 |
Myślę, że tak naprawdę nigdy nie pogodziłam się z jego odejściem. Po prostu z czasem nauczyłam się żyć tak jakbym nigdy go nie poznała. Wtedy mniej boli./esperer
|
|
 |
Wystarczyło tylko kilka słów wymienionych z nim, aby w oczach pojawiły się łzy. Nie mogę patrzeć w jego oczy, nie mogę słuchać jego głosu, wtedy na nowo coś we mnie pęka i staję się słaba. Jedna mała rozmowa wystarczyła, by zamieszać mi w głowie. Sama nie wierzę, że mur ochronny budowany tyle czasu tak po prostu runął. Muszę go odbudować, ale nie dzisiaj. Dzisiaj znów jestem słaba, by cokolwiek zrobić. łzy są zbyt silne, muszą oczyścić serce, aby jutro z powrotem mogło zamienić się w kamień/ nutlla
|
|
 |
Z każdym dniem robi się coraz cieplej, za oknem wciąż świeci słońce,a jego promyki przegania ciemność. Tylko do mojego serca ciepło lata nie może dojść. Nadal panuje w nim ciemność przeszywające każdą komórkę ciała. Doprowadza mnie to do obłędu. Wokół mnie ludzie są szczęśliwi i cieszą się ze słonecznych dni, korzystając z nich z ukochaną osobą. A mi kogoś brakuje. Chyba po prostu brakuje mi jego, mojego własnego słońca, które zawsze oczyszczało serce. Sprawiało, że nie martwiłam się jutrem, a na twarzy widniał szczery uśmiech. Dziś wraz z latem nie przyszło ciepło ani radość ze zbliżających się wakacji, dziś przyszedł chłód a wraz z nim ból okalający każdą komórkę ciała oraz tęsknota za bliską osobą, za nim. / nutlla
|
|
 |
Odeszłaś, zostawiłaś mnie samego. Krążę wokół wspomnień po planecie, którą dla mnie byłaś. Samotny księżyc płaczący za piękną błękitną planetą, która była moim centrum wszechświata. Nie potrafię zrozumieć gdzie jesteś. Byłaś i nie ma Ciebie już. Gdzie jesteś? Pytam i krzyczę wciąż krążąc dookoła, mając nadzieję, że wrócisz. Ale planety nie wracają. Gdy raz znikną znikają na wieki. Kochałem i kochać będę w pamięci te chwile gdy na mnie patrzyłaś...
|
|
 |
Zbyt wiele serc złamanych, zbyt wiele dusz przeze mnie skalanych. Zbyt wiele łez z mej winy wylanych, zbyt wiele żyć odebranych, Zbyt wiele... miłości na stratę skazanej.
|
|
 |
Każdy element tej układanki był doskonały. To spojrzenie kryjące w sobie tysiące emocji. Dyskretne gesty, ciche szepty, niedotrzymane obietnice. Te wargi spragnione czułych pocałunków. Te dłonie krzyczące choć o najbardziej delikatny dotyk. Ten najcudowniejszy zadziorny uśmiech, który doprowadzał mnie do szału. Ta euforia w Twoich oczach, która budziła we mnie wielką, a zarazem dziką namiętność. Twoja osoba była dla mnie idealna. W każdym kawałku, w każdym calu. Byłeś chodzącą zagadką, którą z każdym krokiem próbowałam rozgryźć. Panowałeś nad wszystkim. Począwszy od wszelakich uczuć, a skończywszy na mnie. Potrafiłeś sprawić atmosferę tak magiczną, że można było poczuć się niebiańsko. Czysta perfekcja bijąca blaskiem od Twojej osoby. Trudnym zadaniem jest zdefiniowanie Twojej osoby używając jednego zdania. Tak perfekcyjny, a jednak z drugiej strony tak niepoukładany. Sprzeczność, która scala się i tworzy tak bezgraniczną idealność.
|
|
 |
Choć codziennie mnie to niszczy, cholernie rozpierdala. Jesteś najpiękniejszą rzeczą, jaka w życiu mnie spotkała.
|
|
|
|