 |
szepnął mi , że to koniec . rzucił na biurko paczkę żyletek i z ironicznym uśmiechem na twarzy powiedział : nie zrób sobie krzywdy.
|
|
 |
kiedyś z motylami w brzuchu pokazywałam przyjaciółce smsy od niego. byliśmy po kłótni, przepraszał mnie w nich. ' widzisz, jak jest mu przykro ? ' - mówiłam. nic bardziej mylnego. kilka liter ułożonych w 'przepraszam', dwa znaki tworzące serce. było mu przykro ? przecież nie mogłam tego wiedzieć, równie dobrze mógł właśnie patrzeć w telefon z bananem na ryju, myśląc jaka jestem naiwna. albo zabawiał się w tym czasie z jakąś całkiem obcą laską, najebany lub nie. tyle rzeczy mogło kryć się za ta jedną wiadomością. dlatego tak ich nie lubię. żaden sposób na kontakt, oprócz tego bezpośredniego, nie ma sensu. co ci z miłości, jeśli nawet nie możesz spojrzeć tej osobie w oczy ? może ona w tym czasie patrzy w zupełnie inne. / nieswiadomosc
|
|
 |
przebudziła się, prawą dłonią sięgając do jego pleców. uniosła się na łokciach i pochylając nad nim szepnęła: - Hej, kochanie. wstawaj. - ale on nadal spał twardym snem, przynajmniej na to wyglądało. - Kochanie ? - powiedziała, ale i tym razem nie zareagował. - Dobrze, pośpij jeszcze, a ja pójdę zrobić nam kawy. - to mówiąc, odwróciła się i włożyła aksamitny szlafrok na nagie ciało. cichym krokiem udała się do kuchni, starannie zamykając drzwi. niczym na skrzydłach przyrządziła napój wkładając w to całe swoje serce. z uśmiechem na ustach i motylami w brzuchu, wróciła do pokoju. z kawą na tacy, drzwi otworzyła łokciem. - Wstawaj, zrobiłam kaw... - urwała. łóżko było puste. spojrzała na pomięty banknot, który zostawił na pościeli. przez piekące pod powiekami łzy dostrzegła otwarte okno. z całych sił rzuciła tacą o ścianę. gorący napój tworzył wielką czarną plamę na białej farbie, a ona zanosząc się płaczem przeklinała dzień, w którym się poznali. / n
|
|
 |
Na błędach uczymy się tylko wtedy,
kiedy zaczynają boleć.
|
|
 |
przyszedł, narobił syfu, odszedł.
|
|
 |
koniec miłości , koniec związków i zakochiwać . nie będę cierpieć przez marnych frajerów .
|
|
 |
a poranki są ciągle takie same,
wstaję jeszcze pjana, zmarznięta,
boso idę do łazienki, przemywam twarz i łąpię oddech
próbuję.
|
|
 |
-Panie przodem
czyli: daj mi przez chwilę popatrzeć na Twoją dupę
|
|
 |
Żyj na swój sposób, nie według instrukcji innych.
|
|
 |
Jest facetem, który jednym spojrzeniem miażdży całą moją pewność siebie.
|
|
 |
-Rozuuuum! Dlaczego oni tacy są?
-Serce ,ale powiedz kto?
-Ci kolesie co ranią bez opamiętania te biedne dziewczyny.
-Oni nie robią tego celowo.
-A więc dlaczego?
-Po prostu bardzo często się gubią we własnym życiu
|
|
|
|