 |
Szkoda, że nie możemy zatrzymać tej chwili, tu i teraz, żeby żyć w niej na zawsze.
|
|
 |
|
Twoja siła nie pozwala mi pójść na dno.
|
|
 |
Być takim małym dzieckiem, które więcej czasu spędza na dworze, niż w domu. Biegać każdego dnia z patykami i udawać, że jest się najlepszym na świecie miszczem. Dostawać dwa złote od ciotki i wujka, a potem siedzieć na puchatym dywanie i myśleć, że za te pieniążki można wykupić wszystkie lody i żelki w pobliskim sklepie spożywczym. Każdego dnia mieć na koncie kilka wypadków, z których i tak wyszło się bez najmniejszego uszczerbku na zdrowiu, latać z poobdzieranymi kolanami i łokciami. Uciekać mamie, która będzie chciała nas zaciągać do łazienki żeby wymyć te czorne ręce i stópki. Mieć do wszystkiego zawsze siły i energię i cieszyć się na wieść, że za dwa tygodnie pójdzie się do zerówki. Kochać świat tym maleńkim serduszkiem i nie mieć na nim ani jednej blizny po ranie szarpanej od drugiego człowieka.
|
|
 |
nie mam chłopaka, więc nie mam problemu. amen.
|
|
 |
Popatrz. Tyle par, które powinny być razem, ale nie są, tyle zajebiście dobrych i porządnych osób spędzających samotnie kolejne wieczory, tylu zajebistych ludzi męczących się z chujowymi czy patologicznymi rodzinami, wreszcie tylu skurwieli mających kwitnące życie towarzyskie i kogoś kto naprawdę ich kocha, zamknij się i po prostu popatrz, zanim jeszcze raz powiesz, że wszystko ma jakiś sens.
|
|
 |
A to, co było takie nie tak i co zmieniło się teraz, wpływając zarazem na całe moje życie, jest w pewnym stopniu dowodem na to jak kurewsko ważny dla mnie jest.
|
|
 |
Wkurza i śmieje się, i jest tak dziwnie zazdrosny, i puszcza moją dłoń, by chwilę potem znów robić miejsce na moją w swojej kieszeni. Zadaje głupkowate pytania, czy aby na pewno nie chcę siedzieć na innych kolanach, po czym muska moje wargi. Żegna się ze mną całusem i już ma odchodzić, wraca, łącząc nasze usta na kolejne kilka minut, a potem przyciąga mnie do siebie bardziej, szczelnie obejmuje rękoma. Kilka swobodnych muśnięć, zaciska swoją dłoń na mojej i pada to cholerne "kocham Cię", i wymiękam.
|
|
 |
I nie mów do mnie "kotku" . Nie mam czterech łap i nie mrucze, weź ogarnij .
|
|
 |
Dopijam zimną już kawę i znów dziwne kminy, i mam takie schizy, tak mi niedobrze, tak rozpierdala mi serducho Piechocki w głośnikach - i to kolejna schiza, bo ja nie mam serca. I na szybko napisana wiadomość, gotowa do wysłania, zaproszenie z chorymi zamiarami, znowu cholera, znowu... I adresat już jest, i to wcale nie Jego numer.
|
|
 |
Jestem nienormalna, walcząc o coś, kiedy wszyscy na starcie to przekreślają. Wątpić i w sumie pierdolić te miesiące, gdy inni zaczęli wierzyć, że no cholera, może i wyjdzie.
|
|
|
|