 |
przeolbrzymi głaz, w moim gardle, uniemożliwiający mówienie. i niemoc, bezsilność na taką skalę, że nawet łzy nie chciały ze mnie wyjść siłą, sprzeciwiając się moim nakazom. 10 piętro. butelka, za oblanie naszej miłości. i upadek. Ciebie i złożonych mi obietnic. mój uprzedni krzyk, że miłość dodaje skrzydeł. zaprzysiężenie, że miłość uskrzydla. Twoja chęć pokazania mi, że się ze mną zgadzasz. a jedyną myślą jaka mną targa, jest chęć ponownego zabicia Cię miłością.
|
|
 |
wpatrując się w smugi papierosowego dymu, widzę Twoje spojrzenie. przecież jest dosłownie wszędzie, a ja mimo wszystko powoli zapominam jak nerwowo skurczały się Twoje tęczówki, kiedy wypowiadałeś dwa,niezwykle prymitywne słowa względem mnie. palę. podoba mi się połączenie Ciebie i powolnej śmierci. z każdą kolejną sekundą, nikotywnowego tańca w moich płucach, jestem corazj bliżej końca. papieros za papierosem. sekunda za sekundą. umieram. raz, dwa, trzy - jestem coraz bliżej Ciebie kochanie.
|
|
 |
czym jest miłość ? - według matematyki : problemem . - według historii : wojną . - według chemii : reakcją . - według sztuki : sercem . - według mnie : ...Tobą .
|
|
 |
szepnął mi , że to koniec . rzucił na biurko paczkę żyletek i z ironicznym uśmiechem na twarzy powiedział : nie zrób sobie krzywdy.
|
|
 |
kiedyś z motylami w brzuchu pokazywałam przyjaciółce smsy od niego. byliśmy po kłótni, przepraszał mnie w nich. ' widzisz, jak jest mu przykro ? ' - mówiłam. nic bardziej mylnego. kilka liter ułożonych w 'przepraszam', dwa znaki tworzące serce. było mu przykro ? przecież nie mogłam tego wiedzieć, równie dobrze mógł właśnie patrzeć w telefon z bananem na ryju, myśląc jaka jestem naiwna. albo zabawiał się w tym czasie z jakąś całkiem obcą laską, najebany lub nie. tyle rzeczy mogło kryć się za ta jedną wiadomością. dlatego tak ich nie lubię. żaden sposób na kontakt, oprócz tego bezpośredniego, nie ma sensu. co ci z miłości, jeśli nawet nie możesz spojrzeć tej osobie w oczy ? może ona w tym czasie patrzy w zupełnie inne. / nieswiadomosc
|
|
 |
przebudziła się, prawą dłonią sięgając do jego pleców. uniosła się na łokciach i pochylając nad nim szepnęła: - Hej, kochanie. wstawaj. - ale on nadal spał twardym snem, przynajmniej na to wyglądało. - Kochanie ? - powiedziała, ale i tym razem nie zareagował. - Dobrze, pośpij jeszcze, a ja pójdę zrobić nam kawy. - to mówiąc, odwróciła się i włożyła aksamitny szlafrok na nagie ciało. cichym krokiem udała się do kuchni, starannie zamykając drzwi. niczym na skrzydłach przyrządziła napój wkładając w to całe swoje serce. z uśmiechem na ustach i motylami w brzuchu, wróciła do pokoju. z kawą na tacy, drzwi otworzyła łokciem. - Wstawaj, zrobiłam kaw... - urwała. łóżko było puste. spojrzała na pomięty banknot, który zostawił na pościeli. przez piekące pod powiekami łzy dostrzegła otwarte okno. z całych sił rzuciła tacą o ścianę. gorący napój tworzył wielką czarną plamę na białej farbie, a ona zanosząc się płaczem przeklinała dzień, w którym się poznali. / n
|
|
 |
jakie to straszne uczucie znajdować się w ramionach jednego mężczyzny, myśląc o zupełnie innym. całować go, wyobrażając sobie wargi tego drugiego. tęsknić za nim, choć nigdy nie będzie twój. kochać mimo wszystko, mimo, że pod ręką ma się prawdopodobny ideał. / nieswiadomosc
|
|
 |
po co było tyle starań, wysiłku i wyrzeczeń dla miłości, która nie przetrwała pierwszej próby ? rozpadła się jak porcelanowa filiżanka w kontakcie z posadzką, a jej kawałki za nic nie chcą zejść się do kupy. / nieswiadomosc
|
|
 |
nie ważne ile łez wylałam, ile papierosów wypaliłam, ile razy tłukłam butelki po whisky. to tylko liczby, czyż nie ? liczby, których uwierz mi, nie chciałbyś poznać. byłam taka naiwna, staczałam się wraz z Tobą, będąc wrakiem samej siebie. tak bardzo bałam się stracić kontrolę nad swoim życiem. ale Ty ją przejąłeś. i jakbym nie próbowała, zawsze popełnię błąd. mimo, że już nie ma Cię obok, wciąż mną sterujesz, każdy pokój, mi Ciebie przypomina, każda ściana wciąż odbija echo Twoich słów. dom przesiąknięty obecnością kogoś, kogo już nie ma. kogoś kto odszedł, zostawiając niezatarty ślad. / nieswiadomosc
|
|
 |
każda strata, każde kłamstwo, każda prawda, której zaprzeczasz. każdy żal i każde pożegnanie było błędem zbyt wielkim by kiedykolwiek zapomnieć. / nieswiadomosc
|
|
 |
zapomnij o całym bólu, który nauczyłaś się tak doskonale ukrywać. nie oczekuj, że ktoś przyjdzie i ocali cię przed samą sobą.
|
|
|
|