 |
to dotarło do mnie w jednej chwili . wiesz , w dość nieoczekiwanej , ale dotarło . poczułam jakby los znów dał mi po pysku . oczy po raz kolejny napełniły się łzami tak , że cały świat wydawał mi się rozmazany . w środku siebie ? poczułam ogień . jakby całe to cholerne uczucie spłonęło w jednej chwili . usiadłam na łóżku pozwalając by trzęsące się ręce odruchowo dotknęły policzka . ' jest skurwysynem ' wyszeptałam i poczułam się naprawdę źle . / tymbarkoholiczka
|
|
 |
zawsze znajdzie się taki , który powie ci , że jesteś najlepsza . / tymbarkoholiczka
|
|
 |
wiesz , cokolwiek się stanie - pieprz to . nie przywiązuj się . po prostu rób tak , żebyś była szczęśliwa , nawet jeśli ktoś odejdzie . / tymbarkoholiczka
|
|
 |
z czasem dociera do ciebie jaki on jest naprawdę . nie chcesz już go kochać , już chyba nawet ci nie zależy , prawda ? już możesz myśleć na trzeźwo o tym co się stało , o tym , że to wszystko to tak naprawdę jego wina . porzucił cię , złamał wszystkie obietnice , które ci składał . olewasz go , chcesz , żeby wiedział , że radzisz sobie bez niego . bo w sumie po co masz tego nie robić ? skoro on potraktował cię jak ostatnią szmatę , dlaczego ty miałabyś traktować go inaczej ? jedno jest pewne . nigdy nie będziesz tak wredną suką , jakim on jest skurwielem . mimo tego , jak cię opisuje wśród znajomych - to on jest tym dupkiem , który upadł niżej od kogokolwiek . / tymbarkoholiczka
|
|
 |
chyba dopiero dziś, dotarło do mnie to, co powinnam wiedzieć od początku. od tego chłodnego czwartku, jakiś czas temu. powinnam była wtedy wszystko przemyśleć, poukładać i zrozumieć. nie zrobiłam tego. popijając kawę, wypowiedziałam to nagłos. "Nowa miłość nie jest lekiem na starą, jeżeli tamta wciąż trwa, nowa nigdy nie będzie prawdziwa". zachłysnęłam się czarnym płynem. wiedziałam już dlaczego nie potrzebuję go jak powietrza każdego dnia, nie chcę mieć go w każdej minucie i nie chcę rozmawiać z nim przez całą noc. bo on jest tą nową miłością, która w gruncie rzeczy nie istnieje. jest fikcją. wymyślonym uczuciem, które jest, bo tak było wygodniej. bo myślałam, że zapomnę. i męcz się teraz idiotko, rań siebie, rań jego, daj satysfakcję innym. strać tego najważniejszego, choć nigdy go nie miałaś. strać nawet marzenia./nieswiadomosc
|
|
 |
granica między miłością a nienawiścią jest tą najłatwiejszą do przekroczenia. dlatego kochaj ostrożnie, nienawidź doszczętnie.
|
|
 |
-Ale to nie wypada ! -krzyknęła oburzona mama. z miną wyrażającą więcej niż tysiąc słów, spoglądała na córkę, w której złość wzbierała z sekundy na sekundę.- Nie wypada?!- krzyczała również, gwałtownie wstając od stołu.- Gówno mnie obchodzi co według ciebie mi wypada a co nie !- wrzasnęła na matkę, która ze zdziwienia otworzyła usta.- Gdy miałam pięć lat, wchodziłam na krzesło i recytowałam wierszyki na wszystkich rodzinnych imprezach. gdy miałam dziesięć lat rzępoliłam na skrzypcach, bo tego chcieliście. gdy miałam trzynaście lat poszłam do szkoły, którą to wy mi wybraliście. dziś mam siedemnaście i pozwolicie, że sama zadecyduję co mi wypada a co nie! - jej rodziców zatkało z wrażenia. co się stało z ich poukładaną córeczką?- Pora na zmiany! Nie będę całe życie robiła tego, czego oczekujecie! Dość ! -chwyciła kurtkę i wybiegła w noc, gdzie czekał On, jej miłość pachnąca drogimi perfumami i dymem. ale przecież nie wypadało kochać kogoś takiego. tylko, że ona miała to gdzieś./N
|
|
 |
czuję jakbym nigdy nie miała wyjść z tego stanu. jakbym miała do końca życia pozostać w tym zatęchłym pokoju, do którego od wielu dni nie zaglądały promienie słońca. nie uwalniając serca spomiędzy coraz bardziej widocznych żeber, żeby tłukło się o nie, aż do ubłaganego 'stop'. klucz w zamku, klucz tyle czasu nie przekręcany. osiadł na nim szary kurz. zamknęłam te drzwi bardzo szczelnie, modląc się aby mój ostatni oddech nie uciekł przez żadną szparę. myślę, że jest uwięziony. tak jak ja, w tych ścianach umazanych szkarłatną farbą. farba ? nie, to krew. moja krew, której chyba mam coraz mniej. ale myślałam, że to dobrze, choć moje myśli były dalekie od dobroci. poruszałam ustami, ale nie mówiłam. otwierałam oczy, ale nie widziałam. słuchałam, ale nie słyszałam. moje serce biło, ale ja już nie żyłam./nieswiadomosc
|
|
 |
- Otwierajcie szampana! -krzyknęła przyjaciółka, jej chłopak sięgnął po butelkę i zaczął się z nią mocować. żałowałam, że On nie mógł być teraz ze mną, jednak z tymi ludźmi, z moimi najlepszymi przyjaciółmi - to było coś niezapomnianego.- No szybciej! - krzyknęłam. wszyscy zebrali się już wokół stolika. po chwili szampan lał się do kieliszków. zegar zaczynał bić dwanaście razy. - Szczęśliwego Nowego Roku ! - krzyknęliśmy naraz, stukając szkłem.- Oby był lepszy od poprzedniego!- dodałam. od czwartego do dziesiątego uderzenia, piłam musujący alkohol. składałam życzenia przyjaciołom. wtedy zadzwonił. - Tak? - Najlepszego, kotku. - powiedział a kąciki moich ust podniosły się ku górze.- I.. - Co ? -Życzę Ci szczęścia w życiu.- O tak, na pewno będziemy... - Beze mnie. Ten Nowy Rok.. Rozpoczęłaś i przeżyjesz... beze mnie. To koniec. Dobranoc, mała. - powiedział i rozłączył się. usiadłam omal nie upadając. huk fajerwerków zagłuszył moje serce. zagłuszył szloch. kieliszek wypadł z ręki./N
|
|
 |
nawet nie wiem kiedy wypiłam całą zawartość kieliszka. posmak szampana w ustach - tylko on był dowodem na to, że faktycznie piłam. tak mocno skupiłam się na swoim życzeniu, że świat wokół przestał istnieć. mama, tata, wszyscy gdzieś zniknęli a huk wystrzałów zza okna, jakby się oddalił. byłam tylko ja, szkło zaciskane w dłoni i życzenie. życzenie, które brzmiało jak jego imię./ nieswiadomosc
|
|
 |
Zeby byc soba, najpierw trzeba byc kims.
|
|
|
|