 |
` ludzie sie zmieniaja skarbie. !
|
|
 |
i był jej indywidualnym szczęściem, choć dalekim od jej ideałów, ale najważniejsze, że prawdziwym.
|
|
 |
cz 2. od razu wiedziałam, że ktoś u niego jest. uchyliłam drzwi, było ciemno. odnalazłam włącznik i to co zobaczyłam, na moment zatrzymało moje serce. On - mój chłopak i Ona - moja najlepsza przyjaciółka, razem w jednym łóżku, pochłonięci sobą. gdy spostrzegli, że zapaliło się światło, oboje spojrzeli w moją stronę z przestraszonymi minami. otworzyłam usta, by coś powiedzieć, ale nie mogłam. szybko zbiegłam po schodach, zaczęłam się ubierać. - Przykro mi. - powiedziała jego mama. teraz wszystko zrozumiałam. - Niepotrzebnie. - odparłam i wyleciałam z jego domu. dogonił mnie po kilku minutach. - Zaczekaj ! - Po co ? Wracaj do ciepłego łóżeczka, twoja nowa dziewczyna stygnie. - syknęłam, a On zagroził mi drogę. - Przepraszam. - powiedział. - I tyle ? Żadnego "to nie tak jak myślisz kochanie" ? - milczał. spojrzałam na jego twarz, pokrytą gdzieniegdzie śladami szminki. - Nie chcę cię więcej widzieć. - powiedziałam, odepchnęłam go i odeszłam. nie zatrzymywał mnie./nieswiadomosc
|
|
 |
cz 1. przez cały dzień nie odbierał telefonu, martwiłam się. kiedy dochodziła ósma, postanowiłam do niego pójść. ubrałam płaszcz i owinęłam się grubym szalem, wychodząc chwyciłam torbę. drobne płatki pierwszego śniegu uderzały w moją twarz jak szpilki. z przymkniętymi powiekami, ruszyłam przed siebie. piętnaście minut później znalazłam się na schodach jego domu. zadzwoniłam dwa razy, otworzyła jego mama. - Dobry wieczór, jest... - Jest. - przerwała mi. wyglądała na dziwnie zaniepokojoną moim widokiem. - Bo nie odbiera telefonu... Martwiłam się i przyszłam, mogę wejść ? - Nie wiem czy to dobry pomysł. - jej zachowanie zwiastowało coś złego. - Ale ja naprawdę chce z nim porozmawiać. - To nie jest odpowiedni moment. - Proszę. - po chwili uległa, z miną winowajcy wpuszczając mnie do środka. rozebrałam się i poszłam na górę do jego pokoju.
|
|
 |
wszystkie problemy znikają wraz z włączeniem muzyki. / nieswiadomosc
|
|
 |
nie ogarniam przeznaczenia, które przez długie miesiące nie pozwala nam się spotkać, a następnie styka nas w najmniej spodziewanym momencie. / nieswiadomosc
|
|
 |
laptop na kolanach, kubek herbaty w dłoni. włączam telewizor. leci ta piosenka. i właściwie nic. tylko takie cholernie mocne deja vu, które wywołuje dreszcz i jedna łza, która zabłądziła gdzieś między rzęsami. / nieswiadomosc
|
|
 |
byłam tak bardzo naiwna, myśląc, że się nie zaangażuję. pisałam z nim zachowując dystans, nie tyle do niego, co do swoich uczuć. każdego wieczora widziałam w prawym dolnym rogu kopertę z jego imieniem, pojawiała się zwykle około dwudziestej pierwszej. właściwie było mi to obojętne. dopiero po jakimś czasie zdałam sobie sprawę, że na tą wiadomość czekam. kiedy poprosił o numer telefonu, dałam mu go, będąc pewna, że to tylko zwykła znajomość. po czasie nerwowo zerkałam na ekran, każdą częścią siebie pragnąc zobaczyć te kilka liter. to stało się rutyną. i te kilku zdaniowe rozmowy na przerwach, przesycone ukrytymi znaczeniami flirty i uśmiechy. nie zdawałam sobie sprawy, że się uzależniam. nie od gadu, nie od telefonu. po prostu od niego. całą pewność szlag trafił. miejsce ostrożności zastąpiła ślepa miłość. / nieswiadomosc
|
|
 |
zatrzymaj się i spójrz na mnie. spójrz i patrząc mi w oczy powiedz, że się nie zmieniłam. że wciąż chodzę w kolorowych sukienkach, beztrosko powiewających na wietrze. że wciąż nucę pod nosem ulubione piosenki i tańczę tango z miotłą. że uśmiecham się jak dawniej, prawie cały czas. że nie zaszywam się w domu i wszędzie mnie pełno. że wciąż potrafię być silna i nie daję się przegadać. powiedz, że wciąż widzisz w moich oczach te ogniki, które niegdyś zawsze się paliły. powiedz to, a ja po prostu spojrzę na ciebie pustymi oczami i pójdę dalej. przykleję na twarz sztuczny uśmiech i będę udawać że nigdy nie istniałeś. jakby mój świat wciąż był taki sam. / nieswiadomosc
|
|
 |
Kiedy inni oczekują od nas, że staniemy się takimi jakimi oni chcą żebyśmy byli, zmuszają nas do zniszczenia tego kim na prawdę jesteśmy. To dosyć subtelny rodzaj morderstwa. Większość kochających ludzi popełnia je z uśmiechem na twarzy, nie zdając sobie sprawy , jak bardzo niszczą człowieka.
|
|
 |
upić się szczęściem , by nie płakać więcej , iść za rozumem , a nie za sercem . * martynkaxpraga .
|
|
|
|