|
Weź o to dbaj co masz teraz, bo może sie tak stać, że będziesz musiał zacząć od zera.
|
|
|
Pójdę razem z tobą jak w dym
|
|
|
Muzyka i papierosy. Dwie moje miłości, które, jak dotąd, nigdy mnie nie zawiodły.
|
|
|
Miłość matki do swych dzieci jest największą jaka istnieje na tym zjebanym świecie. Teraz już to wiem. Szkoda, że okazuje to przyjmując całą złość, którą ojciec kieruje na zewnątrz na siebie, chroniąc nas od niego.
|
|
|
Mamo, nie potrafisz kłamać. Widzę, że się starasz, ale Twoje oczy mówią więcej niż Ci się wydaje. Widziałem w nich ból i strach. Nie ukryjesz tego! Oczy nigdy nie kłamią! Co mnie obchodzi to, że nie płakałaś? Przecież to nie jest wcale potrzebne do tego, by znać prawdę. Mamo powiedz mi prawdę. Zaufaj mi. Zwierz mi się. Przecież co dzień widzę jak Cię to męczy. Przecież widzę, że Twoje uśmiechy są wymuszone. Przecież ja to wszystko czuję. Syna nie oszukasz. Powiedz mi co on Ci robi.
|
|
|
Siedziałem w pokoju. Ogarniał mnie strach. Znowu jest pijany. Siedział tam. Słyszałem jak krzyczał na mamę. Zapaliłem papierosa żeby się uspokoić. Dobrze, że chociaż na niego mogę liczyć. Po kilki minutach usłyszałem krzyki mamy: „Zostaw mnie! No puść mnie!”. Zrobiło mi się słabo. Czułem, że jestem blady jak ściana. Zbiegłem na dół. Łzy zaczęły mi napływać do oczu. Wszedłem do pokoju. Ojciec odsunął się od mamy. Usiadł. Co jej robisz?! – wykrzyczałem. „Gówno Cię to obchodzi!” – odpowiedział. Mamo, co Ci zrobił? – zwróciłem się do niej spokojnie. „Nic. Po prostu rozmawiamy.” Mamo przecież słyszałem! „Musiałeś się przesłyszeć. Twój ojciec nic mi nie robi. Idź na górę. Jutro szkoła.” Mam iść? N pewno? – zapytałem zrozpaczony. „Tak, idź.” – odpowiedziała mama. Poszedłem. Położyłem się łóżku. Zacząłem rozmyślać. cdn
|
|
|
Siedząc ze znajomymi odebrałem telefon od siostry. Na początku nie byłem w stanie jej zrozumieć. Płacz nie pozwolił jej mówić wyraźnie. Po moich prośbach, by powtórzyła wykrzyczała: nie mów ojcu, że wiesz gdzie on mieszka. Moje serce gwałtownie zwiększyło częstotliwość swojego bicia. Ale o co chodzi? – zapytałem. „Wypierdolił mnie z domu. Nie mów mu, że do Ciebie dzwoniłam.” Ale Edyta! Zacząłem chcąc usłyszeć wyjaśnienia. Rozłączyła się. Odłożyłem telefon. W mojej głowie przewinęła się niezliczona liczba czarnych myśli. Po chwili ogarnąłem się, by nie wzbudzać podejrzeń wśród znajomych. Uśmiechnąłem się i kontynuowaliśmy naszą rozmowę. Dziękuję Bogu, że potrafię tak dobrze udawać, że wszystko gra.
|
|
|
Kochanie, nasz związek nie ma szans. Musimy zerwać. Dlaczego niby? Co się stało? Sorry, ale nasz status związku na Facebook'u lubi za mało osób.
|
|
|
Boję się wyjść z domu. Gdzieś jechać. Przecież mógłbyś na mnie czekać. I co wtedy? Nie chcę przeżywać tego więcej. Chcę żebyś zniknął. Żebyś szedł sobie i wrócił trzeźwy uśmiechnięty. Chciałbym wtedy Cię przytulić i powiedzieć jak bardzo Cię takiego kocham. Ale teraz siedzisz tam, pijany. Wyżywasz się na każdym kto jest blisko Ciebie. Na mamie. Na siostrach. Na mnie. Idź sobie, proszę. Wytrzeźwiej. Wróć. Bądź.
|
|
|
Nienawidzę Cię. Tak cholernie bardzo. Twoje przepite oczy wywołują u mnie efekt wymiotny. Tak bardzo się boję. Boję się leżeć na łóżku w swoim łóżku. Boję się przejść do łazienki. Boję się iść do kuchni zrobić sobie kolację. Boję się słuchać muzyki w domu. Boję się, że zauważysz, że jestem blisko Ciebie i przyjdziesz do mnie. Jak można bać się przebywać we własnym domu? Czy to normalne? Przecież dom powinien być oazą spokoju i bezpieczeństwa. Boję się zasnąć. Przecież każdej chwili mógłbyś przyjść, obudzić mnie uderzeniem swojej ręki i kazać mi zejść na dół. Przecież mógłbyś znowu przyczynić się do mojego cięcia. Przecież mógłbyś sprawić mi taki cholerny ból. cdn
|
|
|
jesteś moją życiową zajawką, ziomek
|
|
|
pomyśleć najpierw, nie gdy serce nie ma siły bić
|
|
|
|