|
kogoś, kto odprowadzi wieczorem pod dom, żeby się upewnić, czy aby bezpiecznie wracam. w każdej chwili będzie kontrolował, czy się uśmiecham. kto będzie pisał "dobranoc" i "dzień dobry". kto będzie podjadał kanapki i robił herbatę z cytryną. kogoś, kto będzie pukał do drzwi codziennie bez względu na godzinę. z kim można będzie leżeć na poduszce głowa przy głowie i w lato spać pod jednym kocem. kto umie przytulać i umie znikać kiedy potrzeba, ale tylko na niby, schowany za rogiem czekać na moment, w którym będzie mógł znowu położyć głowę na kolanach. z kim można czytać książki i oglądać filmy, a później godzinami o nich rozmawiać. kogoś, kto rzuca śnieżkami w okno i w letnie noce zabiera, żeby oglądać gwiazdy. kto pilnuje, kto opiekuje się, kto mówi, że tak, że nie, że uważaj, że pamiętaj i że nie marudź.
|
|
|
i milczałbyś wtedy kiedy bym płakała, wysłuchiwał wszystkiego co mnie gryzie i jedyne co byś robił to przytulał i obejmował mnie, a na koniec pocałował i położył na swoich kolanach, bym mogła przy tobie zasnąć.
|
|
|
wiatr wiał, a my trzymaliśmy się za ręce nie potrafiąc odejść. może baliśmy się stracić wszystkie spędzone razem chwile, może jednak ponownie zanurzyliśmy się w swych spojrzeniach i nie byliśmy w stanie puścić swych dłoni. w bezczelnym milczeniu trwaliśmy nieustannie, oddech przychodził ciężko, zamknięci z ironią baliśmy się dotyku. jeszcze mamy ostatki nadziei, może kiedy ona całkowicie zniknie, będziemy mieli odwagę od siebie odejść, a teraz zastańmy tu i trzymajmy się za ręce, by nie stracić ani sekundy.
|
|
|
chciałabym, by z miłością było jak w siatkówce - kiedy ktoś krzyczy ''moja'', reszta się odsuwa.
|
|
|
mogłabym ci opowiedzieć te wszystkie chwile, kiedy leżałeś obok mnie z dłonią na mojej talii, szepcząc, że mógłbyś już tak zawsze - wcale nie wstawać, by tylko mój uśmiech był jak najbliżej ciebie. nie mówię tutaj o niczym więcej. mówię o tym, jak leżałeś razem ze mną, a świat przestawał powoli istnieć, bo cały świat był tylko i wyłącznie w twoich oczach.
|
|
|
uwielbiam siedzieć cały dzień w domu, chodzić w majtkach i szerokiej, męskiej koszulce, nieumalowana, nieuczesana. nikt nie pyta, co mi jest i nikt ode mnie niczego nie wymaga. palę i piję tyle, ile tylko chcę i nikt nie mówi mi, że to za dużo. kocham to miejsce, bo tutaj mogę być sobą.
|
|
|
pamiętam jak się wstydziłam, peszyłam, chowałam wzrok na pierwszym spotkaniu. pamiętam jak robiłeś z siebie głupka, tylko po to, żebym się do ciebie przekonała. pamiętam jak pierwszy raz wziąłeś mnie za rękę, na ręce, kolana. pamiętam pierwszy pocałunek, taki delikatny. pamiętam też jak zamilkłeś, jak się przestałeś odzywać... jak odszedłeś.
|
|
|
za jakiś czas ty znajdziesz sobie dziewczynę, weźmiecie ślub, potem zamieszkacie w jakimś pięknym domku, będziecie mieli trójkę dzieci, będziecie kochającą się rodziną. a ja? a ja dalej będę myśleć, co by było gdybyś wtedy nie odszedł.
|
|
|
i myślę ile jeszcze mam kredytu w twoim sercu, połamany ludzik, bez ciebie wszystko nie ma sensu.
|
|
|
pocałował ją z nudów. ona go z miłości.
|
|
|
była tak podatna na miłość, że musiało się to skończyć płaczem i zgrzytaniem zębami. kolejni mężczyźni wycofywali się, wracając do nudnego, ale statecznego i dobrze znanego im życia.
|
|
|
i choć minie kilka dni, tygodni czy lat, nigdy nie zapomnę, że byłeś, kochałeś, wierzyłeś we mnie mocno tak.
|
|
|
|