![był zbiorem wszystkich uczuć i wszystkich nastrojów.](http://files.moblo.pl/0/5/64/av65_56483_10151292_650878891627804_4593582632509488713_n.jpg) |
był zbiorem wszystkich uczuć i wszystkich nastrojów.
|
|
![Codzienność stała się dla mnie fikcją. Muszę udawać że jestem szczęśliwa kiedy wnętrze rozdzierane jest na malutkie cząsteczki. Muszę przybierać różne maski aby nie pokazać smutku przepełniającego moje serce. Muszę robić mocniejszy makijaż aby się nie poddać zbyt szybko i nie zacząć płakać podczas krótkiej chwili słabości. Muszę udawać grać życiem omijać niebezpieczne zakręty aby nie wpaść w kolejny dołek. Muszę bo inaczej tego nie przetrwam. Odkąd codzienność została otoczona samotnością to nie mam innego wyjścia. Bo tak łatwo jest pokazać uśmiech na twarzy aniżeli dzielić się tym co jest nie tak. Starać się żyć tak aby unikać jak najwięcej niebezpiecznych pytań. Tak najlepiej najbezpieczniej...](http://files.moblo.pl/0/9/17/av65_91724_b663845f00112f084eaab9f2.jpg) |
Codzienność stała się dla mnie fikcją. Muszę udawać, że jestem szczęśliwa, kiedy wnętrze rozdzierane jest na malutkie cząsteczki. Muszę przybierać różne maski, aby nie pokazać smutku przepełniającego moje serce. Muszę robić mocniejszy makijaż, aby się nie poddać zbyt szybko i nie zacząć płakać podczas krótkiej chwili słabości. Muszę udawać, grać życiem, omijać niebezpieczne zakręty, aby nie wpaść w kolejny dołek. Muszę, bo inaczej tego nie przetrwam. Odkąd codzienność została otoczona samotnością, to nie mam innego wyjścia. Bo tak łatwo jest pokazać uśmiech na twarzy, aniżeli dzielić się tym co jest nie tak. Starać się żyć tak, aby unikać, jak najwięcej niebezpiecznych pytań. Tak najlepiej, najbezpieczniej...
|
|
![Codziennie zastanawiam się jakby wyglądało moje życie gdybym wybrała zupełnie inną drogę gdybym wtedy mu nie uległa a wybrałabym kogoś innego kogoś kto pomimo tego co zrobiłam wciąż przy mnie jest kto chce w jakiś sposób przy mnie być. Zastanawiam się czy nie byłoby dziś lepiej? Kto wie. Mogłabym dzisiaj się uśmiechać spędzać z Nim te jesienne wieczory a nie siedzieć przed komputerem tak jak teraz i rozmyślać nad tym wszystkim. Nie musiałabym okazywać swojej słabości nie musiałabym walczyć z napływającymi łzami do oczu. Mogłabym być szczęśliwa tak jak zawsze tego chciałam ale nie mogę. Muszę nadal płacić za swoje błędy za złe wybory za te grzechy które popełniłam a których do dziś żałuję. I wiem że to będzie się ciągnęło za mną już do śmierci wiem że nigdy o tym nie zapomnę i nie zaznam tego co chciałam. Muszę zapłacić za swoje błędy za kłamstwa... Muszę zapłacić jedną z wysokich cen za to.](http://files.moblo.pl/0/9/17/av65_91724_b663845f00112f084eaab9f2.jpg) |
Codziennie zastanawiam się, jakby wyglądało moje życie, gdybym wybrała zupełnie inną drogę, gdybym wtedy mu nie uległa, a wybrałabym kogoś innego, kogoś kto pomimo tego co zrobiłam, wciąż przy mnie jest, kto chce w jakiś sposób przy mnie być. Zastanawiam się, czy nie byłoby dziś lepiej? Kto wie. Mogłabym dzisiaj się uśmiechać, spędzać z Nim te jesienne wieczory, a nie siedzieć przed komputerem tak, jak teraz i rozmyślać nad tym wszystkim. Nie musiałabym okazywać swojej słabości, nie musiałabym walczyć z napływającymi łzami do oczu. Mogłabym być szczęśliwa tak, jak zawsze tego chciałam, ale nie mogę. Muszę nadal płacić za swoje błędy, za złe wybory, za te grzechy, które popełniłam, a których do dziś żałuję. I wiem, że to będzie się ciągnęło za mną już do śmierci, wiem, że nigdy o tym nie zapomnę i nie zaznam tego co chciałam. Muszę zapłacić za swoje błędy, za kłamstwa... Muszę zapłacić jedną z wysokich cen za to.
