 |
W głowie pustka, w sercu burdel.
|
|
 |
A teraz zamknę oczy i wkroczę do świata snu, gdzie życie jest o wiele ciekawsze, choć często tak samo trudne....
|
|
 |
Boli Mnie to, że podchodzę do wszystkiego obojętnie. Ale tak już czasem.jest, gdy każdy dzień jest taki sam, nie jestem zakochana, a przyjaciółka jest w tym stanie, co ja. Robimy wiele, ale nic nie ma sensu. Żyjemy, ale nie tworzymy wspomnień. Kiedyś było inaczej. Kiedyś dni się przynajmniej od siebie różniły.
|
|
 |
Wybaczyłam, ale pamiętam. Nie chcę, ale tak już jest. Razem damy radę, a jeśli nie damy, to też razem. Przynajmniej mam taką nadzieję....
|
|
 |
Jest Mi obojętny. Może to dobrze? Zakochanych w Nim jest całe mnóstwo. On szuka chyba idealnej
Rozmawiam z Jego Mamą o różnych dziewczynach.
, których on nie ma, a mógłby mieć. To głupie. Chciałam się w Nim zakochać, a nie pomyślałam o reszcie. Reszta byłaby cudowna.... Ale nie zakocham się na siłę. I tak tam chodzę, więc jeśli będzie miało coś się stać to się stanie. Oczywiście, że już będę patrzyć na Niego inaczej. Nie wyobrażam sobie innego,ale to nie znaczy, że kocham.
|
|
 |
Ten krępujący moment, gdy razem wstaliśmy i zapaliliśmy w tym samym momencie światło. Nasze dłonie się spotkały, spojrzeliśmy sobie prosto w oczy i sytuacja się momentalnie zakończyła. Było to nic, ale Mnie poruszyło.
|
|
  |
` tak na prawdę do momentu zakochania, nie wiemy kiedy to nastąpi. Czekamy dni, miesiące, lata. Wypatrujemy tej osoby wśród tłumu. Czasami też dajemy spokój i tylko wieczorami, jak czujemy się tak cholernie samotnie, pomyślimy sobie o szczęśliwych parach. I kiedy już tracimy nadzieję na miłość, przychodzi. W tramwaju, sklepie, szkole, na chodniku, nad jeziorem, na basenie. Przychodzi i jest. Trwa jakiś czas, stopniowo Cię opuszczając. W rezultacie jak już ona jest w drodze ku innej osobie, Ty wracasz do tego samego stanu co przez jej pojawieniem się. Jest to dokładnie taki sam stan tylko jeszcze w gratisie masz więcej myśli, ból, cierpienie, łzy, przed oczyma swoją miłość, a w sercu ból i strach, że już nigdy się nie ułoży. Bo skoro teraz nie, to dlaczego niby następnym razem? / abstractiions.
|
|
  |
` mogę mieć kumpli i nawet kochać ich jak braci. Mogę porozmawiać z facetami dosłownie o wszystkim, wiem że pomogą. Daję im możliwość wykazania się przede mną swoimi zainteresowaniami i nawet czasami przestają myśleć o cyckach. Na prawdę zależy mi na przyjaźni wielu z nich. Mimo to, nie potrafiłabym się zakochać. Wiem, że na dzień dzisiejszy i długą przyszłość to niemożliwe. Jeśli chciałabym wprowadzić w moje życie kogoś komu po jakimś czasie mogłabym zaufać, nawet jeśli, to tak na prawdę musiałby długo czekać. Mam bowiem jeszcze po rozstaniu niezły bałagan w sercu i głowie. Musiałabym tam najpierw stuprocentowo wysprzątać, aby wprowadzić tam kogoś nowego. Dlatego nikogo do siebie nie dopuszczam. Może boję się rozdrapywać starych ran i wracać do przeszłości, albo po prostu nie chce mi się tego wszystkiego zbierać i ogarniać. / abstractiions.
|
|
  |
` przez to co się wydarzyło kiedyś, cierpię do teraz. I nie chodzi nawet o niespełnioną miłość. Po prostu kiedyś odszedł ode mnie ktoś, kogo bardziej kochałam. Bardzo utkwił mi w mojej pamięci, myślach. Pamiętam każdy zadany przez niego cios w moim kierunku. Każde podniesienie ręki pod wpływam marihuany. Każdy krzyk, nienawiść do mnie która była tak bardzo widoczna na co dzień w przećpanych oczach. Pamiętam każde kłamstwo, każdego blanta w buzi. Pamiętam doskonale jak mnie nie kochał. Ktoś by powiedział, że to była przeszłość i teraz mam myśleć o sobie, pokochań znów. A ja? Ja nie potrafię. Nie potrafię mówić o uczuciach nawet z najlepszym kumplem. Nie umiem patrzeć na innych chłopaków jak na płeć przeciwną, z którą mogłabym przeżyć wspaniałe chwile. Nie umiem się zakochać w kimś innym, zaufać. To jest niemożliwe. I dlatego nie dość, że żyję przez niego z resztką serca to jeszcze nie potrafię nim pokochać bo wciąż czuję tą niepewność. / abstractiions.
|
|
|
|