|
Co dnia na nowo uczę się oddychać Tobą..
|
|
|
To coś jakbym trzymał serce na dłoni,a cały świat by mnie prosił o aplauz..
|
|
|
Mam dziś od rana taki brak Ciebie, że wolałbym być z Tobą w piekle, niż bez Ciebie w niebie..
|
|
|
Nienawidzę Cię za to, że zostawiasz mnie na pożarcie tym wszystkim facetom, którzy nie są Tobą.
|
|
|
Nalewam druga szklankę, żeby nie była pusta jak pokój, moje serce i słowa w Twoich ustach.
|
|
|
Polećmy na jedną z planet, gdzie czas dla nas ważny być przestanie!
|
|
|
Ty facet z przeszłością, ja byłam po przejściach.
|
|
|
Lepiej kochać i przegrać, niż nigdy nie doznać miłości.
|
|
|
I coraz częściej widzę strach stojąc przed lustrem,
skaczę za marzeniami i spadam w pustkę..
|
|
|
Zwalić na skutek, nie na przyczynę. Pierdolić ten cały sentyment .
|
|
|
Nie ma co tracić sił, nie wiesz co będzie jutro, mocno żyj.
|
|
|
cz1. Ze stoickim pokojem weszła do budki telefonicznej. z taką samą równowagą przeładowała magazynek, wykręcając numer do niego. jak oszalała frustratka poinformowała go gdzie się znajduję, nie prosząc, swoim oszalałym tonem - rozkazując mu się pojawić w tym miejscu. zdezorientowany i przerażony, nie jej zachowaniem, nie telefonem, samą nią jak najszybciej mógł chciał zjawić się dokładnie w tej samej budce. kiedy znalazł się po drugiej ulicy tuż naprzeciwko niej, ona nadal w niej stała. ujrzawszy go, podniosła broń i przyłożyła ją do skroni przyciskając na tyle mocno, że aż jęknęła z bólu. podbiegł do budki. jednak ona trzymała drzwi od wewnątrz. - otwieraj! - krzyczał zdesperowany, uderzając w szklaną szybę która dzieliła ich jak dotąd jego nieokreślone, niezdecydowane uczucia. destrukcyjnie się wykręcając pocałowała szybę i bezwstydnie puściła mu oczko ze wzrokiem zepsutej wariatki. zniesmaczony, przestał podejmowania próby otwarcia drzwi uznając ją za oszalałą.
|
|
|
|