|
|
![Chciałabym zacząć żyć normalnie tak jak należy. Bez tych wszystkich epizodów różnych które kończą się zawsze płaczem bólem czy rozstaniem. Nie chcę już tego znosić. Mam dość serdecznie dość ciągłych kłótni wracających wspomnień wyrzutów sumienia. W końcu ile można to znosić wszystko? Rozumiem nikt nie jest idealny ale jeżeli historia się ciągle powtarza jeżeli wracają dawne uczucia czy po prostu los pisze podobny scenariusz to jak długo można to wytrzymać? Nie da się ot tak rzucić tego w kąt i odejść. Tak aby już nic nie czuć. Nie da się zniknąć na dłużej nie pozostawiając za sobą żadnego znaku. Za dużo by osób mogło cierpieć ale.. Im dłużej to trwa to tym większa dziura robi się w sercu. A to zaczyna odpychać powoli od życia. Coraz częściej powstaje mętlik którego nie można przerwać jednym pstryknięciem palca. To znów wyszło poza wszelkie granice znów się utworzył mętlik bałagan z którego tak ciężko jest się wydostać.](http://files.moblo.pl/0/9/17/av65_91724_b663845f00112f084eaab9f2.jpg) |
Chciałabym zacząć żyć normalnie tak, jak należy. Bez tych wszystkich epizodów różnych, które kończą się zawsze płaczem, bólem, czy rozstaniem. Nie chcę już tego znosić. Mam dość, serdecznie dość ciągłych kłótni, wracających wspomnień, wyrzutów sumienia. W końcu, ile można to znosić wszystko? Rozumiem, nikt nie jest idealny, ale jeżeli historia się ciągle powtarza, jeżeli wracają dawne uczucia, czy po prostu los pisze podobny scenariusz, to jak długo można to wytrzymać? Nie da się ot tak rzucić tego w kąt i odejść. Tak, aby już nic nie czuć. Nie da się zniknąć na dłużej nie pozostawiając za sobą żadnego znaku. Za dużo by osób mogło cierpieć, ale.. Im dłużej to trwa, to tym większa dziura robi się w sercu. A to zaczyna odpychać powoli od życia. Coraz częściej powstaje mętlik, którego nie można przerwać jednym pstryknięciem palca. To znów wyszło poza wszelkie granice, znów się utworzył mętlik, bałagan, z którego tak ciężko jest się wydostać.
|
|
![W sercu nadal panuje smutek. Nie mam tego co ważne. Nie mam najważniejszej rzeczy której nigdy nie pozwolisz mi odczuć. Nie będę tego mieć wiem to. Lecz czy długo jeszcze będzie trwać to oszukiwanie siebie wzajemnie? Długo jeszcze będzie walka pomiędzy wybraniem jednej a drugiej rzeczy? Przecież to się ciągnie w nieskończoność. Ciągnie i nie chce nawet przestać. Niszczy mnie to nas... Nie wytrzymuję tego stanu tego napięcia. Muszę się zmierzać z tym codziennie ale nie potrafię już wstawać i od razu udawać jak bardzo jestem szczęśliwa że wstałam prawą nogą kiedy to wszystko boli. Kiedy wspomnienia minionego dnia tygodni miesięcy wciąż we mnie trwają. Tak bardzo mi brakuje Ciebie.. Nie wiem ile jeszcze będę to razy powtarzać może już do końca życia ale będę to robić dopóki nie zrozumiesz że Twoja miłość może mnie zmienić. Musisz tylko chcieć mi ją podarować musisz chcieć mnie ją obdarzyć proszę...](http://files.moblo.pl/0/9/17/av65_91724_b663845f00112f084eaab9f2.jpg) |
W sercu nadal panuje smutek. Nie mam tego co ważne. Nie mam najważniejszej rzeczy, której nigdy nie pozwolisz mi odczuć. Nie będę tego mieć, wiem to. Lecz czy długo jeszcze będzie trwać to oszukiwanie siebie wzajemnie? Długo jeszcze będzie walka pomiędzy wybraniem jednej a drugiej rzeczy? Przecież to się ciągnie w nieskończoność. Ciągnie i nie chce nawet przestać. Niszczy mnie to, nas... Nie wytrzymuję tego stanu, tego napięcia. Muszę się zmierzać z tym codziennie, ale nie potrafię już wstawać i od razu udawać, jak bardzo jestem szczęśliwa, że wstałam prawą nogą, kiedy to wszystko boli. Kiedy wspomnienia minionego dnia, tygodni, miesięcy, wciąż we mnie trwają. Tak bardzo mi brakuje Ciebie.. Nie wiem, ile jeszcze będę to razy powtarzać, może już do końca życia, ale będę to robić dopóki nie zrozumiesz, że Twoja miłość może mnie zmienić. Musisz tylko chcieć mi ją podarować, musisz chcieć mnie ją obdarzyć, proszę...
