 |
Ogólnie jest zajebiście , tylko w szczegółach tkwi beznadzieja./net
|
|
 |
Dwudziesty pierwszy wiek.- Wiek kłamstw, fałszywej przyjaźni i sztucznej miłości. pełen chillout./net
|
|
 |
Zależy mi na Twoim sztucznym współczuciu, jak dziwce na orgazmie./ net
|
|
 |
- Mogłabyś być czasem miła?? - Mogłabym ,ale po co ?!! ./m0109
|
|
 |
- rób jak uważasz. ja dam radę, jak zawsze - będzie dobrze, zobaczysz - co masz teraz na myśli? - zgadnij - nie wiem... już się w tym gubię - kocham Cię.
|
|
 |
perspektywa zakończenia całej tej farsy. kartka, ołówek, wódka i prochy. pisanie tych ostatnich liter, zapijając leki, odpływając. żegnanie się. przelanie na ten skrawek papieru tych najistotniejszych teraz słów. przeprosin do przyjaciółki za to, że nie zdążyła zrobić mi naleśników z nutellą, co planowałyśmy, że nie założyłyśmy albumu z wakacyjnymi zdjęciami, nie pojechałyśmy na obiecany basen, nie odwiedziłyśmy Mielna i Australii. zdania do Niego z podziękowaniem za tą niewielką ilość cudownych chwil, których miało być więcej i zapewnieniem, że to dla ułatwienia wyboru dalszego działania. do mamy - przeprosiny za ostatnią spinę i za to, że zostawiam bałagan w pokoju. i ostatni akapit do Niej o tym, że już nie musi krwawić, że nie musi się zabijać, bo ja zrobię to za nią.
|
|
 |
Nakurwiasz sztuczną miłością ,jak kabareciarz sucharami./m0109
|
|
 |
wypierasz się słów, bo jesteś pizdą bez klasy./ zlodziejka_zapalniczek
|
|
 |
|
rzadko o Tobie myślę. w sumie to tylko wtedy, kiedy oddycham.
|
|
 |
|
Błagam Cię nigdy więcej nie mów mi, że gdybyś jej nie spotkał to bylibyśmy znowu razem. Nie wiesz jak cholernie ciężkie jest życie ze świadomością, ze miałam szanse na szczęście ale nie potrafiłam jej wykorzystać bo poddałam się przy pierwszym wejściu na górkę.
|
|
 |
martwię się. zaczynając od tego, że największą obawą napawa mnie to przywiązanie, moja odpowiedzialność za to jak je utrwalam i za niego, za jego serce, które trzymam w dłoniach, a przy upuszczeniu będzie równoznaczne z jego całkowitym upadkiem - nie tylko jednego mięśnia. przeraża mnie ożywienie i gotowość w jego oczach, gdy odbiera telefon od któregoś z kumpli z informacją o kolejnej spinie; zaciskam, z cholernego strachu o niego, wargę, a on wraca po godzinie i łapiąc mnie za dłonie, zapewnia, że nic się nie dzieje, by nieświadomy tego, że słyszę, kilka minut później opowiadał znajomemu, że w starciu na jego gołe ręce, przeciwnik wyciągał łom. mogłabym tłumaczyć to tym, że prawie się nie znaliśmy, gdy się w to pakowałam, ale nie przejdzie mi to przez gardło. wciąż wydaje mi się, że po prostu warto jest w tym tkwić.
|
|
|
|