 |
serce bije ciszej, pokryte warstwą lodu. ja siedzę, dalej piszę. chciałabym odnaleźć cię w tym labiryncie, gdzie zgubiliśmy szczęście.
|
|
 |
jak mijasz się z prawdą, to się jej przynajmniej ukłoń.
|
|
 |
tak bardzo pragnąłeś wierzyć, że nie mam serca, że aż tłumiłeś je własnym krzykiem.
|
|
 |
to nie o manifestację chodzi, tylko o ciebie, o twoją blokadę, o twoje diabelskie drzazgi, które każą ci pamiętać o tym, co było złe i nie pozwalają otworzyć się na dobre.
|
|
 |
nie płacz. to już zostało opłakane tyle razy.
|
|
 |
kiedy siedziałeś obok mnie, swoim kolanem trącałam twoje, a nasze dłonie były splecione - czułam, że mam przy sobie cały mój świat.
|
|
 |
lepiej patrzeć w bok, niż zamykać oczy w obawie przed nieuniknionym.
|
|
 |
zacznij jeść makijaż, to może będziesz też cudowna w środku.
|
|
 |
był pewien, że wie o mnie wszystko, mimo to oblał test. twierdził, że mój kolor oczu to piwny - nie wiedział, że noszę soczewki. myślał, że jestem szatynką - w rzeczywistości pod cieniem farby, mam wrodzony blond. sądził, że każdą chustkę, którą posiadam kupiłam w sklepie - nie wiedział, że talent do szycia mam po babci. uznał, że pociąga mnie kolor żółty, bo w te barwy ostatnio się przyodziewam - normalnie zżera mnie czerń. stawiał stówę, że jeśli wciągam browar to identycznie mam popęd na wódkę - w rzeczywistości brzydzę się jej zgorzkniałym smakiem. za dużo myślał, za mało czynił - nie poznawał mnie. dlatego tak cholernie mało o sobie wiemy.
|
|
 |
uśmiechał się ślicznie. szczególnie do niej. za moimi plecami.
|
|
 |
ładny nosek, słodkie oczka i niezły kaloryfer, wcale nie oznaczają, że każda ci ulegnie, kochanie.
|
|
 |
nie mam pojęcia co będzie dalej i kto zostanie, gdy wszystkich wokół zabraknie.
|
|
|
|