 |
mimowolne palpitacje na Twój widok. tak już jest. uczuć nie wymażę.
|
|
 |
codziennie wieczorem kładę się do łóżka. pachnę jak guma do żucia, na ciele orbit owocowa, na włosach miętowa. przykrywam się kołdrą, wtulam się w Twoją, dużą, czerwoną bluzę wypryskaną perfumami i skrupulatnie ogarniam treść esemesa na dobranoc, w którym zawarta jest przesadna ilość czułości. później zasypiam z uśmiechem na twarzy i przekonaniem, iż jestem w odpowiednim miejscu, o odpowiednim czasie.
|
|
 |
nie jest idealnym mężczyzną. nie jeździ na białym koniu, nie przynosi mi czerwonych róż. gdy zezłości się, zostawia mnie, odpycha, czasami palnie coś nieodpowiedniego, a ja płaczę. ale wiesz co. wolę pyskatego, niegrzecznego chłopca niż ciepłą kluchę, która nawet odpyskować nie potrafi.
|
|
 |
moja pamięć krzyczy - wtedy mogłaś więcej
|
|
 |
czuję, że tracę coś, gdy po śniadaniu, stawiam stopy znów na tym samym skrzyżowaniu
|
|
 |
all your dreams can come true if you have the courage to pursue them
|
|
 |
jak się nawet nie wysilisz to się nawet nie wysrasz
|
|
 |
wkurwumiarka się przebrała!
|
|
 |
już nie rośnie tętno, wszystko mi jedno, Ty to tylko przeszłość
|
|
 |
każde 60 sekund, które spędzasz smutny, to minuta radości, której nigdy nie odzyskasz, pamiętaj.
|
|
 |
delikatnie podniósł mnie i posadził na kuchennym stole. jego czekoladowe tęczówki mieniły się wszystkimi kolorami tęczy, śmiały się. zaprezentował ząbki, swój firmowy, flirciarski uśmiech, nie miałam jak ugiąć kolan, przecież siedziałam. pocałował mnie delikatnie, poczułam lekki dotyk na prawym policzku, cudowne głaskanie. motylki zawirowały, serce waliło, jak by miało wyskoczyć. odsunęłam go od siebie, nie spodziewał się tego. spojrzałam, trochę z dystansu. -'kocham Cię'-wyszeptałam-'i będę, już na zawsze.'
|
|
|
|