 |
|
Te jego niebieskie oczy, które kurwa doprowadzają mnie do szału. Ten jego zapach, przez który odlatuje. I on bez którego nie umiem żyć.
|
|
 |
musimy iść, musimy umrzeć
nie możemy żyć i nie ma nic
i nie ma uciec dokąd.
|
|
 |
gdyby nie to, że już nie mamy tyle spięć
to zbiłbym termometr i wpierdolił rtęć
i gdyby nie to wszystko to byłoby dobrze wiesz
a tak poza tym, to wcale nie jest ok
nie jest ok, cześć.
|
|
 |
zabiorę Cię tam złotko, pójdziemy prosto tak
|
|
 |
Twoje oczy to już nie moje okno na świat.
|
|
 |
gdy byliśmy razem, to myślałem, że damy radę
a co myślą o nas Ci dla których zawsze byliśmy przykładem..
|
|
 |
i próbując złapać oddech powiem kocham cię ostatni raz już Tobie
to rozwiąże problem.
|
|
 |
wezmę oddech, przetnę aortę Tobie
bo wole żebyś nie istniała niż żyła obok mnie.
|
|
 |
gdyby nie ten ból, o którym nie mówiłem Ci tu nigdy,
wziąłbym nóż i sprawdził jak szybko się goją blizny.
|
|
 |
jest tak samo, może tylko trochę smutno i nie mówisz dobranoc i nie mogę przez to usnąć..
|
|
 |
zaciskał moją dłoń w swojej prowadząc jakąś boczną alejką. niepadajniepadaj, szeptałam pod nosem niczym mantrę. nachylił się i pocałował moje czoło. - zaraz lunie. - oznajmił, a nim odliczyłam do trzech - mocny deszcz uderzał o nasze ciała. czułam, jak włosy, nad którymi tak pracowałam, skręcają się teraz w niesforne loki, od środka przeszywał mnie już zimny dreszcz i nie mogłam swobodnie oddychać - mimo wszystko do dziś nie odnalazłam słodszego widoku od skapujących kropel z czubka Jego nosa i tego uśmiechu tak niemożliwie przepełnionego tym, co do mnie czuł.
|
|
|
|