 |
Skarbem byliśmy my sami. / Endoftime.
|
|
 |
Taras, siedzę w fotelu naciągając na dłonie rękawy bluzy. Słońce delikatnie muska policzki, a w słuchawkach kolejny kawałek, którego słowo w słowo znam na pamięć. Nagle ktoś zdejmuje mi słuchawki i zakrywając dłońmi oczy szepcze, że jeśli zgadnę kim jest, dostanę nagrodę. Od pierwszej chwili doskonale wiem, że to on dlatego bez oporu odpowiadam. Zabiera ręce i delikatnie całuje mnie w policzek, cwaniacko się przy tym uśmiechając. Nadal jest tym, który małym gestem potrafi sprawić, że zwyczajnie się uśmiecham, tym, który nadal zachowuje się jak tamten dzieciak z blokowisk, którego kiedyś tak bardzo chciałam poznać, a którego dziś znam jak samą siebie. Tym za którego bez zastanowienia oddałabym własne życie. / Endoftime.
|
|
 |
moje oczy przepełnione łzami, milczę. bo słowa nie opiszą bólu. jednak nikt nie potrafi zrozumieć krzyku moich źrenic. | respire
|
|
 |
Zachowuję wspomnienia, ale nie żyję nimi. Doprowadziłoby mnie to do zguby. Żyłbym przeszłością, bez nadziei na lepsze jutro. Tak nie można. Chcę piąć się na sam szczyt, osiągnąć coś w życiu, tym razem już bez Ciebie.
|
|
 |
odłożyłem je na półke która od wspomnień już pęka
antykwariat uczuć w nim kolejna chwila piękna
szklanka pękła pełna wypłynęło z niej uczucie
rozpuściło kłamstwo, zaufanie jak woda cukier
|
|
 |
szczyt bezsilności? gdy sama nie wiesz już co czujesz, czy kochasz, czy nienawidzisz. kiedy potrzebujesz rozmowy, a odrzucasz każdego, kto pragnie Ci pomóc. łzy spływają po policzkach a Ty wmawiasz sobie, że jesteś silna. | respire
|
|
 |
brak mi wiary w siebie. w myślach układam niestworzone historie i cudowne momenty gdy jesteś obok mnie. jednak gdy widzę Cię w tłumie, chowam twarz, modląc się, żebyś mnie nie poznał. później żałując, że znów zmarnowałam swoją szansę. | respire
|
|
 |
milczenie to najgłośniejszy krzyk kobiety. wyobraź sobie jak wiele mam Ci do powiedzenia, gdy jesteś obok mnie, a ja nie potrafię wydusić z siebie ani słowa. | respire
|
|
 |
to wszystko doprowadza mnie do szaleństwa. chciałabym żebyś wiedział jak bardzo cierpię, najchętniej wyrwałabym sobie ten martwy mięsień usytuowany po lewej stronie klatki piersiowej i podarowała Ci go, może zrozumiałbyś, że teraz już, jest ono mi niepotrzebne. padając przed Tobą, próbując łapać ostatnie hausty powietrza, wraz z ostatnim tchem powiedziałabym Ci, że bez Ciebie, wszystko traci na znaczeniu. | respire
|
|
|
|