 |
dla mnie wygląd się nie liczy... ale patrz na to ciachooo!
|
|
 |
Dzisiejsze dziś znów sprawia ból, bo nie ma w nim tych lepszych nas. / Endoftime.
|
|
 |
W tle Ali Nadem. Biegnę odebrać telefon. Nie patrzę kto dzwoni bo wiem, że to kumpela, na którą czekam. Odbieram:"Mała rusz dupę, piwo już schłodzone", milczysz. Ze śmiechem dalej kontynuuje "mam Calsberga, Żubra i Lecha, po wódkę nie chce mi się iść", mówisz zwykłe "cześć" a ja siadam, dopiero teraz wiem, z kim gadam. Siedzę i czekam. Milczysz, milczenie wydaje mi się wiecznością. Kiedy pytam, czego kurwa chcesz, gadasz mi jakieś puste życzenia. Mówisz, że zobaczymy się na 8nastce kumpeli, pierdolisz chuj wie o czym, chuj wie po co. Pytasz czy mam kogoś i co u mnie, nawijasz coś o moim ostatnim zdjęciu na fb, a ja się śmieję. Tak po prostu śmieję się z tej idiotycznej sytuacji. Słodko życzę Ci szczęścia z Twoją girl i otwierając zimne piwo, zwyczajnie się żegnam./ chłopaczara
|
|
 |
Wieczorami będziesz myśleć o złych ruchach i źle postawionych krokach dążąc do spełnienia własnych marzeń. Będziesz obwiniać się, a gryząc wargi do krwi zagłuszać krzyk poduszką. Będziesz dusić się przeszłością, tamtym powietrzem i zapachem krążącym wokół.
Będziesz taki jak ja, wrak człowieka, już nigdy do końca nie odzyskasz tego,
co choć raz w życiu straciłeś. / Z blogu, Endoftime.
|
|
 |
Kto choć raz nie przekonał się na własnej skórze o czymkolwiek,
nie ma prawa przewracać następnej strony bez przeczytania przynajmniej zdania jej wstępu. / Z blogu, Endoftime.
|
|
 |
Podejdź tu i przysiądź się obok mnie, porozmawiajmy o tym, jak ciężko jest zapomnieć. Przedyskutujmy uczucia, omawiając dogłębnie każde z nich, na koniec i tak stwierdzając, że to nie ma sensu. Chcę patrząc Ci w oczy, czuć, że bariera między nami pęka. Chcę ufać. Chcę żebyś dał mi tą pewność, że już nigdy mnie nie zawiedziesz. / Endoftime.
|
|
 |
Ile jeszcze możesz dać od siebie, nim zabijesz wszystko w sercu?
|
|
 |
Kiedyś godzinami siedzieliśmy przy rapie, teraz wolisz słuchać w łóżku jak ta suka sapie.
|
|
 |
Kolejny płatek śniegu dotyka mych warg i w jednej chwili znika. Nikotyna ulatnia się w powietrzu, a w słuchawki uderza kolejny bit. Zaciągam się, dym łaskocze płuca. Zaciemnia się już i jest dość chłodno, a dłonie drżą. Mam ochotę przejść się gdzieś daleko, gdzieś, gdzie nie będzie mnie dla nikogo. Siadam na pomoście, podkurczając kolana do klatki, patrzę w dal. Może gdzieś tam, wszystko jest inne? Może tam jest lepiej? Nie dostrzegam, pusty horyzont, biały puch otula ziemię. Dziś? Chciałabym tylko wiedzieć, że to, że tu jestem ma jakieś znaczenie. / Endoftime.
|
|
 |
Skarbem byliśmy my sami. / Endoftime.
|
|
|
|