|
Każdy kogoś ma, każdy może porozmawiać co mu leży na sercu, tylko ja odrzucam ludzi, udaję, że nic mi nie jest, a gdy już nie mogę wytrzymać i łzy same lecą po polikach, krzyczę na wszystkich, każę im odejść, bo tak jest łatwiej, bo tak jest bezpieczniej. Ta samotność jest lepsza, jej nie muszę się tłumaczyć, rozumie mnie bez słów i tak po prostu siedzi ze mną, czasem z butelką wódki i paczką fajek, ale słucha mojego szlochu, przekleństw na świat. Jeszcze nigdy mnie nie zawiodła, bo nigdy mnie nie opuściła. A w tych ciężkich chwilach, szybko nie odejdzie, rozumie mój ból i wie czego mi potrzeba. Opieki, bezpieczeństwa, a nie słów: a nie mówiłam, że tak będzie lub nie martw się, będzie dobrze. / nutlla
|
|
|
Znów się potknęłam, upadłam i zgubiłam drogę. Teraz nie wiem jak wrócić na dawny szlak, jak ponownie trafić na dobrą drogę do szczęścia. Byłam już tak blisko celu, a świat znowu postawił przede mną rozstaje dróg, a ja źle wybrałam. Powinnam wiedzieć jak czytać drogowskazy, tyle razy już przez to przechodziłam, tyle razy żyletka kaleczyła nadgarstki, alkohol niszczył wątrobę, a papierosy płuca. Powinnam wiedzieć co robić, ale nie potrafię. I wracam, wracam do tych chwil spędzonych samotnie w domu z paczką fajek i butelką wina. / nutlla
|
|
|
Wróć, proszę pomóż mi wydostać się z tego dołka. Proszę, pokaż te dobre drogi i prowadź mnie nimi za rękę. Trzymaj ją mocno i nie puszczaj nawet gdy będę chciała uciec. Bo widzisz, lubię uciekać. Sama nie widzać dokąd, ani z jakich przyczyn. Lubię zostawiać ludzi i wracać do chwil spędzonych z samotnością. Lubią ją i potrzebuję, ale jednocześnie nienawidzę. Proszę, nie pozwól mi do niej wrócić. Ona mi pomaga, ale i szkodzi. Pomaga mi radzić sobie z bólem, ale za jaka cenę. Odrzucam bliskich dla paru łyków tej wódki, dla tych tabsów, które aż krzyczą w moją stronę abym je wzięła. Proszę, wróć. Kiedyś wytrzymywałeś ze mną, teraz też na pewno potrafisz. Potrzebuję cię, zrozum. Potrzebuję tylko Ciebie, Twoich bezpiecznych ramion. Nie pozwól mi na nowo zatonąć w tłoku samotności, nie pozwól mi zatracać się w bólu./nutlla
|
|
|
Ponownie popadam w stan depresyjny. Pozwalam, aby każda moja komórka przechodziła autodestrukcję. Wracam do chwil spędzonych z nim, obrazy pojawiają się jeden za drugim, aż w końcu zatrzymują się na jego uśmiechu. Widzę tą twarz, na której sam widok świat nabierał tysiąca barw. Widzę te oczy, które zawsze błyszczały na mój widok. Widzę te usta, które wspierały mnie przekonującymi słowami"będzie dobrze, jestem tu." Czuję jego oddech na sobie, jego ciepłe dłonie, wtulam się w jego ramiona. Znów czuję się bezpiecznie i wiem, że nie muszę się niczego bać, bo mam jego, słońce odpychające ciemność i zło tego świata. Patrzę na ten obraz, mając wrażenie jakby tu był, jakby rzeczywiście tulił mnie do siebie. Ale zaraz wszystko znika, otwieram oczy, a po polikach zaczynają lecieć łzy. Znów w nich tonę, tonę w tym oceanie łez, w morzu smutku. Krzyczę, aby wrócił, resztkami sił wołam jego imię, a jedyne co słyszę to przerażającą ciszę. / nutlla
|
|
|
