 |
Ja pierdolę. Nienawidzę jak nie odbiera telefonów i nie odpisuję na smsy. Cholernie martwię się o tego dupka,który pomimo fizycznej przewagi nade mną tak bardzo potrzebuję czułości i troski. Weźcie ode mnie zmartwienie i podsuwające się głupie czarne wizje, a dajcie mi jego 'śpij dobrze skarbie. jestem już w domu'. /esperer
|
|
 |
kłopot - moje drugie imię , które jest dla rodziców , przyjaciół i jego./namalowanaksiezniczka
|
|
 |
Nie mogę obiecać, że zawsze będę wesoła, miła i kochana. Nie mówię, że zawsze będziesz widział mnie w cudownym stanie z makijażem. Nie będę idealna, bo przyjdą chwilę gdy zmierzysz się ze mną w dresie, z kapiącym nosem i nieładem na głowie. Pewnie będziemy się kłócić, bo nie jestem taka jak te dziewczyny,które we wszystkim Ci ustąpią. Mogę być złośliwa, arogancka i doprowadzać Cię do szału. Tak będzie, mogę Ci to wręcz obiecać, ale mogę obiecać też, że będę Cię kochać tak jak jeszcze nikt inny./esperer
|
|
 |
zdecydowanie najgorsze jest to, że w tak krótkim czasie mnie od siebie uzależnił. ja wcale tego nie chciałam. nie chciałm znów cierpieć, nie chciałam wylewać tony łez i nie przesypiać spokojnie nocy. chciałam być szczęśliwa, bo mogłam, gdybym tylko tak szybko nie zakochała się w tym typie. / notte.
|
|
 |
a kiedy się uśmiechasz , po prostu świruję ♥
|
|
 |
i może nie zasługuję na szczęście, miłość, prawdziwego przyjaciela, ani kochającego psa, ale to nie moja wina, że tak cholernie ranię ludzi, zrozum. / notte.
|
|
 |
gdy widziałam jak spoglądał swoim tajemniczym wzrokiem w moją stronę, przeszywały mnie ciarki. czułam jego wzrok, gdy przechodził obok, patrzył, choć przez chwilę - ukradkiem. nie wiem czy coś to dla niego znaczyło, ale ja? tak. zauroczyłam się strasznie. / notte.
|
|
 |
Niech się rozpłynie przeszłość jak z papierosa dym.
|
|
 |
żaden defekt ona jest doskonała,
no chodź tu kochanie, no chodź moja mała.
|
|
 |
Nienawidzę siebie za te wszystkie przykre chwilę,
za te wszystkie przykre słowa za to że nie doceniłem,
ile znaczy dla niej ile ona znaczy dla mnie,
chciałbym cofnąc czas on płynie nie ubłaganie.
Nadchodzi moment ten którego tak się bałem,
przy łóżku czeka śmierć ona pod białym prześcieradłem,
trzymam dłoń cenniejszą dla mnie niż diament,
wtedy jej obiecałem, przysiegam, daję słowo, amen.
Z prochu powstałeś i w proch się obrócisz,
któregoś dnia wnuczek co ciebie powróci,
jej pamięc żyje we mnie nigdy jej nie zapomnę,
bo ona czeka na mnie, wiem spiewa to dla mnie.
|
|
 |
Pamiętam drugi raz kiedy słońce dla mnie zgasło,
ktoś ukochany mi na wieki miał w krótce zasnąć,
chore ciało i złośliwe markery,
zapada wyrok, lekarz jest do bólu szczery.
To nie prawda to musi być pomyłka,
trwa ciągła walka, toczy się lat dobrych kilka,
nie godzę się z tym, nie dociera to do mnie,
nie wierzę w to że zostały jej tylko trzy tygodnie.
Uciekam, biegną jak by to miało coś zmienić,
w pęd powietrza suszy łzy napływające z moich źrenic,
nie zatrzymuje się póki funkcjonują mięśinę,
po to by w końcu klęknąć osamotniony w mieśćie.
Pytam boga czemu znowu mnie opuśćił,
pięśći twarde jak kamienie, krzyk obudził by głuchych,
nie nawidzę wszystkich, nie nawidzę świata,
zamordował bym rękami tego co ma nadejść kata.
I widzę ją jakby nic się nie zmieniło,
uśmiech na jej twarzy ciągle daje mi miłość,
stare dłonie ciągle głaszczą mnie po głowie,
czuje sią jak małe dziecko nie poradzę z tym sobie.
|
|
|
|