|
|
![Widzę w ich oczach nienawiść. Ten ból który ciągle jest przy Nich bo kiedyś podjęli złą decyzję. Widzę ten żal w oczach który zawsze był kierowany w moją stronę. Czuję się tu źle. Czuję się okropnie bo nie potrafię przetrwać kolejnej kłótni w której znów zostałam zmieszana z błotem. A to boli. Tak cholernie to boli kiedy bliskie osoby nie chcą Cię znać ani widzieć. Boli również ta świadomość tego jak jest. Krzyk czy milczenie.. Są czymś okropnie bolesnym. Zadają cios w samo serce. Znów moja psychika tego nie wytrzymuje. Znów zatrzymuję się w miejscu i walczę sama ze sobą. Lecz tym razem jestem słabsza. Nie powstrzymuję się przed niczym. Przecież i tak wiem że nikt tego nie zauważy. Wszyscy będą myśleć że siedzę w swoich czterech ścianach i płaczę. A ja po raz kolejny w ciągu doby wykonam zły ruch. Znów napiszę nowa historię którą oznaczę spływającą krwią jako autorka nowego dzieła. Dalszego ciągu przerwanego kłamstwami życia.](http://files.moblo.pl/0/9/17/av65_91724_b663845f00112f084eaab9f2.jpg) |
Widzę w ich oczach nienawiść. Ten ból, który ciągle jest przy Nich, bo kiedyś podjęli złą decyzję. Widzę ten żal w oczach, który zawsze był kierowany w moją stronę. Czuję się tu źle. Czuję się okropnie, bo nie potrafię przetrwać kolejnej kłótni, w której znów zostałam zmieszana z błotem. A to boli. Tak cholernie, to boli kiedy bliskie osoby nie chcą Cię znać ani widzieć. Boli również ta świadomość tego, jak jest. Krzyk, czy milczenie.. Są czymś okropnie bolesnym. Zadają cios w samo serce. Znów moja psychika tego nie wytrzymuje. Znów zatrzymuję się w miejscu i walczę sama ze sobą. Lecz tym razem jestem słabsza. Nie powstrzymuję się przed niczym. Przecież i tak wiem, że nikt tego nie zauważy. Wszyscy będą myśleć, że siedzę w swoich czterech ścianach i płaczę. A ja po raz kolejny w ciągu doby wykonam zły ruch. Znów napiszę nowa historię, którą oznaczę spływającą krwią, jako autorka nowego dzieła. Dalszego ciągu przerwanego kłamstwami życia.
|
|
![Cisza która otula mnie swoim dotykiem jest tak przerażająca sprawia że nie mogę spokojnie myśleć nie potrafię się niczemu przeciwstawić... Wydaje mi się momentami że nawet nie chcę tego robić. Wmawiam sobie że jest dobrze że wszystko się powoli ułoży. Zakładam więc tą maskę na twarz która sprawia że uciekam gdzieś w dal. Nie przyznaję się ludziom do tego co czuję nie przyznaję się do strachu i goryczy którą czuję w sobie.. Duszę się tym bo to jest złe ale nie potrafię inaczej. Nie mogę nie chcę. Powinnam być silna dawać dobry przykład i tak robię. Tylko czasami pojawiają się w moich oczach iskierki strachu chwile zwątpienia czy to co robię ma jakiś sens? Czy uda mi się przezwyciężyć to czego najbardziej się boję? Ciągle zastanawiam się nad tym poszukując jednocześnie odpowiedzi na to. Chociaż powoli czuję jak moje serce wysiada jak dusza odmawia posłuszeństwa jak umysł nie chce iść na żadną współpracę. Pomimo tego wiem że nie mogę odpuścić muszę to przetrwać.](http://files.moblo.pl/0/9/17/av65_91724_b663845f00112f084eaab9f2.jpg) |
Cisza, która otula mnie swoim dotykiem jest tak przerażająca, sprawia, że nie mogę spokojnie myśleć, nie potrafię się niczemu przeciwstawić... Wydaje mi się momentami, że nawet nie chcę tego robić. Wmawiam sobie, że jest dobrze, że wszystko się powoli ułoży. Zakładam więc tą maskę na twarz, która sprawia, że uciekam, gdzieś w dal. Nie przyznaję się ludziom do tego co czuję, nie przyznaję się do strachu i goryczy, którą czuję w sobie.. Duszę się tym, bo to jest złe, ale nie potrafię inaczej. Nie mogę, nie chcę. Powinnam być silna, dawać dobry przykład i tak robię. Tylko czasami pojawiają się w moich oczach iskierki strachu, chwile zwątpienia, czy to co robię ma jakiś sens? Czy uda mi się przezwyciężyć, to czego najbardziej się boję? Ciągle zastanawiam się nad tym, poszukując jednocześnie odpowiedzi na to. Chociaż powoli czuję, jak moje serce wysiada, jak dusza odmawia posłuszeństwa, jak umysł nie chce iść na żadną współpracę. Pomimo tego wiem, że nie mogę odpuścić, muszę to przetrwać.
