 |
PIĘKNY MECZ, PIĘKNE ZWYCIĘSTWO ZAKSY!
|
|
 |
NO I MOJA ZAKSA WYGRYWA 2:0 Z RESOVIĄ!
|
|
 |
Nigdy nie wyjdę z podziwu jak to chłopak ( oczywiście nie mówię tu o wszystkich ale kilkoro na tym świecie się znajdzie;)), który kreuje się na prawdziwego faceta. Który chce udowodnić kobiecie, że jest mężczyzną. Mężczyzną nie chłopakiem. Mówi pięknie o swoich uczuciach, wie co zrobić aby uszczęśliwić kobietę, co zrobić aby się śmiała i czuła się dobrze w jego towarzystwie. Tylko prawda o takiej osobie wychodzi na jaw wtedy gdy jest coś nie po jego myśli. Kiedy ściągniemy z niego tą "maskę" okazuję się, że prawdziwy jak nam się wydawało mężczyzna to tak naprawdę zwykły chłopiec, który boi się stanąć z kobietą twarzą w twarz. Boi się prawdy i zachowuję się jak tchórz. Ucieka od rozmowy, od spotkania, nie odzywa się. No cóż. Bywa i tak ; )
|
|
 |
Nie wiem od czego to zależy ale za każdym razem gdy znajomi mają jakiś problem biegną do mnie. Pomagam , oczywiście, że pomagam . Mam to w naturze. I de facto jest tak miło na serduszku kiedy uda mi się pomóc tak naprawdę . Tylko kiedy u mnie się nie układa., kiedy to ja mam zły dzień . Kiedy to ja mocze kolejną poduszkę moimi łzami. Wtedy nie widzę jakoś tłumu " przyjaciół ". którym pomagałam. Zostaję sama. Sama z tym wszystkim co mnie przytłacza. Oczywiście mam przyjaciół, których kocham i którzy są wspaniali. Lecz nie zawsze widzą wszystko .Nie zawsze chcę ich zamęczać kolejnym narzekaniem. A po prostu chwilami nie mam sił mówić im o tym, że kolejny raz umieram ..
|
|
 |
Kolejny weekend, kolejne głębsze za Twe zdrowie.
|
|
 |
|
rap, alkohol, rap, alkohol, rap, alkohol, rap, alkohol, rap, alkohol, rap, alkohol, rap, alkohol, rap, alkohol, rap, alkohol, rap, alkohol, rap, alkohol, rap, alkohol, Ty to moja siła. widzisz do czego doprowadziłeś ? / erirom
|
|
 |
|
tak kurwa nie mam humoru, wulgaryzmy zazwyczaj traktuję jak znaki interpunkcyjne, jestem oschła, zbyt szczera, przykro mi słonko, realia są smutne. kurwa zagłębiając się w to bardziej, to chyba chodzi o ciebie, w sumie kogo ja próbuje oszukać, zawsze chodzi o ciebie, ale nie musisz się martwić idioto, nie ryczę, nie pozwolę sobie na taką słabość, na złość sobie nie uronię ani łzy, nie przez ciebie, zbyt mało jesteś wart, i do chuja mam dość, bo po takim piekle, nagle zrobiło się miło i poznałam nowych ludzi, zaczęłam całkiem inne życie i wtedy bum.. pojawiasz się ty, robi się słodko jak w bajce, rzygam już tymi bajeczkami, a później okazujesz się taki sam jak poprzedni, robisz gnój z moim życiem, burzysz równowagę jaka zapanowała przez pewien moment, a ja na nowo muszę układać i zapierdalać, żeby wrócił ład i porządek. zresztą chuj, przyzwyczaiłam się, tylko niech mi później nie wpajają głupot o miłości i innych śmiesznych wartościach.
|
|
 |
|
płakałam, bezradnie stukałam stopami o podłogę, gryzłam zaciśnięte pięści, wargi. w akcie desperacji rozbiłam kieliszek pełen czerwonego wina, cieczą zachlapałam podłogę i białą koszulkę. moje ubrania przesiąkły papierosowym dymem, a świat zawirował pod wpływem alkoholu we krwi. usiadłam między kanapą, a komodą i spowiadałam się im z bez wzajemnej miłości. niestety nie odpowiadały.
|
|
|
|