 |
rozległ się dźwięk ulubionej piosenki. obracał telefon w palcach, wsłuchując się w jej słowa. oczywiście nie odebrał. po chwili telefon umilkł. minęła minuta, dwie, trzy. znów dzwoniła. "czy nadal nie zrozumiała, że to był definitywny koniec? " - pytał sam siebie. nie odbierał już szóstego z rzędu połączenia. po dziewiątym nie wytrzymał i rzucił telefonem o ścianę. ten rozleciał się na kilka części, natychmiastowo milknąc. leżał tam, na podłodze, a on walcząc z myślami usiadł na łóżku. czego chciała ? dlaczego tak uparcie dzwoniła ? nie wiedział i nie chciał się dowiedzieć. zostawiając telefon w częściach, zasnął. tej nocy męczyły go koszmary. o świcie wstał, zebrał telefon, odnajdując ponad trzydzieści połączeń i wiadomości głosowych. odsłuchał kilka z nich, więcej po prostu nie dał rady. "potrzebuje cię", "umieram", "oddzwoń, proszę". "już nie mogę" - plątaninę podobnych słów słuchał przez około 10 minut. wiedział, że to jego wina. o jej śmierci dowiedział się z radia./ nieswiadomosc
|
|
 |
kiedy z pozoru mówisz jej wszystko, jednak te najbardziej niewygodne szczegóły zachowując dla siebie, w obawie że w przypadku nagłej kłótni, może wykorzystać to przeciw tobie - to nie jest prawdziwa przyjaźń. / nieswiadomosc
|
|
 |
mówi do mnie, a słowa spadają z jej ust wprost do kawy razem z okruszkami żurawinowej babeczki. właściwie tylko cztery zdania. nie, pięć. nie chcę tego słyszeć , ale jest już za późno. fakty wkradają się do mojej głowy i dźgają mnie nożem prosto w serce. a kiedy dochodzi do tej najgorszej części... "ciało znaleziono w motelu, była sama..." ... ściany wstają naokoło mnie, ktoś zamyka drzwi na klucz. potakuję, jakbym słuchała, jakbyśmy naprawdę rozmawiały, a ona nie dostrzega różnicy. Nie jest dobrze, gdy dziewczynki umierają./ "Motylki" L. H. Anderson
|
|
 |
lepiej nie wiedzieć jak to jest, gdy ktoś stawia cię ponad wszystko, potrzebuje i kocha bezgranicznie, a potem to stracić. wtedy brakuje ci tego jeszcze bardziej, niż gdybyś nigdy tych uczuć nie zaznała. / nieswiadomosc
|
|
 |
zaczynam od nowa, od całkowitego zera. będzie cholernie bolało, wiem. ale jakim by nie był ten ból - dziś wszystko skończę. odsunę w przeszłość wszystkie chwile, których żałuję, zapomnę o tym czego pragnęłam i czego tak cholernie mi brakowało. wybaczę tobie, jej i samej sobie, za to, że pokochałam. / nieswiadomosc
|
|
 |
ciekawe jak to jest, być dla kogoś wszystkim ? / nieswiadomosc
|
|
 |
i jestem całkiem silna, dopóki nocą nie dopadnie mnie natłok myśli./ nieswiadomosc
|
|
 |
skończyło się coś co nie miało prawa nigdy się rozpoczynać. ten pierwszy krok ku odejściu bolał mnie tak bardzo, jak tysiące igieł, wbijanych jedna przy drugiej w każdy centymetr ciała. uniemożliwił normalne myślenie, w każdej chwili nie dając o sobie zapomnieć. tylko, że to wreszcie musiało się stać. nie żałuję. choć właściwie byłoby podobnie. jedynie igły zamieniłby nóż, rozcinając mnie na połowy, równocześnie z Twoim "żegnaj". / nieswiadomosc
|
|
|
|