|
|
![I tak ciężko ułożyć jest te kilka zdań którymi mogłabym wyrazić ból który czuję w sercu tak trudno wydusić z siebie tą panikę która prześladuje mnie każdego poranka czy też wieczora... Tak boję się i to bardzo ale zbyt wiele razy to powtarzam. Mam pełną tego świadomość ale w tej chwili nie przychodzi mi nic innego do głowy. Coraz częściej to właśnie mnie obezwładnia paraliżuje mój umysł moją duszę. Jakby to co jest ciężkie do pokonania dawało się w kość tak drastycznie że znów muszę uważać. Bo przecież cały czas to robię cały czas stoję na pograniczu jakiejś drogi i zastanawiam się którą wybrać ścieżkę... Stoję w miejscu i nie ruszam się bo mój wzrok nie ma upatrzonego jednego wyraźnego punktu. Obraz się rozmywa serce kołacze odczuwam smutek zagryzam wargi dłonie zaciskam w pięści i staram się nie poddawać. Jednak na jak długo mam udawać że posiadam jeszcze w sobie siłę?Ile razy muszę jeszcze założyć przed ludźmi maskę aby pokazać im że nie ma przegranych spraw?](http://files.moblo.pl/0/9/17/av65_91724_b663845f00112f084eaab9f2.jpg) |
I tak ciężko ułożyć jest te kilka zdań, którymi mogłabym wyrazić ból, który czuję w sercu, tak trudno wydusić z siebie tą panikę, która prześladuje mnie każdego poranka, czy też wieczora... Tak, boję się i to bardzo, ale zbyt wiele razy to powtarzam. Mam pełną tego świadomość, ale w tej chwili nie przychodzi mi nic innego do głowy. Coraz częściej to właśnie mnie obezwładnia, paraliżuje mój umysł, moją duszę. Jakby to co jest ciężkie do pokonania dawało się w kość, tak drastycznie, że znów muszę uważać. Bo przecież cały czas to robię, cały czas stoję na pograniczu jakiejś drogi i zastanawiam się, którą wybrać ścieżkę... Stoję w miejscu i nie ruszam się, bo mój wzrok nie ma upatrzonego jednego, wyraźnego punktu. Obraz się rozmywa, serce kołacze, odczuwam smutek, zagryzam wargi, dłonie zaciskam w pięści i staram się nie poddawać. Jednak, na jak długo mam udawać, że posiadam jeszcze w sobie siłę?Ile razy muszę jeszcze założyć przed ludźmi maskę, aby pokazać im, że nie ma przegranych spraw?
