 |
codzienną filiżankę szaleństwa poproszę.
|
|
 |
mówię, co myślę. nie to co mi kazano.
|
|
 |
podejrzewam, że wakacje spędziłabym lepiej, gdybym nie musiała codziennie oglądać Twojej mordy.
|
|
 |
rzeczywistość, pogodę i wakacje to my za pięknych nie mamy.
|
|
 |
każdy z nas, ma kilka takich wspomnieć do których nie lubi wracać, nie chce ich też zapomnieć, wymazać z pamięci bezpowrotnie. one są. nienaruszone, zakurzone, ukryte pod stertą innych wspomnień, ale są, muszą być - po prostu.
|
|
 |
gorącą czekoladę powinno się pić tylko z osobą, którą się kocha, i to najlepiej w chłodniejsze dni.
|
|
 |
Ty jesteś taki głupi, że gdybyś mówił: Myślę, więc jestem, zniknąłbyś.
|
|
 |
ten stan, kiedy budzisz się w południe, nie znając dnia tygodnia. na poduszce jeszcze czuć woń jego perfum, a obok na stoliku, zaświeca się telefon z powiadomieniem o kolejnej wiadomości. siadasz na skraju łóżka, przecierasz oczy, uświadamiając sobie, że znów nic cię nie będzie obchodzić, bo mimo wszystko się nie wyspałaś. jednak mimo to, uśmiech maluje ci się na twarzy, gdy telefon mocniej za wibruje i rozbrzmiewa dzwonek telefonu, a na ekranie pojawia się jego zdjęcie z imieniem. nie odbierzesz, bo wiesz, że próbuje cię teraz obudzić. wstajesz z łóżka, bierzesz telefon do ręki i w tym samym momencie dostajesz dwa sms'y ''będę dzwonił do usranej śmierci'' , ''nie ma spania:)'' - no i po prostu nie umiesz się wtedy powstrzymać od myśli, że debil zwariował, i już nie da ci spokoju
|
|
 |
|
zaciśnięta dłoń, gdzie pomiędzy palcami trzymałam garść prochów. dygotałam na całym ciele ściskając szczękę w celu powstrzymania szlochu. w głowie kolejno mieszały mi się wspomnienia minionego wieczoru - pustych pocałunków, twardego dotyku i w końcu definitywnego rozstania, 'żegnaj', kiedy już miałam pytać, czy zobaczymy się następnego dnia. 'żegnaj', które niosło na sobą proste przesłanie - na zawsze. nieugięty ton. wraz z echem Jego słów i oddalających się kroków wpadłam w pułapkę, której jedyne wyjście znajdowało się w Jego ramionach, a te oddaliły się bezpowrotnie.
|
|
 |
a wiesz za co kocham brata ? za to, że jest jedyną osobą, która mnie zjedzie jak będzie potrzeba. że zawsze mogę do niego pójść, pobić się z nim, wdać w słowną potyczkę. że jest najbardziej wredną osobą, jaką znam. za to, że zawsze mogę się na nim wyżyć. a mimo wszystko, stoi za mną murem, a na moją odpowiedź na pytanie przez kogo płaczę burknął "nie znam, ale i tak mu wpierdolę"
|
|
 |
krzyczał, że chyba żartuję. drwił mi prosto w oczy, kpiąco wrzeszczał, że to niemożliwe. a potem zapłakał. raz, jeden jedyny raz, jak człowiek, któremu osunął się grunt spod stóp. wyciągnął do mnie ręce, a ja umiałam jedynie tępo patrzeć, stać w milczeniu bez cienia emocji na twarzy. właśnie tak to teraz było. to ja byłam obojętna, kiedy on doświadczał całej palety odczuć. to ja miałam wyjebane, kiedy on kochał. to ja śmiałam się w ramionach innego, kiedy on naszą miłość zapijał bolsem. perfekcyjnie.
|
|
|
|