|
życie, życie, co marzycieli wiesza,
a może i w tej celi, ból potrafi pocieszać
|
|
|
nie chce Cie znać już, nie chce Cie widzieć.
nie chce słyszeć gdy łkasz i zapomnieć o świcie.
dziś palę twe szkice, płynie łza przez policzek,
nim policzę do trzech, znikniesz ty i odbicie twe
|
|
|
wiem czegoś się obawiasz,
nie mam nic zamiast sił, które względnie są dla nas,
jak wiara we mgle, nasze myśli, to zbrodnia,
musi spotkać nas kara pewnie
|
|
|
zatańcz jak ostatnia fala,
rozbita na skałach
|
|
|
wewnątrz czuje zamach na pewność siebie,
w zamian nie mam nic dla nas, prócz chwil, które,
doskonale znasz sama
|
|
|
myślę o ucieczce, pod prąd i zatocze krąg i,
wrócę w to miejsce co noc dziś
|
|
|
na ustach Twych zagram co zechcesz,
szeptem rąk błądzących jak wzrok po szaleństwie
|
|
|
mamy blizny w sercach, które bawią Cie w ten czas.
kiedy ten świat, po zmroku uzależnia jak w opium nas
|
|
|
bezpośrednio patrząc na mnie szepczesz jesteś mój,
wiem to, przepowiednio tulisz mnie
|
|
|
miałem wszystko jebnąć, stojąc nad krawędzią,
wiesz a mimo wszystko dziś, nadal jesteś ze mną
|
|
|
pozory jak przegrane wojny po wygranej bitwie,
ciągną ofiary, za łachy, wyrzuty sumienia,
szukamy różnych dróg na granicach przeznaczenia
|
|
|
liczę na cud wbrew temu co nam pisane,
rzuceni na skałę, pośród łez wywołujemy zamęt
|
|
|
|