 |
|
Nie jestem damą. Lubię nosić rurki, kolorowe trampki, podkoszulkę ze śmiesznym nadrukiem, mieć pomalowane paznokcie na kolorowo i słuchawki w uszach, z których napierdziela rap. Więc nie mów mi dziwko, że jestem pustą dziunią, bo jak ci przypierdolę to odlecisz na swoim jednorożcu do krainy smerfów.
|
|
 |
|
"Każdy z nas choć raz szukał miłości w przyjaźni" I przychodzi taki moment, że zaczynasz potrzebować mężczyzny, a nie chłopca. Dobrze wiesz o czym mówię, więc nie kłam mi w twarz, bo się wkurwię.
|
|
 |
|
Uczymy się siebie, choć już nie w ławce, znasz to, nie oceniaj książki po okładce
|
|
 |
|
świat się skurwił, ty nie musisz
|
|
 |
|
Uczymy się siebie, choć już nie w ławce, znasz to, nie oceniaj książki po okładce.
|
|
 |
|
Byłem ślepcem, który błądził szukając kogoś kto go poprowadzi i odnalazłem Ciebie. Wraz z każdym Twym dotykiem odzyskiwałem wzrok, który potrafił dostrzec tylko i wyłącznie najpiękniejszy projekt Boga - Ciebie. I, gdy cała ciemność mojej duszy ulotniła się razem z poranną mgłą, ujrzałem Cię w całej okazałości. Nie wiem czy wiesz, ale niewidomi śnią o wiele częściej od ludzi, którzy widzą i wiesz cały ten czas śniłem o Tobie. Dlatego powinnaś wiedzieć, że nie będę potrafił iść bez Ciebie. Że zgubię się w labiryncie obcych słów i ugrzęznę w błocie codzienności. Powinnaś wiedzieć, że byłaś i jesteś moim cudem, który pragnę by wrócił jak stygmaty, ale został. Został, na trochę. Na zawsze.
|
|
 |
|
Ludzie zawsze widzą to co chcą widzieć
Znów się stoczyłeś z powrotem pijesz
To obca ziemia, jesteś jak wróg
Najchętniej by Cię zamknęli, wyrzucili klucz
Zaciśnij zęby, sam niczego nie zmienisz
Uśmiechnij się, ręce schowaj do kieszeni
|
|
 |
|
Fałszywe mordy, które były ze mną
Dziś ich uprzejmość jest dla mnie obelgą
Kto jest kto, kto szczery, kto hipokryta
Komu każde słowo jak piasek w zębach zgrzyta
Uciekasz, bierzesz rozbieg, skaczesz ze skały
Modlisz się w duchu by anioły Cię złapały
Znów zabijasz swego Boga, kryzys wiary
Są rzeczy nad którymi nie mamy władzy
|
|
 |
|
Tu gdzie czyści jak łza, jak serce Chrystusa
Wychodzi zawsze od czarnego scenariusza
|
|
 |
|
Wspomnienia jak oblazłe z farby drzwi
A tamte dni jak światło starej żarówki
Rdzawe zacieki i obdrapany tynk
To przyjaźń? Może lepiej o tym nie mówmy
Te słowa chrzęszczą jak szkło pod podeszwą
Trzeszczą? Chuj z tym, jebać to zresztą
Mam swój zamknięty świat, z własnym olimpem
Ty zakłamaną twarz w stylu:
'Z deszczu pod rynnę' PIH < 3
|
|
|
|