 |
Pamiętam jakby to było wczoraj.. Wtedy zaczęła tak na prawdę rodzić się bezinteresowna, oddana Miłość.. Dwa serca bijące jednym rytmem i jedna dusza w dwóch ciałach... 31 lipiec nawet termometr pokazuje tyle samo stopni co wtedy. Pamiętam Ciebie miałeś wtedy krótkie dzinsowe spodenki i czerwono-białą koszulę w kratę, na początku było ciepło, potem coraz zimniej a my siedzieliśmy pod skocznią.. Bałam się pierwszego spotkania... Przytuliłeś mnie wtedy i powiedziałeś że nie ma się czego bać.. Dziś znów tam byliśmy, minęło 9 miesięcy.. 9 miesięcy, w ciągu których tak wiele sie pozmieniało.
Przeżyłam z Tobą najpiękniejsze chwile mojego życia. Dziękuje Ci za każdy dzień, za każdy pocałunek, za każdą rozmowe, za to że byłeś...że jesteś. Kocham Cię:* / pindelka.
|
|
 |
Czas leci nieubłaganie. Wszystko przemija z chwilą. Niestety nie mamy na to wpływu. W między czasie, przez nasze życie przewija się setki osób. Niektóre w ogóle nie zapadają nam w pamięci, drugich zapamiętujemy tylko sylwetki, ale sa jeszcze ci, których zapamiętujemy na bardzo długo, czasem i na całe życie. To oni są z nami na złe i na dobre. Zawsze znajdujemy w nich wsparcie, pomoc, szczęście. To do nich o każdej porze dnia i nocy możemy się zwrócić, nawet z błahym problemem. Zawsze trzeba pamiętać o jednym, o tym, aby bez przerwy pielęgnować tą więź, która łączy nas z Nimi. /pindelka.
|
|
 |
Masz to czego nie ma nikt inny./m0109
|
|
 |
Pierdolisz się z nią w myślach, zdrada doskonała./m0109
|
|
 |
Śmierdzisz jak ruska dziwka!/m0109
|
|
 |
Matka wie że ćpiesz jego zapach?!/m0109
|
|
 |
budź mnie o szóstej rano w weekend, odkurzając. wołaj mnie co wieczór, kiedy będą zaczynały się Twoje seriale, a nie będziesz chciała oglądać ich sama. wołaj mnie też popołudniu i rano, i kiedy tylko będziesz chciała mnie zobaczyć, lub porozmawiać, lub nie będzie Ci się chciało iść do kuchni po kawę. nie słuchaj mnie, kiedy coś mi nie pasuje, bo wiesz jak wiele muszę się jeszcze nauczyć i jak się mylę. dawaj mi buziaki na dobranoc - jak pięć lat temu, wczoraj, jutro. nie zamykaj drzwi, gdy wychodzisz z mojego pokoju. pierz mi bluzy w za wysokiej temperaturze. bądź, taka jaka jesteś i miej świadomość, że dla mnie nie mogłabyś być lepsza. mamo, kocham Cię, pamiętaj.
|
|
 |
gdy słyszę o tym człowieku, ślina zaczyna palić mnie w język, zamieniając się w cholerny jad. nie mówiąc o zrozumieniu, nie potrafię wydusić z siebie choć grama szacunku do niego. nie powinnam - z tysiąca powodów - życzyć Mu złego, lecz na tą chwilę chcę, żeby gnił. żeby zdychał tutaj, cierpiał, błagając o pomoc. chciałabym stać nad Nim, pastwić się najgorszymi słowami za to co teraz robi. nigdy nie znajdę usprawiedliwienia na takie słowa. proszę, niech ktoś mi to przedstawi, jakkolwiek - schematem, na wykresie czy w tabeli... niech ktoś mi powie, jak można życzyć swojej matce jak najszybszej śmierci, prosto w oczy plując jej, że jest ciężarem, bo kurwa nie rozumiem?!
|
|
 |
zawtórowaliśmy sobie, dochodząc do wniosku, że pewnie nie ma możliwości, by wyszło nam. przypadkiem podjęliśmy decyzję, iż należy wyhamować relację, która tworzy się samoczynnie, jak wówczas sądziłam, między nami. przełączył biegi na wsteczny, nasze uczucie stanęło przed moimi oczami niczym obrazek, już prawie skończony - z każdą sekundą kolory zaczęły znikać, z kartki zmazywały się namalowane linie. przesadził. uderzył w coś z tyłu, a blok stał się pusty. to nic. to w co uderzył, to tylko moje serce... i ten tytuł w gazecie, wypadek, kierowcy nic się nie stało, jedna ofiara śmiertelna.
|
|
 |
we wręcz bolesny sposób uświadamiam sobie, że pasowałby tu. nie - nawet nie tyle co "pasowałby", a chcę Go tu. chcę, żeby wychodząc po treningu z siłowni, robił coś ponad machaniem do mnie na powitanie, żeby zahaczył o boisko, przyciągnął mnie ku sobie za dłonie, otrzepał ze śmiechem piach z moich spodenek i zapewnił, że widzimy się potem. niech przyjdzie pod sam koniec dnia, wypije herbatę, ponarzeka, zamknie w końcu moją książkę, zaśnie przy mnie. niech nad ranem odgarnie mi włosy z czoła i zapyta o moje sny. niech podgrzewa jeszcze bardziej te trzydzieści stopni w powietrzu, ja chcę.
|
|
|
|