 |
.oparła się o ścianę, w jednej dłoni trzymając butelkę Daniells'a, w drugiej ściskając białe tabletki. wzięła jedną w palce i podniosła do ust."za szczęście, którego nigdy nie zaznałam" - powiedziała i połknęła ją, zapijając alkoholem. "za zranione serce"- jej zachrypnięty głos rozdzierał ciszę. wzięła trzecią tabletkę - " za nieprzespane noce". "za litry łez" - popiła czwartą. "za samotność" - piątą. sięgnęła po szóstą. "za niespełnione marzenia" - szepnęła połykając. zaczęło jej się kręcić w głowie. słabnącą dłonią mocniej chwyciła butelkę."za zazdrość"- przełknęła siódmą. drżącą ręką wsadziła sobie do ust ósmą - "za miłość". widziała już tylko zamazane kontury. whiskey rozgrzewała ją od środka, a tabletki zalegały w pustym żołądku."za Ciebie, Kochanie" - powiedziała lekkim bełkotem, połykając dziewiątą. krajem dłoni rozmazała tusz na policzkach. po płytkim wdechu wzięła ostatnią -"za to popieprzone życie" - syknęła lekko rozchylając wargi, po czym osunęła się na podłogę./n
|
|
 |
w chłodnych dłoniach trzymała kubek herbaty. wszystkie błędy które do tej pory popełniła, niczym głaz ciążyły teraz na jej sercu. podkuliła kolana i oparła na nich brodę. kubek zaczął parzyć ją w ręce. " spieprzyłam" - pomyślała przełykając łzy. "wszystko spieprzyłam". odłożyła w połowie wypitą herbatę. twarz ukryła za grubą kurtyną włosów. "nienawidzę siebie" - powiedziała cicho, ledwie otwierając usta. płacz wstrząsnął jej ramionami. już nie tłumiła szlochu, łzy popłynęły, mimo to kamień na sercu wcale nie zelżał. / nieswiadomosc
|
|
 |
szła tak samotnie przez miasto, kopiąc jakiś kamyk. "Gdybym teraz zapadła się pod ziemię lub po prostu zniknęła... Nikt by nie zauważył, nikt by nie zatęsknił, nikt nie zastanawiałby się gdzie jestem." - pomyślała, nie wiedząc, że On obserwuje ją przez okno budynku obok, śledzi każdy jej ruch, podąża za każdym jej spojrzeniem, gotów w każdej chwili chronić ją przed niebezpieczeństwem. / nieswiadomosc
|
|
 |
poranna mgła osiadała, odsłaniając miasto budzące się do życia. - chodź szybciej bo znowu się spóźnimy. - powiedziała do niej przyjaciółka. - mhm. - przytaknęła, nieobecna myślami. na zziębnięte dłonie naciągnęła rękawy kurtki, a twarz wcisnęła głębiej w arafatkę. potrącona przez jakiegoś przechodnia, wróciła do rzeczywistości. deszcz znów zaczynał kropić, kiedy pomiędzy ludźmi dostrzegła zarys Jego sylwetki. - Marcin. - szepnęła sama do siebie. - Mówiłaś coś ? - zapytała przyjaciółka. - Marcin. - Co ? - Tam ! Marcin, widziałam go ! - Przestań ! Słyszysz ? Przestań ! Ja wiem, że to dla ciebie trudne ale zrozum wreszcie. On nie żyje. Nie ma go już z nami. Kiedy w końcu to do ciebie dotrze ? - Ale on tam był... - Nie, Magda. To był tylko kolejny wytwór twojej wyobraźni. Przestań o nim myśleć, czas zacząć żyć dalej. - powiedziała przyjaciółka i przyspieszyła kroku. z trudem hamując łzy, dogoniła ją. resztę drogi przeszły w milczeniu. / nieswiadomosc
|
|
 |
nienawidzę swoich włosów ! -,-
|
|
 |
myślisz, że mnie znasz, tak ? grubo się mylisz. wiedziałeś że herbatę mieszam zawsze w lewo ? że boję się motyli ? czy wiedziałeś, że nie lubię mleka z miodem, kminku i lodów orzechowych ? albo, że wielbię zapach rozpuszczalnika i nigdy się nie poddaję, wiedziałeś ? nie. znasz mnie tylko z imienia i nazwiska. nie masz prawa mnie obgadywać, osądzać czy pouczać. nie możesz mnie też kochać. kocha się za wszystko, nie za część wizerunku. / nieswiadomosc
