 |
chciałem powiedzieć na wstępie, że tęsknie , tamten dzień do dzisiaj siedzi ciągle we mnie. [ DEZO ]
|
|
 |
I choć minęło dziewięć miesięcy pamiętam to jak dziś. Gdy po świętowaniu osiemnastych urodzin wstałam pełna optymizmu na lepsze jutro z nadzieją, że teraz już wszystko będzie dobrze. Nie było. Poranne godziny i upadające w kuchni szkło a potem już tylko cichy szloch mamy. Nie dociera to do mnie nadal.. nie umiem zrozumieć. Teraz stoję nad jej grobem i ciurkiem po policzkach lecą łzy. Przecież jeszcze dziesiątego lutego dzwoniła i życzyła udanej zabawy przepraszając, że jej nie będzie. Nie mogę wybaczyć sobie, że mnie wtedy z nią nie było.. że się z nią nie pożegnałam. Z moją drugą mamą, która żyła cudowne dziewięćdziesiąt pięć lat ale zawsze powtarzała, że najcudowniejsze było tylko osiemnaście.. tylko te spędzone ze mną. Cały czas tęsknię.. cały czas gra główną rolę w moich snach. Cały czas uświadamia, że jest a ja pomimo wszystko i wbrew muszę żyć dalej. Muszę być silna.. dla niej. [ ciamciaa ♥ ]
|
|
 |
weszłam, gdy spał. wyglądał uroczo, niesamowicie niewinnie, przez moment zapomniałam nawet, jak bardzo mnie skrzywdził. nie wahałam się - zabiłam go. chciałam sprawdzić czy ma czystą krew, spróbować jej. wsparta o drewniane krzesło uśmiechałam się do wspomnień.
|
|
 |
brzydzę się głupimi ludźmi. brzydzę się sobą.
|
|
 |
lepszy niż Londyn i poranna kawa.
|
|
 |
oczy niezdolne do płaczu, dusza niezdolna do uczuć, serce niezdolne do życia
|
|
 |
siedziałam dzisiaj po turecku na tej naszej najpiękniejszej łące trzymając w dłoni złoty liść ze złotego drzewa.
myślałam o tym, że może on na prawdę odmieni moje życie.
słońce ogrzewało mi twarz, wiatr potargał włosy i zamieszał uczuciami.
przez chwilę wierzyłam w lepsze jutro.
|
|
 |
Okna monady zatrzasnęły się. Zapadła cisza. Jedynie od czasu do czasu ciszę tę dopełnia jakaś skarga, jakiś smutek widoku, jakaś beznadzieja zarastających trawą ścieżek, którymi ktoś kiedyś przechodził, aby zapukać w okno. // ks. Tischner
|
|
 |
na następny dzień zwyczajnie wstaniesz, jak gdyby nigdy nic. i będziesz zapominać. równie łatwo jak o chodzeniu czy oddychaniu. i pójdziesz do kuchni. wyciągniesz z szafki filiżankę, z której jeszcze wczoraj pił u Ciebie herbatę. i zrobisz sobie kawę. tą, jego ulubioną od której zaczynaliście każdy z poranków. filiżankę postaw na blacie, na którym jeszcze wczorajszego wieczoru się kochaliście. a później siądź przy stole i krojąc bułkę zastanawiaj się czy noża nie przeznaczyć do innych celów. miłego zapominania.
|
|
 |
I'm jealous, so jealous, but I've got no right to be
|
|
 |
"zostań sensem mojego życia" błagały jej oczy
|
|
 |
to co dobre nigdy nie jest łatwe..
|
|
|
|