 |
|
Witaj w XXI wieku, gdzie na zawsze trwa od kilku dni do kilku tygodni, gdzie kocham stało się zwykłym słowem rzucanym na wiatr, a miłość to pisanie na gg i zmienienie statusu związku na facebooku. Gdzie skąpo ubrane nastolatki puszczają się na lewo i prawo myśląc, że są dorosłe, gdzie młodzież nie wyobraża sobie imprezy bez alkoholu.
|
|
 |
|
Jedyne czego żałuję w życiu, to tego, że nie jestem kimś innym.
|
|
 |
|
lubię spać, gdy jest mi źle. mogłabym przespać całe życie.
|
|
 |
|
a Ty? O kim myślisz, gdy kładziesz się spać?
|
|
 |
|
Nic nie boli mnie tak bardzo, jak ta twoja obojętność.
|
|
 |
|
I widzisz go, wysokiego, w szerokiej siwej bluzie z kapturem na głowie, w szerokich spodniach i zajebiście aroganckim spojrzeniu, które paraliżuje każdą część Twojego ciała i wiesz, że chciałabyś go mieć dla siebie, już tak na zawsze.
|
|
 |
|
Budzisz się pewnego dnia i widzisz, że nie masz nic. Straciłaś wszystko. Przyjaciele odeszli bezradni, gdy ciągle odtrącałaś ich wyciągnięte i chętne do pomocy ręce. Rodzina przestała pytać i zauważać nieustanny smutek na Twojej twarzy. Miłość, jak to miłość - skończyła się na jednym z zakrętów. Podchodzisz do lustra. Widzisz odbicie, ale nie swoje, tylko osoby, którą się stałaś. Patrząc we własne oczy - gubisz się. Dotykasz twarzy - wszystko niby na swoim miejscu. Jednak wrak w lustrze to nie ta samo, co tamta radosna dziewczyna pełna uśmiechu i miłości w sercu, które jeszcze wtedy było w całości.
|
|
 |
|
Płaczesz ciągle przez kogoś, kto Cię zranił, a mimo to nie potrafisz z Niego zrezgnować.
|
|
 |
|
Po prostu utwierdź mnie w przekonaniu, że dając mi swoją bluzę nie robiłeś tego z grzeczności. Że gdy dotykałeś moich dłoni nie był to przypadek, patrząc w moje oczy pragnąłeś zobaczyć w nich coś więcej, niż ich kolor, a pisząc ze mną po nocach nie chciałeś tylko pokazać mi jak długo potrafisz wytrzymać bez snu.
|
|
 |
|
To nie brak miłości, to nie błędy, to nie sprzeczki sprawiły, że nie ma już mojego M i Twojego Y. To kłamstwa, które leciały jak najpiękniejsze ptaki z Twoich ust wprost do mnie. Zachwycały mnie swą nietuzinkowością, różnorodnością i oryginalnością. Sprawiały, że nie potrafiłem oddychać ani spać wciąż myśląc o każdym słowie i wyrazie Twojej twarzy wypowiadającej go. Biegłem za każdym wyrazem jak dziecko za motylem na łące. Chciałem je uchwycić i zachować już na zawsze w sercu wraz z Twoim spojrzeniem. Chciałem by były definicja Twojego imienia i Słońcem w pochmurne dni. Ale za chwilę obraz malowany Twoimi czerwonymi wargami spadł i rozpadł się na części. Miał na sobie pokrywę iluzji, która również zamieniła się na drobne fragmenty. Ptaki okazały się sępami. Jestem jak Prometeusz, ale różni nas to, że ja ukradłem Anioła Bogom, a oni za karę zesłali sępy by codziennie na nowo zjadały moje serce.
|
|
 |
|
"teraz mam znamię, bo życie to walka, szczerych przyjaciół policzę na palcach"
|
|
 |
|
ostatni kieliszek za nas.
|
|
|
|