 |
-Przepraszam.
-Za co?
-Za zepsute święta.
-Ale Ty mi wcale nie zepsułeś świąt wręcz przeciwnie są cudowne...
-Nie kocham Cię już.
|
|
 |
Coraz dziwniej smakuje ta wódka, mieszająca się z kolejnymi łzami o słonym posmaku.
|
|
 |
Cześć, wstaję rano, już mam dość. Kolejny dzień, znowu to samo jak na złość.
|
|
 |
Pierdolę to i nie chcę na to patrzeć, zamiast kochać mnie za kłamstwo, nienawidź mnie za prawdę.
|
|
 |
- Co się dzieje z człowiekiem gdy pęka mu serce? - Nic. Zupełnie nic. Przecież żyję, piję herbatę, biorę prysznic, czytam książki, czasem nawet się uśmiecham, z tym, że każda z tych czynności nie ma najmniejszego sensu, rozumiesz?
|
|
 |
Dym wyruchał mi płuca, tak jak Ty moje uczucie, więc biorę bucha i zapominam czym jest skrucha.
|
|
 |
Nie trudno coś spierdolić, trudniej potem to naprawić, postępuj zawsze tak, aby bliskich swych nie zranić.
|
|
 |
Dziękuje, że mnie pokochałeś.. Ja sama siebie nienawidzę .
|
|
 |
Też czasem wątpię, słabo z pogodą ducha. Pieprzę tanie porady i nie chcę nikogo słuchać.
|
|
 |
Dziękuję, że mnie kochasz, bo robisz to idealnie ♥
|
|
 |
Prawda jest taka, że lotniska widziały więcej szczerych pocałunków niż ołtarze kościołów. A ściany szpitali słyszały więcej prawdziwych modlitw, niż ściany kościołów.
|
|
 |
Budzisz się rano i nie jesteś w stanie dotknąć dłonią ŻADNEJ części swojego ciała, brzydzisz się siebie bardziej niż wszystkich kloszardów z ulicy. Podchodzisz do lustra i masz ochotę je rozbić, gołą ręką, nienawidzisz tego odbicia. Nienawidzisz wszystkiego. Tego, na co właśni patrzysz. Przecież to widać, przecież czujesz każdą ranę. Są tam. Tego co siedzi w Twojej głowie i kazało Ci zrobić to wczoraj i na pewno każe zrobić dziś i każdy dzień zaczyna się tak samo. Czujesz, że wszyscy nienawidzą Ciebie równie mocno jak Ty sama. Wiesz to, po prostu tak jest. Chcesz się od siebie uwolnić, Twój własny umysł Cię zabija, z każdym dniem coraz bardziej skutecznie. Jesteś żywa. Wciąż czujesz każde uderzenie serca i jedyne o czym marzysz, żeby to było ostatnie. Już. Przestań. Wystarczy. Zatrzymaj się. Proszę. Dzień mija. Wracasz do domu, płaczesz, chcesz umrzeć. Kładziesz się do łóżka ze szczerą nadzieją, że rano się nie obudzisz. Ile jeszcze wytrzymasz ? Po co żyjesz ?
|
|
|
|