 |
nic nie zabija równie doszczętnie niż uczucie tęsknoty, które jest tylko bliskością w oddaleniu.
|
|
 |
- cześć, kocham Cię. - powiedziała zdejmując z jego głowy fullcapa. - zostawiam Ci kawałek serca, a to biorę w depozycie bo wiem, że na nic innego względem mnie Cię nie stać.
|
|
 |
cieszę się, że byłeś. nie istotne, że Cię nie ma. istotne, że mam przeszłość w którą mogę się przenosić zaraz po zaśnięciu, tuż przed przebudzeniem i w trakcie snu, kiedy panicznie jeżdżę ręką po łóżku prymitywnie Cię szukając zamiast koca, kiedy jest mi zimno.
|
|
 |
stawiam mały krok, ale Ty robisz to co zwykle. nie zdążam dosunąć jednej stopy do drugiej, a już stoisz plecami do mnie. nie chcę być ignorowana, nie chcę żebyś udawał, że mnie tu nie ma i chociaż prawie krzyczę Ci do ucha, Ty udajesz, że nie słyszysz. stoimy obok siebie, ale jakby coś między nami było, coś co odgradza jedne uczucia od drugich, coś co w ogóle nas niszczy, ale ja nie mogę być słaba, nie mogę się poddać i pozwolić Ci odejść, bo jesteś wszystkim, wszystkim co w tej parodii życia mam./nieswiadomosc
|
|
 |
zbyt wiele mostów dopala się na mojej ścieżce wstecz, zbyt wiele papierowych statków z marzeniami, zatonęło. zbyt wiele ludzkich serc ucierpiało, abyś teraz mnie przepraszał. straciłam to na co po prostu nie zasłużyłam, straciłam to, co odebrano mi całkiem słusznie. nie mam już nawet głupich zdjęć w tandetnych ramkach, nie mam nawet wspomnień. jedyne czego mi nie zabrano to wyrzuty sumienia i cholerne poczucie winy, duszące mnie w każdą ciemną noc. nie szukając wytłumaczeń, nie błagając o odpowiedź, nie walcząc, pozwól mi. pozwól odejść i nie niszczyć również twojego życia, tym, kim potrafię się stać. /nieswiadomosc
|
|
 |
dopiero siedząc w kącie pokoju, spoglądałam na migającą kolorami choinkę, a teraz nastawiam górę jajek do gotowania. dopiero padał śnieg i witał trzydziestostopniowy mróz, a teraz szum deszczu zza otwartego na oścież okna, zagłusza moje myśli. jedne święta zmieniły się w kolejne, jeszcze bardziej przemijające obok mnie. żadnej atmosfery, niczego więcej poza jedzeniem, kolejną wizytą w kościele i kłótniami na nowe tematy. minęły miesiące, tak szybko mijają lata, zmieniają się pory roku, nawet gubię się w liczbach w kalendarzu. będąc poza czasem, tylko jedno się wciąż nie zmienia. to cholerne uczucie pustki po tobie./nieswiadomosc
|
|
 |
nie zasnę ze świadomością, że Cię zabrakło. tylko dlatego że nie zniosłabym dławienia się łzami zaraz po przebudzeniu.
|
|
 |
kocham Cię i nienawidzę sie za to. - i ta nie wiedza czy po usłyszenia takiego zdania zacząć płakać ze szczęścia czy z rozpaczy.
|
|
 |
bronię się przed uczuciem. ale jak można walczyć z czymś tak potężnym, jak chwile kiedy otwierasz dach samochodu a ja w zupełnym ciemnościach doszukuję się swojego odbicia w Twoich tęczówkach, i tak trwamy bez słowa a całego obrazu dopełnia zapach powietrza po deszczu. w takich momentach zastanawiam się jak życie potrafi być abstrakcyjne. w takich momentach wiem, co będę wspominać kiedy mi już Ciebie zabraknie.
|
|
 |
i przeskakiwaliśmy przez ogrodzenie tylko dlatego, że chciałeś mi pokazać parę magicznych miejsc w zamkniętnym już parku w środku nocy. uciekanie przed strażnikiem można zaliczyć do kolejnych atrakcji, ale nie jest ona tak wielką jak Twoje chwycenie mnie za rękę i pocałowanie bo uznałeś, że mamy czas zanim włączy krótkofalówkę. |real
|
|
 |
nienawidzę płci brzydszej nienawiścią dozgonną. szacunek jest sprawą pierwszorzędną. jeżeli nie jesteś w stanie go okazać, nasze drogi muszą się natychmiastowo rozejść. będę umierać. ale tak być nie będzie.
|
|
 |
twarz przy tafli lustra, spoglądanie w oczy. dziwne, zielone, nieobecne. źle z nich patrzyło, choć chyba się na tym nie znam. tafla zaparowała delikatnie od ciepłego oddechu. chciało się coś dojrzeć w tych oczach, które przecież powinny być jak zwierciadła duszy. trochę zaszklone, trochę przekrwione. nie było w nich nic. jak głębokie studnie, studnie bez dna, puste i ciemne wciąż w dół. tylko czasem uwidaczniające się blaski wyobraźni, chorych wizji, migały. te oczy już nie były całkiem ludzkie, nie były oczami całkiem normalnego człowieka. w tych oczach działy się niepojęte dla innych rzeczy. w tych oczach płonęła krew niewinnych./nieswiadomosc
|
|
|
|