 |
|
i dzień za dniem tutaj mija się z sensem, zabierz mnie stąd, dokąd? obojętnie.
|
|
 |
|
to nie jest śmieszne już nawet, choć całą tę znajomość można by spokojnie nazwać żartem, 'nie zostawiaj mnie' krzyczałam w snach, by potem obudzić się, poczuć strach, że Ciebie nie ma obok mnie.
|
|
 |
|
trzeba mieć odwagę, by zamiast biec zacząć cofać i mimo rozdartych serc, wszystko zbudować od nowa.
|
|
 |
|
życie potrafi ranić, jak ludzie którym ufamy, mimo że obiecywali, że na zawsze będą już z nami, nie ma co się żalić, ani kogokolwiek ganić, trzeba iść wciąż drogą, choć stopy zaczęły krwawić.
|
|
 |
|
ona mogłaby tu ze mną być i szaleć do upadłego i mogłaby stąd ze mną wyjść i zawsze na mnie polegać, lecz tak mogło być kiedyś, teraz chyba już nic nie czuję skoro nie widzę w tym nic złego jak z innym się tu przytula.
|
|
 |
|
chcę stąd uciec, robię to, gdy zasypiam, ale gdy się budzę raj znika.
|
|
 |
|
nie pytaj co tam u mnie, dłuższa refleksja.
|
|
 |
|
wciąż tęsknię, Ty wiesz to, że często wspominam przeszłość, to wszystko niby za mną, lecz ze mną nadal.
|
|
 |
|
w sercu pusto, nie ma nic.
|
|
 |
|
siedziałam nieraz tak przy oknie, słuchając tylko ciszy, nawet nie wiesz jak to boli, gdy inny człowiek Cię niszczy.
|
|
 |
|
wolisz być wobec nich obojętna, przecierasz łzy, chciałabyś nie pamiętać.
|
|
 |
|
i tylko płacz gdy ktoś drogi mówi do widzenia
|
|
|
|