Przez jakiś czas było dobrze i trudno w to uwierzyć, ale naprawdę byłam szczęśliwa.Zagoiłam rany, porzucając wspomnienia. powróciła dawna ja, optymistka, pełna pozytywnej energii, kochająca świat. Patrzałam na niego w szkole i nic nie czułam, Nie zbierało się na deszcz z moich oczu, a igły bólu nie kaleczyły serca. Stał się dla mnie obojętny. W końcu wygoniłam go z mojej głowy, przez co zapomniałam, że wspomnienia lubią wracać i prędzej czy później zaczynają dręczyć. Do mnie wróciły zdecydowanie za szybko, niszcząc mnie na nowo. Rozdrapałam stare rany, które ledwo zdołały się zabliźnić. Znów krwawię, znów płaczę, znów krzyczę uwięziona w czterech ścianach, czując ból. A przecież byłam tak blisko szczęścia, tak blisko wspięcia się na sam szczyt. Zadziwiające jest jest jak jedno małe wspomnienie, umie zniszczyć życie człowieka./ nutlla
|
|
|
Wyłączyłam wyrzuty sumienia i pozytywne myślenie. Pozbyłam się współczucia i strachu. Zmieniałam się. Nie myślę już czy kogoś zranię, nie rozpamiętuje przeszłości, nie zwracam uwagi na teraźniejszość, nie myślę o przyszłości. W sercu nie panuje już strach, który ograniczał każdy ruch, krok po kroku robię się odważna. Nie jestem już kruchą i słabą dziewczyną, jestem jej przeciwieństwem. Buduję w sobie coś nowego, nowe uczucia, a razem z nimi obojętność jaką kiedyś obdarował mnie on. Staję się inną osobą, z innymi wartościami, emocjami. Przy okazji ranię bliskich, zostawiając ich daleko w tyle, nie żałując żadnego przykrego słowa wypowiedzianego w ich stronę. Staję się wredną suką, która wypala się jak papieros w jej dłoni./ nutlla
|
|
|
Nie rozumiem samej siebie. Odrzucam wszystkich, którzy najwięcej dla mnie znaczą. Czasem myślę, że to źle tak zamykać się w sobie uciekając w samotność, ale czasem myślę może to i dobrze. Może tak jest łatwiej, bezpiecznej. Nie muszę się martwić, że kogoś stracę, bo nie pozwalam ludziom się do mnie zbliżyć. wydaję mi się, że nie będzie mi ich brakować, a gdy odejdą, nie usłyszę odgłosu łamiącego się serca. Tak jest prościej. Nie przywiązuję się do nikogo, nie ma sensu, przecież i tak odejdą. Ludzie mają taki zwyczaj odchodzenia, a ja jestem słaba i sobie z tym nie radzę. Samotność też jest dobra, bezpieczniejsza dla serca. Przecież samemu też można sobie poradzić, wstać rano z uśmiechem na twarzy i żyć. Można też być silnym, prawda? / nutlla
|
|
|
Nie wiem już jak mam dobierać słowa, rozmawiając z drugim człowiekiem. Zawsze kiedy chcę coś powiedzieć, język sztywnieje, a wargi ust złączają się w jedną całość i nie mogę je rozerwać. Słowa zatrzymuje dla siebie, boję się, że kogoś obrażę lub moje słowa tylko dadzą ludziom powód do krytykowania mnie. Niszę się przez to, znowu się zamykam, zapominam jak się mówi, nie pamiętam dźwięku mojego głosu. Staję się niemową, pragnącą wykrzyczeć światu milion słów, lecz nie może, uwieziona w klatce ciszy, zdolna jest jedynie do powtarzania słów w głowie i słuchania głosów innych ludzi.
|
|
|
I wszystkim wokół udaję się poskładać życie w całość, i próbują walczyć, i szukają tej drogi do szczęścia. Tylko ja nie umiem zrobić kroku do przodu, tylko ja jakoś stoję w miejscu, a jedynie co mogę to cieszyć się ze szczęścia innych, chociaż oni już o mnie zapomnieli, mogę jedynie wnieść za nich toast i wziąć bucha.
