię do domu słysząc, że pojawiła się Twoja Superwoman. I tego zarzekania, że jestem kobietą Twojego życia, a koledzy będą potwierdzać Twojego farta. Chcę zadzwonić do Ciebie i kazać wyjść przed dom, bo czekam w aucie i zabieram Cię na przejażdżkę nową furą. Marzę o tym, by siedzieć razem z Tobą wśród kolegów i napierdalać z Nimi w Fifę, jednocześnie paląc i popijając Desperadosy. Chcę Twojego pełnego gniewu spojrzenia wymawiającego "kobieto, kurwa, przestań już pić", a zarazem wyrazu kurewskiej pewności, przekonania, że jestem Twoja. Chcę wieczorów w łóżku i leżenia na Twojej klacie. Jęcz mi do ucha i wbijaj paznokcie w ciało. Drap mnie i szarp za włosy, pragnij. Idź ze mną na miasto i pewnie trzymaj za rękę. Jadaj ze mną, śpij też. Za miesiąc, pół roku, rok - szepnij, że kochasz. Złap za rękę i powiedz, że beze mnie nie pójdziesz nigdzie, bo nie masz dokąd. Swoje miejsce na Ziemi zbuduj przy mnie, chodź ze mną/dzekson
|
|
|
Kiedy tańczę na trzeźwo ty patrzysz na mnie nie wierzysz własnym oczom i nie pozwalasz mi upaść kiedy tak się zakręcę że nie wiem co gdzie się znajduje..... Łapiesz mnie i przyttulasz kiedy uciekam i śmieję się jak histeryczka.... CHodzisz za mną, kiedy wymyślam najdziwniejsze rzeczy i właże na wysokie górki czy na wiatrak... Smmiejesz się z moich głupich żartów i kiedy pukam i prosze żeby mi otwarli... Ci którzy nie istnieją..... Nie wyśmiewasz moich fobiii i nie uciekasz ze względu na moje przekonania.... Jesteś cierpliwy..... A ja? Mimo moich dziwactw i głupot nie boisz sie mnie.....
|
|
|
|