 |
I nie zakładaj, że ten facet jest nic nie warty, zranił szereg dziewczyn, związki chuj dla Niego znaczyły i nie warto niczego z Nim próbować, nie można Mu zaufać. Bo nawet ten facet, ten drań znajduje w życiu swoją Księżniczkę, kobietę swojego życia przy której żałuje swojej przeszłości, a jednocześnie ma świadomość, że może gdyby nie ona - nie spotkałby tego Skarbu. Narkotyki, alkohol schodzą na drugi plan, chce Jej, właśnie Jej poświęca swoje wolne chwile, a każdy dzień z tych przepełnionych melanżami czy jointami na szybko nagle jest najlepszy, gdy przesypia Go z Nią w ramionach. Ten skreślony skurwiel też potrafi kochać.
|
|
 |
też kiedyś ci spierdolę sens życia, bejbi.
|
|
 |
I gdzie byłeś kiedy byłam prawie martwa ? Gdzie byłeś gdy wszystko sie rozpadało, gdy moje zimne serce zbyt mocno drżało, gdy moje zimne dłonie odmawiały posłuszeństwa, gdy płuca były wykończone ogromnymi dawkami nikotyny a wątroba wyniszczona przez alkohol. gdzie byłeś , gdy po raz kolejny biały proszek zaistniał w moim życiu. Gdzie byłeś gdy nieustannie traciłam przytomność. Gdy łzy, spływały z bladej i przemęczonej twarzy. Gdzie byłeś gdy tak bardzo Cie potrzebowałam.. gdy tylko Ciebie właśnie potrzebowałam...
|
|
 |
tęsknie za Tobą. tęsknie za Twoim uśmiechem.
|
|
 |
To jest najkruchsze - życie. Dzisiejszy oddech nie daje Ci żadnej gwarancji na to, że jutro też się pojawi. W jednej chwili po prostu możesz zgasnąć. Ty czy ktoś dla Ciebie bosko ważny, dlatego bezwzględne przywiązanie do drugiego człowieka to najgłupsze z możliwych posunięć. Teraz jesteś, oddychasz tą osobą, nazajutrz wierzchem dłoni dotykasz jej lodowatego policzka i cicho się żegnasz i idź naprzód. Rusz, rusz bez serca.
|
|
 |
W założeniach to nawet nie wiem, czy powinno mnie to poruszać, interesować, wzbudzać podziw czy żal lub jeszcze jakąś inną reakcję. Od niechcenia odczytuję te wiadomości, odpisując cokolwiek z ulgą, że bliższa relacja z tą osobą mnie już nie dotyczy. Zero imponowania. Duma po jednej odmowie wyjścia na piwo, by potem się zjarać jointem? Zioło, alkohol, fajki na porządku dziennym bez jakiejkolwiek umiejętności wymówienia słowa "wystarczy". Do maksimum i ponad granice, z używkami uznanymi za największy priorytet, odsuwając na bok przyjaciół, dziewczynę i inne, jak sądziłam, ważniejsze sprawy. Bezmyślność, pochopność, tak jakby świat mógł poczekać, jakby to co jest tu i teraz nie miało żadnego wpływu na jutro. Puste obietnice w słowach: "zmienię się, mam dla kogo", by nie robić nic, czekać, aż wszystko zmieni się samoistnie.
|
|
 |
Kiedy byłam mała musiałam pokonać lęk przed ciemnościami a teraz musze stawić czoło całemu życiu.
|
|
 |
Nie lubię ludzi. Nie lubię świata. Nie lubię słońca. Nie lubię niczego bo wszystko wywołuje wspomnienia.
|
|
 |
Mam się dobrze, to nic, że chce umrzeć, świetnie się mam.
|
|
 |
Idę pozbierać myśli, kalecząc bose stopy skrawkami uczuć.
|
|
 |
Jestem. Prawie trzeźwa. Prawie zadowolona. Prawie spokojna. Wciąż smutna. Nawet piwo tego nie zmieni.
|
|
 |
Za mało Cię mam. Wyczuwalny niedobór Twojej obecności, który zdaje się być nie do wyeliminowania. Nawet kiedy już będziemy mieli to mieszkanie, irracjonalnie z tą wanną w sypialni i będziemy my o poranku z kawą zagrzebani w kołdrze, udający rozleniwionych, a w rzeczywistości nie mogących rozstać się ze swoim wzajemnym ciepłem, będą te wspólne wieczory, noce - i nawet wtedy przywykniemy i znów, znów będzie Cię za mało tutaj dla mnie, jak narkotyku, który nigdy nie poznał granic.
|
|
|
|