 |
|
Jest znacznie łatwiej burzyć, niż budować, szkodzić, niż pomagać, nienawidzić, niż kochać.
|
|
 |
|
To był ten czas, gdy nic się nie liczyło. Tylko my, to w pamięci mi utkwiło.
|
|
 |
|
Ma ciało modelki i buźkę anioła, i otwiera usta nie tylko jak jest wesoła.
|
|
 |
|
Mogłabym napisać milion wersów, o tym jak cierpię. Kląć jeszcze głośniej i jeszcze częściej, albo odejść, nie mówiąc nic więcej.
|
|
 |
|
Z ciężkim sercem nawijam, o tym że z nami koniec a myślałam, że zawsze staniesz po mojej stronie.
|
|
 |
|
Nie będę kryła, że gardzę takim człowiekiem, dla którego kłamstwo jest na złe samopoczucie lekiem.
|
|
 |
|
coraz dziwniej smakuje ta wódka, mieszająca się z kolejnymi łzami o słonym posmaku.
|
|
 |
|
na twarzy miałby wypisane zdziwienie. bynajmniej początkowo, stopniowo pojawiłaby się także domieszka złości, która z każdą sekundą przybierałaby na sile. prędzej czy później zacząłby krzyczeć coś o tym jak zawiódł się na mnie. złapałby w dłoń przezroczystą butelkę i roztłukł ją o ścianę, kalecząc się, a ja patrzyłabym tylko na resztki spływającej wódki na podłogę. wygłosiłby przemowę o moim braku hartu ducha, który miał przeze mnie przemawiać. powiedziałby szereg raniących słów, zacisnąłby boleśnie palce na moich ramionach, katowałby mnie bezdusznie. ale to wszystko nic... ważne, że byłby.
|
|
 |
|
skrupulatnie cofam się w przeszłość i analizuję szereg sytuacji, szukając winowajcy. musi być, jakikolwiek. musiał istnieć jakiś gest tego człowieka, posunięcie, które zburzyło realia mojego życia. pamięć stawia mur, coś zaciera. odblokowuję system następną kolejką, odtwarzam kolejny film wspomnień, poprawiam ostrość nikotyną. wciąż ocieram rękawem swetra, już całego poplamionego rozmazaną czarną kredką, zapłakane oczy i boli, bo gdyby był ze mną nie pozwoliłby na tą destrukcyjną chwilę zapomnienia.
|
|
 |
|
marznę, mimo tych ramion oplatających skrzętnie moje ciało. dygoczę z zimna, bo to nie te ramiona, których samo wspomnienie powodowało +3 stopnie do temperatury serca.
|
|
 |
|
gdyby frajerstwo dodawało skrzydeł, dawno byś odleciał.
|
|
 |
|
chuja w śmietniku nie znalazłeś, więc nie wpychaj go byle gdzie, do byle czego.
|
|
|
|