|
|
 |
chwytając moją dłoń, wyciągnął mnie na parkiet. ciepłymi ramionami objął mnie w talii, brodę opierając na moim czole. piosenka która leciała, była teraz dalekim tłem do szalejących uderzeń mojego serca. próbowałam opanować uginające się kolana, mocniej i mocniej obejmowałam jego szyję. tak ładnie pachniał. zamyślona nadepnęłam mu na nogę. - ups. chyba nigdy nie nauczę się tańczyć. - powiedziałam mu prosto do ucha. - nie szkodzi. - i słuchu też nie mam. - to nic. - i źle gotuję. - jakoś przeżyje. - nawet jajecznicy nie umiem. - ja umiem. - ale... - cicho głuptasie. i tak cię kocham. - powiedział po czym zamknął mi usta pocałunkiem. / nieswiadomosc
|
|
 |
grzałam nogi na ciepłym od słońca chodniku. sięgnęłam po tymbarka, by zaraz przeczytać ' On cię kocha ♥ ' . na moje usta wkradł się delikatny uśmiech. zamyślona nie zauważyłam gdy podkradł się z tyłu, obejmując mnie silnymi ramionami. - tu jesteś, szukałem Cie. - powiedział, a ja próbowałam opanować szalejące w brzuchu motyle. spojrzał na moją dłoń, tę w której trzymałam kapsel. przeczytał i powiedział: - nawet nie wiesz jak bardzo. / nieswiadomosc
|
|
 |
ten park zdawał się być żywą istotą, z własną mową i biciem serca. coś niczym krew tętniło w tych drzewach, powodując u mnie przesadny spokój. usiadłam na wielkim pniu, włosy odrzuciłam na plecy. słuchałam. wiatr szeptał mi do ucha swoje nieszczere obietnice, które wraz ze zmianą jego kierunku, ulatniały się niczym poranna mgła. potarłam dłonią korę drzewa z mojej prawej. równo z moim dotykiem, z jego gałęzi zerwało się stado ptaków. przekrzykując się nawzajem odleciały gdzieś za horyzont. poczułam chłód na całym ciele. kolejny podmuch już nie szeptał, tylko obejmował mnie swymi ramionami niczym Ty kiedyś. otrząsnęłam się z tego wspomnienia i pobiegłam dalej między drzewa. w tej ciszy wciąż słyszałam pulsowanie, tętnienie. objęłam chudymi ramionami samotny dąb. dziwny dźwięk był teraz znów rytmiczny, jak bicie serca. Twojego serca, które już na zawsze zostanie w tym lesie. / nieswiadomosc
|
|
 |
gdyby została mi ostatnia godzina życia ? powiedziałabym rodzicom jak bardzo ich kocham i podziękowała za czas spędzony obok mnie, za wychowanie i za cudowne dzieciństwo. później wypiłabym ostatnie piwo z przyjaciółmi na ukochanej ławce i osiedlu. na końcu poszłabym do Ciebie , by Cię zobaczyć i w ostatniej sekundzie życia powiedziałabym jak bardzo Cię kocham . w ostatniej - byś nie zdążył powiedzieć mi , że Ty nie czujesz tego samego..
|
|
 |
szliśmy wąskimi alejkami wtuleni w siebie , ktoś obcy mógłby pomyśleć że jesteśmy parą . - w sumie to poprosiłem Cię o spotkanie żeby Ci coś powiedzieć . - rzucił odpalając papierosa . - co takiego? - zapytałam wyciągając mu z ręki szluga i rzucając go pod nogi . - co takiego? że ciągle o Tobie myślę , chciałbym mieć Cię ciągle przy sobie , uwielbiam z Tobą rozmawiać , uwielbiam Twój uśmiech , uwielbiam widzieć Cię szczęśliwą , kocham Cię po prostu . - syknął . milczałam , chciałam powiedzieć że czuję do niego dokładnie to samo ale nie dałam rady , podeszłam tylko bliżej niego , stanęłam delikatnie na palcach i lekko musnęłam jego wargi . - też Cię kocham . - wyszeptałam i wtedy pierwszy raz od dwóch dni zobaczyłam uśmiech na Jego twarzy .
|
|
 |
przy Tobie czuję się tak wyjątkowo... niezauważalna.
|
|
|
|