 |
|
Jasne, mogę opowiedzieć Ci o tym jak trudno było mi oswoić się z utratą swojego świata. Mogę opowiedzieć Ci o najsmutniejszych wieczorach i najtrudniejszych porankach. Mogę opowiedzieć Ci o tym jak płakały nie tylko moje oczy, ale całe moje wnętrze, a każda cząstka mojego kruchego ciała tęskniła i wołała o pomoc. Ale może to wszystko znasz. Może wiesz jak to jest umierać za życia, jak to jest upadać chwilę po tym jak dopiero się podniosło. Przecież nie ja jedna poznałam smak utraconej miłości, zerwanych obietnic i porzuconych marzeń. Pewnie Ty też znasz na pamięć dźwięk pękającego serca, znasz słowa, które przekreśliły całe Twoje życie. Może jesteś w stanie mnie zrozumieć, a jeżeli nie to ja chętnie Ci pokażę jak bardzo zmieniłam się po jego odejściu, jak moje oczy straciły swój blask, a usta przestały się uśmiechać. / napisana
|
|
 |
|
Nie wiem już co się ze mną dzieję. Nie śpię po nocach, zasypiam nad ranem i nie widzę sensu w swoim życiu. Jestem w tym wszystkim sama, bo p nie potrafię prosić o pomoc, bo nikt nie potrafi mi pomóc. Tak doskonale wszystko ukrywam, że nikt nie widzi potrzeby zagłębiać się w słowa "kiepsko, źle czy chujowo." Sztuczny uśmiech naklejony na twarz oznacza, że jeszcze nie jest takz źle, bo nadal się trzymam. W sumie dobrze, że nie pytają. Bo lepiej skrywać uczucia za maską niż rozpłakać się przy nich i pokazać, że ma się te uczucia./Lizzie
|
|
 |
|
Jestem trochę jak dziecko, które potrzebuje ciągłego zainteresowania z czyjejść strony. Potrzebuję usiąść i porozmawiać z kimś bliskim kto nie będzie mnie cały czas odtrącał. Nie słyszę pytań typu "Jak sobie radzisz?" Chcę czuć się chociaż trochę ważna dla kogoś. Czy to zbyt wiele?/Lizzie
|
|
 |
|
Musisz w siebie uwierzyć, mała. Jeśli Ty tego nie zrobisz, to nie znajdziesz miejsca, gdzie jeszcze będziesz szczęśliwa. Inni mogą mówić, że cudownie, że dobrze, że najlepiej i idealnie, ale najważniejsze żebyś mogła powiedzieć to też Ty. Wiem, czasami trudno się podnieść kiedy ostatnio życie robiło wszystko, aby utrudnić krok w przód, ale jeśli nie teraz to kiedy? Bo przyjdzie moment kiedy będzie za późno na wiarę i wiesz co wtedy? Dopalisz się w ciszy, spłoniesz na marne. Po prostu uwierz w siebie, pokochaj siebie i żyj dla siebie./esperer
|
|
 |
|
Przykre, ale to ona miała Go w ramionach, gdy ja nie mogłam. Do niej dzwonił czując się źle i pewnie mówiąc o sobie wszystko, a nie rzucając strzępki informacji na pdczepnego. Może myślał, że nie interesuję się Nim, bo nie robiłam scen zazdrości o każdą dziewczynę przyjmując do wiadomości, że tylko się kumplują. Może powinnam poświęcać Mu więcej czasu, ale jak skoro cały czas mnie odrzucał? Chciałam by obecna w Jego życiu, ale nie miałam pewności, że On tego chciał. Teraz widzę jak próbuje ułożyć sobie życie beze mnie, ale wciąż nie wiem czy jest naprawdę szczęśliwy i to cholernie boli./Lizzie
|
|
 |
|
Uzależniasz się od drugiego człowieka tak bardzo, że sama jego nieobecność Cie boli i wkurwiasz się na cały świat, gdy go nie ma.
|
|
 |
Miłość oznacza, że wiesz, kiedy pozwolić komuś odejść
|
|
 |
Nigdy nie sprawiaj, żeby ktoś był dla Ciebie wszystkim. Bo kiedy odejdzie, zostaniesz z niczym.
|
|
 |
Przyjdź do mnie kiedyś, przyjdziesz? Otwierając drzwi udam zaskoczenie, chociaż przecież czekam od tak dawna
|
|
 |
Najpiękniejszym jest człowiek uśmiechający się z Twojego powodu, szczególnie jeśli jest to człowiek, który ukradł Ci chociaż odrobinę wnętrza.
|
|
 |
Nie pozbierasz się tak łatwo, nie zlepisz siebie w idealną całość tak po prostu, nie wstaniesz i nie zaczniesz walczyć. Musisz uświadomić sobie, że już nigdy nie będziesz tą samą osobą, że patrząc w lustro nie zobaczysz siebie sprzed kilku lat. Zmieniłaś się diametralnie, wręcz nie do poznania. Jesteś już innym człowiekiem, zepsutym i roztarganym. Pozwoliłaś, by ktoś mógł grzebać w twoim wnętrzu jak w zepsutej zabawce. Liczyłaś, że to wszystko naprawi i znów będzie jak wcześniej. Nie wiedziałaś tylko, że masz do czynienia z amatorem. [ yezoo ]
|
|
 |
Inni mogą mówić, że to takie proste. Popłaczesz kilka miesięcy, poboli, poboli i przestanie. Tylko wiesz co? Ja nie płakałam. Nie uroniłam ani jednej łzy, chociaż przecież od wewnątrz płynęły ich strumienie. Nie nosiłam żałoby tak, aby inni widzieli. Nie byłam smutna ani kilka godzin, ani tygodni, ani miesięcy. Ja po prostu zostałam wyprana ze wszystkich uczuć. Ich gadanie, że minie, było tylko pustymi obietnicami. W końcu co mieli powiedzieć? Miałam ryczeć, wyć z bólu, objadać sie słodyczami i zamknąć w domu, a ja? Nic z tych rzeczy. Umierałam w sobie, powoli, ale skutecznie. I kiedy wszyscy myśleli, że się już pozbierałam, to właśnie wtedy serce pękło o ten jeden raz za dużo./esperer
|
|
|
|