 |
Patrzyłem w twoje oczy... tak jak bym chciał coś tam znaleźć
Jak bym szukał odpowiedzi w kłamstwach, na każde pytanie
Znów zawiodło zaufanie ale jak miałem nie ufać...
Gdy chciałem wierzyć w każde słowo wypowiadane przez twe usta
|
|
 |
Niektóre osoby nie są warte tego ,żeby się starac o kontakt z nimi na siłę skoro nie potrafią docenić ,że nadal jesteś i zawsze bedziesz .
|
|
 |
Dziś po raz ostatni pójdziemy deptakiem na sam jego koniec
I po co nam czas, potłuczmy zegarki
I spalmy pieniądze, bo po co nam one?
Zrobimy na spółkę tę wódkę na ławce
I zwinę bibułkę i będziemy głodni
I będziemy wolni, bo po co kodeksy
I nikt nie zabroni nam żyć jak teraz
Bo to ma dwie strony
I w tej drugiej wersji
Nikt nie ma prawa zakazać umierać
I kiedy tak myślę, że zrobię to serio
Bo czasem już nie mam ochoty by żyć
I z wyjątkiem tego, że to ty jesteś ze mną
Naprawdę nie mam już nic
|
|
 |
I kupmy w aptece ten antydepresant
I przedawkujemy go grubo po stokroć
I porobisz nożem mi sznyty na plecach
Bo tym co ci powiem, cię zrani w chuj mocno
|
|
 |
Chciałem tego mocno tak,
Że chyba bym mógł sprzedać dusze lub zginąć
Chciałem móc dotknąć gwiazd
I sam nie wiem, kiedy to się zmieniło
Bo niby marzenia mam w garści
Wciąż przed siebie mam iść – zapomnij
Bo chyba zdążyłem zatracić cząstkę siebie za kilka drobnych "
|
|
 |
Wydaje się, że stratą czasu jest przemilczeć całe dnie. Dlatego nie żyjmy w ciągłym gniewie, nie rzucajmy ku sobie bezpodstawnych oskarżeń i próbujmy się zrozumieć. Obdarzmy się zaufaniem, nie rozczarowujmy się nazbyt często, nie sprawiajmy sobie tyle przykrości. A jeśli tak już musi być to wybierzmy milczenie...
|
|
 |
Szukałem sensu pośród ulic i szukałem pośród ludzi, ale chyba nie ma sensu szukać sensu tu dziś
|
|
 |
I popatrzeć w twoje oczy, co zmęczone są jak moje
tym szukaniem jakichkolwiek zalet pośród moich źrenic
bym gotowy był na zmiany bo oboje jesteśmy spragnieni
takich przeżyć żeby razem się odbić od ziemi i dojść jeszcze dalej wyżej niż nas ograniczył Zenit
|
|
 |
Oby do czerwca 2016 i będzie dobrze . ♥
|
|
 |
Doprowadzasz moją wyobraźnię do szału. Jestem zwykłą kobietą z historią na twarzy. Niejedną. Łagodnie wplecioną w codzienność tuż przed trzydziestką, kiedyś wyszłam po gazetę i nie było mnie dwadzieścia siedem lat. Zamyśliłam się nad życiem. O mało go nie przespałam. Płynna. Romantyczna, lecz chwilami zaprzeczająca wszystkiemu. Nie znajdziesz żadnej stałej definicji. A może właśnie Tobie się to uda? Obserwuję Ciebie. Lubię Twoje oczy. Bezgranicznie. Gdy na nie patrzę, układam się Tobie pod rękę. Wyginam się w łuk i szybko zaczynam łapać powietrze. Dojrzałość budzi we mnie pragnienie. Podnieca. Zatracam się w spojrzeniu. Kontakcie. Muśnięciu. Jestem organoleptyczna. Niepoprawna. Głupio odważna. Chcąca przykuć Twoją uwagę. O oczach w kolorze zieleni, brązu i piwnym. Nigdy nie wiem, czego jest więcej. Z uśmiechem pod skórą. Zobacz, masz mnie na dłoni. Nie wszystkie karty odkryłam, jednak czuję się rozebrana. To nawet nie zimno, przyjemne dreszcze, to sto dwadzieścia uderzeń serca na minut
|
|
 |
Jest tylko w jedną stronę pociąg, innych stron nie ma
Nie wahaj się, nie zastanawiaj się dokąd jechać. / Bisz
|
|
 |
To pociąg zwany pożądaniem, popatrzcie tylko
Mknie na sam szczyt, nikt z pasażerów w tył nie patrzy. / Bisz
|
|
|
|