 |
|
składał mnie, zlepiał te wszystkie małe, ostre kawałeczki na które się rozpadłam. budował mnie od nowa, w całość, co chwilę kalecząc ręce, krwawiąc, próbował utrzymać mnie w jednym kawałku. syzyfowa praca. / smacker_
|
|
 |
|
wtedy sukces, idealny zbieg okoliczności zawarty był, w każdym z tamtych uśmiechów, promienie słońca przebijające źrenice, to było warte, warte wszystkiego. za każdym razem, uwiecznianie chwil na błahych kadrach, by nie zapomnieć, by stały się wieczne i trwały najdłużej, znacznie dłużej niż My, chociaż każde z Nas doskonale wiedziało, że tych wszystkich uczuć, tego co tak naprawdę było i jest pomiędzy Nami, nigdy nie będziemy w stanie, umieścić w żadnych pikselach. / endoftime.
|
|
 |
|
niby cię nie ma, a uzależniasz jak kofeina pita codziennie.
|
|
 |
|
ozstania powinny zabijać. jak strzał z karabinu albo upadek z 20 piętra. budzisz się po długim związku i zdajesz sobie sprawę, że ten mężczyzna nigdy cię nie kochał, a co gorsza ty tego nigdy nie zauważyłaś. ten czas był porażką. coś takiego powinno zabić.
|
|
 |
|
zawsze pozostaje pocieszać się tym, że jutro prawdopodobnie będzie znacznie ciężej. / smacker_
|
|
 |
|
miliony myśli, tych prawdziwych traktowanych jako żarty, ukrywane uczucia gdzieś, pomiędzy każdym ze słów, chwile zawahania, pustka opętała wnętrze, tamten uśmiech zastąpiony znikomym znakiem zapytania, to było coś co czuliśmy, co nigdy nie miało prawa wyjść na jaw, to bolało i, przegrało wraz z naszym odłożeniem siebie na później. / endoftime.
|
|
 |
|
i żeby nie było już przeze mnie żadnych łez, amen.
|
|
 |
|
dzisiaj coraz częściej mówię, że wolę fikcję od rzeczywistości. tam przynajmniej, da się wszystko naprawić.
|
|
|
|