|
|
|
Chcę mi się spać,leżę w łóżku zamyślona,oczy są małego rozmiaru i same się zamykają, bo są ciężarem, głowa jakby już od godziny śniła na jawie i wkręca mi schematy,nowe rozkminy i odciąga mnie od wspomnień. Kąciki ust wreszcie uniesione są ku górze, oczy mimo ciężkich powiek też się śmieją. I cieszę się, i jestem wolna. I mogę wszystko, Boże mogę nawet latać. Cały świat wiruje i mnie nie obchodzi, ludzie tak nagle nie są mi potrzebni i nie martwię się,że nikogo nie mam. I uwalniam się od szponów cierpienia, od sideł tęsknoty,pułapki żalu. I jest dobrze, w końcu jest dobrze. A wczoraj płakałam, było mi smutno,umierałam z tęsknoty i oszukiwałam samą siebie, wmawiałam sobie, że go nie potrzebuję, że sobie radzę, a dzisiaj mam to gdzieś i udawać już nie muszę. Świat widzę przez zielone okulary.I przepraszam Boże, może w Twoich oczach to grzech, bo zrywam zakazany owoc, rozkoszując się jego smakiem i jak Ewa nie umiem się powstrzymać.Więc jeśli w Twoich oczach to grzech, odpokutuję. /nutlla
|
|
|
Nigdy nie przyznałam się do smutku jaki w sobie mam, zawsze dusiłam ból w sobie. I tylko w myślach, sama przed sobą przyznawałam się, że brakuje mi sił. Zawsze uśmiecham się do ludzi, zazwyczaj pokazuję im ten sztuczny uśmiech i mało kto widział mnie naprawdę szczęśliwą. I mało kto widział moje łzy, i ból w oczach, bo nikt w nie nie patrzy. A ostatnio, chciałam powiedzieć te dwa słowa:smutno mi. Chciałam w końcu pozbyć się ciężaru z serca i powiedzieć co mi jest, dlaczego palę tyle papierosów, tyle piję i spalam tyle blantów, dlaczego chodzę do pubów i poznaję nowych chłopaków, dlaczego raz mam humor, a na drugi dzień płaczę w samotności, dlaczego tydzień nie potrafię chodzić do szkoły. Chciałam, naprawdę chciałam to wytłumaczyć, ale zamiast powiedzieć te słowa głośno, powiedziałam je w myślach, znowu miałam blokadę, znowu coś nie pozwoliło przebić muru. Zamiast porozmawiać o tym co mnie boli, poszłam kupić kolejne piwo, lepiej jest zapić smutek i w samotności krzyczeć jak jest źle.
|
|
|
Chyba znowu tego potrzebuję. Starałam się, naprawdę chciałam z tym skończyć. I tak długo wytrzymałam. Bo tydzień to dużo, prawda? Ale to i tak nie ma znaczenia, bo znowu potrzebuję tego świństwa, które pozwoli mi być sobą, które pomoże mi nosić uśmiech na twarzy podczas gdy w oczach będę mieć łzy. Potrzebuję pomocy, chwili wytchnienia, spokoju i radości. Chociaż nie chciałam w to dalej wchodzić, nie chciałam już wypełniać głowy dymem, ale już nie mogę, naprawdę nie mogę. Tym bardziej, że go tu nie ma, że obchodzą go wszyscy wokół tylko nie ja, a przecież byliśmy najbliżej, nie ma także przyjaciół, którzy zawsze byli, pomagali, wspierali. Kurwa nie ma ich, już zapomnieli podczas gdy ja cały czas wspominam nasze wspólne akcje, dlatego dzisiaj wezmę za nas bucha. Za przyjaźń, aby na nowo się zrodziła, a drugiego wezmę za miłość, aby już raz na zawsze mnie nie dopadła.
|
|
|
|