|
|
![Powoli to wszystko się zaczyna. Parę tygodni temu była pierwsza dawka która miała pomóc a co było? Osłabienie organizmu większe wyniszczenie niż na początku. Kilkudniowe zbieranie nowych sił aby coś zrobić aby coś powiedzieć poruszyć się aby zrobić jakiś krok do przodu. Minęło kilkanaście dni jak historia musiała zostać powtórzona... Lecz tym razem nie było tak łatwo. Nie było tak jak za pierwszym razem. Mijają dni upływają kolejne godziny a jest coraz gorzej. Organizm walczy ale brakuje Mu sił.To widać i czuć. I powstaje ta cholerna niepewność strach... Pojawiają się różne pytania czy to coś pomoże czy jest jeszcze szansa? Przecież nie tak miało to wszystko być. Nie tak wyobrażałam sobie szczęśliwe życie u boku osoby którą kocham. No do cholery... Sprawiedliwość nie istnieje nigdy nie istniała ale ile można znosić tego bólu ile razy można walczyć i bać się o kogoś kto odgrywa ważną rolę w życiu? Limit został już dawno wyczerpany a historia się powtarza...](http://files.moblo.pl/0/9/17/av65_91724_b663845f00112f084eaab9f2.jpg) |
Powoli to wszystko się zaczyna. Parę tygodni temu była pierwsza dawka, która miała pomóc, a co było? Osłabienie organizmu, większe wyniszczenie niż na początku. Kilkudniowe zbieranie nowych sił, aby coś zrobić, aby coś powiedzieć, poruszyć się, aby zrobić jakiś krok do przodu. Minęło kilkanaście dni, jak historia musiała zostać powtórzona... Lecz tym razem nie było tak łatwo. Nie było tak, jak za pierwszym razem. Mijają dni, upływają kolejne godziny, a jest coraz gorzej. Organizm walczy, ale brakuje Mu sił.To widać i czuć. I powstaje ta cholerna niepewność, strach... Pojawiają się różne pytania, czy to coś pomoże, czy jest jeszcze szansa? Przecież nie tak miało to wszystko być. Nie tak wyobrażałam sobie szczęśliwe życie u boku osoby, którą kocham. No do cholery... Sprawiedliwość nie istnieje, nigdy nie istniała, ale ile można znosić tego bólu, ile razy można walczyć i bać się o kogoś, kto odgrywa ważną rolę w życiu? Limit został już dawno wyczerpany, a historia się powtarza...
|
|
![Nie chcę o tym myśleć nie mogę nie powinnam ale w moim sercu czuję coraz większą gorycz i żal nie do siebie ale do ludzi. Bo dlaczego jest tyle niesprawiedliwości na tym świecie? Dlaczego osoby które powinny naprawdę zaznać smak nieszczęścia cieszą się tym co ich otacza? Dlaczego jest tyle żalu bólu i niesprawiedliwości? Osoba która wcale nie zasługuje na cierpienie musi się z tym mierzyć musi czuć to jak przez cały organizm przeszywa Go coś czego nie można opisać zwykłymi słowami a zaś inny człowiek taki który niszczy innych ludzi który pozbawia ich bez skrupułów życia zabiera im coś czym żyją odbiera szczęście i radość ma prawo chodzić wolno po tej ziemi bez żadnej kary bez sprawiedliwości cieszy się życiem i zdrowiem? A osoba która nie zawiniła niczemu ani tym bardziej nikomu musi żyć nadzieją że to co złe minie musi walczyć i uczyć się żyć z chorobą? Dlaczego no do cholery..Może ktoś mi wyjaśni fakt dlaczego los nie jest sprawiedliwy dlaczego zło wygrywa?](http://files.moblo.pl/0/9/17/av65_91724_b663845f00112f084eaab9f2.jpg) |
Nie chcę o tym myśleć, nie mogę, nie powinnam, ale w moim sercu czuję coraz większą gorycz i żal, nie do siebie, ale do ludzi. Bo dlaczego jest tyle niesprawiedliwości na tym świecie? Dlaczego osoby, które powinny naprawdę zaznać smak nieszczęścia, cieszą się tym co ich otacza? Dlaczego jest tyle żalu, bólu i niesprawiedliwości? Osoba, która wcale nie zasługuje na cierpienie musi się z tym mierzyć, musi czuć to, jak przez cały organizm przeszywa Go coś czego nie można opisać zwykłymi słowami, a zaś inny człowiek taki, który niszczy innych ludzi, który pozbawia ich bez skrupułów życia, zabiera im coś czym żyją, odbiera szczęście i radość, ma prawo chodzić wolno po tej ziemi, bez żadnej kary, bez sprawiedliwości, cieszy się życiem i zdrowiem? A osoba, która nie zawiniła niczemu, ani tym bardziej nikomu musi żyć nadzieją, że to co złe minie, musi walczyć i uczyć się żyć z chorobą? Dlaczego, no do cholery..Może ktoś mi wyjaśni fakt, dlaczego los nie jest sprawiedliwy, dlaczego zło wygrywa?
