 |
|
boję się że ta wieczność będzie krótka.
|
|
 |
|
weź mnie za rękę i zaprowadź na krawędź I stój tam ze mną, aż się zmęczę i spadnę.
|
|
 |
|
tyle cięzkich chwil. niepotrzebnych słów.
|
|
 |
|
bo każdy jest niby z gliny ulepiony. tylko wiesz, nie każdy z tej twardej.
|
|
 |
|
niebo jest piękne kiedy ty patrzysz na nie w tym samym momencie co ja.
|
|
 |
|
a jak nie zdąże ze zniszczeniem świata przed jego końcem?
|
|
 |
|
chrzanię marzenia, wolę emocje, to dziś cenie.
|
|
 |
|
- Oj daj spokój. Chodziłeś przecież z wieloma dziewczynami. Umawiałeś się nawet z dziewczynami, w tym okresie, kiedy ty i ja, hmm... kręciliśmy się wokół siebie. - To prawda -przyznaję- Ale tylko dlatego, że musiałem mieć w zanadrzu jakąś poduszkę powietrzną, gdybym nagle miał z Tobą jakiś tragiczny wypadek...
|
|
 |
|
śmiej się. niech reszta świata zastanawia się dlaczego.
|
|
 |
|
Nauczyłam się zyć bez tego, chociaż było cięko. Dałam radę, jestem z siebie dumna, cholernie dumna!
|
|
 |
|
I wtedy pomyslałam, że to mógłbyś być ty, że moje marzenia się spełnią i wreszcie będę szczęśliwa. Ty miałeś inne plany i wszystko zniszczyłeś, zniszczyłeś mnie.
|
|
|
|