|
|
![Walczę. Cały czas to robię i nie poddaje się. Nie mogę bo oboje tej walki potrzebujemy ale nie jestem w stanie znieść myśli że życie zniszczy naszą przyszłość. Nie wyobrażam sobie tego że usłyszeć o Twoim odejściu. Próbujesz mnie przygotować na wszystko bo wiesz co może się stać a ja nie dopuszczam tego do siebie. Nie przechodzę do tego na porządku dziennym bo wierzę że sprawiedliwość jeszcze istnieje na świecie. Może być to bardzo oddalone od nas ale chcę wierzyć że istnieje dla nas cząstką nadziei że nie wszystko zostanie przegrane już na starcie. Przecież jesteśmy razem żyjemy... Codziennie poznajemy się wzajemnie bez budowania planów na przyszłość. Żyjemy chwilą próbując przy tym tworzyć normalny związek. Staramy się bo wiemy ile każde z nas ma szans na wygraną.](http://files.moblo.pl/0/9/17/av65_91724_b663845f00112f084eaab9f2.jpg) |
Walczę. Cały czas to robię i nie poddaje się. Nie mogę, bo oboje tej walki potrzebujemy, ale nie jestem w stanie znieść myśli, że życie zniszczy naszą przyszłość. Nie wyobrażam sobie tego, że usłyszeć o Twoim odejściu. Próbujesz mnie przygotować na wszystko, bo wiesz co może się stać, a ja nie dopuszczam tego do siebie. Nie przechodzę do tego na porządku dziennym, bo wierzę, że sprawiedliwość jeszcze istnieje na świecie. Może być to bardzo oddalone od nas, ale chcę wierzyć, że istnieje dla nas cząstką nadziei, że nie wszystko zostanie przegrane już na starcie. Przecież jesteśmy razem, żyjemy... Codziennie poznajemy się wzajemnie bez budowania planów na przyszłość. Żyjemy chwilą, próbując przy tym tworzyć normalny związek. Staramy się, bo wiemy, ile każde z nas ma szans na wygraną.
|
|
![Przetrwałam kolejny etap życia. Wytrwałam tą długotrwałą walkę o spokój o szczęście. Wiem że popełniłam wiele błędów po drodze że nie dopuszczałam do siebie ludzi że zaczęłam się oddalać znikać od każdego ale nie mogłam inaczej. Musiałam się czymś zająć. Musiałam zająć się pracą która odgoniłaby ode mnie te opętane myśli które demon zła na mnie zsyłał. Potrzebowałam tego aby poczuć smak czystego nieskażonego powietrza. Musiałam wiele rzeczy przemyśleć zanim obiecałam sobie że wrócę. Lecz jeszcze nie doszłam do punktu który sprawiłby że mogę się cofnąć że mogę powrócić do ludzi do rozmów z Nimi pomimo że i tak tęsknie za pewnymi osobami. To jeszcze nie ta chwila kiedy mogą przeprosić za milczenie i prosić o nową szansę na zaistnienie w czyimś życiu. I tak wiem że zawiodłam jako przyjaciółka bo zamilkłam na długo. Jednak moje milczenie jest ciszą którą muszę jeszcze zrozumieć. Jest czymś co powinno mnie jeszcze nauczyć pewności i dystansu.](http://files.moblo.pl/0/9/17/av65_91724_b663845f00112f084eaab9f2.jpg) |
Przetrwałam kolejny etap życia. Wytrwałam tą długotrwałą walkę o spokój, o szczęście. Wiem, że popełniłam wiele błędów po drodze, że nie dopuszczałam do siebie ludzi, że zaczęłam się oddalać, znikać od każdego, ale nie mogłam inaczej. Musiałam się czymś zająć. Musiałam zająć się pracą, która odgoniłaby ode mnie te opętane myśli, które demon zła na mnie zsyłał. Potrzebowałam tego, aby poczuć smak czystego, nieskażonego powietrza. Musiałam wiele rzeczy przemyśleć zanim obiecałam sobie, że wrócę. Lecz jeszcze nie doszłam do punktu, który sprawiłby, że mogę się cofnąć, że mogę powrócić do ludzi, do rozmów z Nimi pomimo, że i tak tęsknie za pewnymi osobami. To jeszcze nie ta chwila, kiedy mogą przeprosić za milczenie i prosić o nową szansę na zaistnienie w czyimś życiu. I tak, wiem, że zawiodłam, jako przyjaciółka, bo zamilkłam na długo. Jednak moje milczenie jest ciszą, którą muszę jeszcze zrozumieć. Jest czymś co powinno mnie jeszcze nauczyć pewności i dystansu.
|
|
|
|